Ten Typ Mes zdradza nam historie swoich tatuaży

FYI.

This story is over 5 years old.

tatuaże

Ten Typ Mes zdradza nam historie swoich tatuaży

„Mam wytatuowane plecy, ręce, trochę klatkę piersiową i stopy. Tatuaż przede wszystkim powinien być duży” – opowiada nam raper, felietonista i kandydat na szaleńca Ten Typ Mes

Przemyślane wzory, czy spontaniczne sesje; spójność, chaos, kontur lub cieniowanie? Pierwsze i ostatnie tatuaże. Byliśmy ciekawi, jaką rolę dla ludzi, którzy związali swoje życie z muzyką i definiują się poprzez dźwięki, pełni obraz na ich własnej skórze.

W kolejnym odcinku serii o tatuażach muzyków raper, felietonista, kandydat na szaleńca, a mógł zostać dresiarzem Ten Typ Mes zdradza nam, historie swoich wzorów.

Reklama

VICE: Ile masz tatuaży?
Ten Typ Mes: Nie mam pojęcia, z osiem? Niekoniecznie myślę o tatuażach jako o pojedynczych wzorach, raczej o tym, którą część ciała sobie zasmarkam i czy to w ogóle dobry pomysł. Mam wytatuowane plecy, ręce, trochę klatkę piersiową i stopy.

Czym się kierujesz przy robieniu sobie tatuażu?
Tatuaż przede wszystkim powinien być duży – interesują mnie tatuaże gęste, niekonturowe. Chodzi o zdobienie. Zastanawiam się, czy jakaś moja część ciała jest na tyle interesująca w wersji „blady, trzydziestoparoletni warszawiak", czy może jednak wolę ten fragment skóry czymś zasłonić. Takie podejście towarzyszy mi od pierwszego wzoru, który sobie zrobiłem…

Opowiedz mi o swoim pierwszym tatuażu.
Trwająca 5-6 godzin sesja na plecach okazała się dla mnie niemałym wpierdolem. Mój pierwszy tatuaż był quasi-ideologiczny, dorabiałem sobie do niego trochę filozofii – ale chyba muszę sobie to wybaczyć. Wzór przedstawia kobiece dłonie, które mnie obejmują – to mój jedyny tatuaż, który ma cienie. Teraz ich unikam. Te dłonie należały do mojej koleżanki z podstawówki…

Czy dobrze rozumiem – wytatuowałeś sobie na plecach dłonie dziewczyny, w której kochałeś się w szkole podstawowej?
Kochałem, hmm, raczej podobała mi się (jak większość dziewczyn z mojej klasy), ale w pamięci utkwiły mi jej smukłe palce, delikatne dłonie. Poprosiłem ją po latach o ich zdjęcie. Chciałem, żeby ten tatuaż był robiony przez speca, zdałem się więc na wiedzę Eldoki, który niemalże za rękę zaprowadził mnie do niejakiego Daniela ze studia Ręka Noga i powiedział: „To jest Piotrek, trzeba go wytatuować". Chciałem, żeby to był ktoś z polecenia, a nie, że tani albo blisko. Z Danielem współpracuję już z 10 lat i dziaram się tylko u niego.

Reklama

Wyznałeś tej dziewczynie swoje uczucie?
Kiedy miałem 10 lat, to ona wiedziała, że hm… wypatrywałem za nią oczy, ale im dalej w las, tym bardziej stawaliśmy się znajomymi z podstawówki. Zresztą dość dalekimi.

Ile miałeś lat, kiedy zrobiłeś sobie ten tatuaż?
24 lub 25 lat.

Uprzedziłeś rodziców, że tatuujesz sobie plecy?
Już od jakiegoś czasu mieszkałem sam, więc wszystkie moje decyzje podejmowałem samodzielnie. Poza tym ja im często serwuję takie estetyczne niespodzianki, typu wstawienie sobie złotego zęba lub właśnie – tatuaże; a oni najczęściej reagują na to zwrotem „O Jezuuu".

Bałeś się bólu przy pierwszym tatuażu, czy adrenalina wzięła górę i pchałeś się pod igłę?
Mniejsza o ból fizyczny, obawiałem się czegoś innego. W tamtych latach salon tatuażu zdawał się miejscem grupującym przede wszystkim świrów, kozaków, ludzi prawdziwie awangardowych – a ja zwyczajnie nie byłem pewien… czy mogę być jednym z tych gości, czy jestem wystarczającym kandydatem na szaleńca. Oczywiście te obawy szybko się rozwiały.

Czy masz jakiś wzór na swoim ciele, którego żałujesz, którego teraz byś nie zrobił?
Nie zrobiłbym dziś – to tak, ale, że żałuję – to przesada. Zrobiłem sobie na ramieniu okładkę Pink Floyd Dark Side Of The Moon, która jest czym innym dla świata, niż dla mnie.

To znaczy?
Niestety z biegiem czasu stała się trochę takim znaczkiem Nike'a.

Czym jest dla ciebie?
Spojrzenie na ten obrazek jest transferem do dzieciństwa. Słyszę wtedy w głowie te wokale, gitary, saksofon itd., które rozświetlały mi mrok końca lat 80. i zabierały mini-mnie w naprawdę piękną podróż.

Reklama

A drugi wzór?
Dłonie, o których ci wspominałem. Ich późniejsze poprawianie było jakimś absurdem – znowu czujesz ten sam ból, co kiedyś, a na końcu nie dostajesz nic nowego. Tak to bywa z tymi cienistymi dziarami po latach, skóra pracuje, rozciąga się. No ale sam chciałem, zawsze mogę to sobie zakryć, ale nie myślę o tatuażach za często.

Wytłumacz mi tatuaże na rękach – to dość oryginalne wzory.
To jedyna spójność w moich tatuażach, że na lewej ręce mam wytatuowany alfabet, a na prawej są wszystkie możliwe znaki interpunkcyjne. Oba projekty zawdzięczam wielkiemu pasjonatowi liter, Kamilowi Borowskiemu. Lubię litery – a jeżeli ktoś potrzebuje do tego ideologii, mogę mu szybko odpowiedzieć: słuchaj, robię w słowach.

Wspomniałeś też wcześniej, że masz wytatuowaną klatkę piersiową, co tam się dzieje?
To nazwy moich projektów muzycznych: Flexxip, 2cztery7 i Mes. Miałem wtedy dwadzieścia parę lat, pamiętam, że zrobiłem je w okresie, gdy ciągle mnie pytano, kiedy się ustabilizuję, kiedy będę miał dzieci, czy zacznę jakąś poważniejszą pracę itd. Pytania powracały, frustracja rosła. Wiesz, to był ten moment, gdy twoi znajomi już przestali się jarać, że zostałeś muzykiem i kiedy oni chodzą do swoich prac, ty od nich odstajesz i dostajesz łatkę niepoważnego gościa. Chociaż osobiście nie widziałem nic niepoważnego w nagrywaniu płyt. Uznałem więc, że moje projekty muzyczne to są moje dzieci. Paradoksalnie już samo myślenie w ten sposób jest raczej dziecięce, ale wtedy tak to czułem. Kiedyś jakaś dziewczyna kompletnie mnie obśmiała, że wytatuowałem sobie własną ksywę na klacie. Próbowałem z tego wybrnąć, że to taki znaczek, że graficznie interesujące, ale ona jedynie skwitowała: „Stary, masz swoją ksywę na swojej klacie". Także cóż, było z tego trochę śmiechu. Ale litery, które dobrał mi Oskar Podolski ciągle mi się podobają.

Reklama

Po twoich dziarach widzę, że nie inwestujesz w kolory.
Mam kilka kolorowych miejsc, np. na stopach.

Co tam jest?
Tam jest ideologia pełną parą. Postanowiłem mieć takie małe przypomnienie, że jestem częścią rodu mojego dziadka – a dziadek był pilotem, który założył lotnictwo ratunkowe w Polsce (teraz Lotnicze Pogotowie Ratunkowe). Tadeusz Więckowski po wojnie szukał patentu, jak sprawić, by on i jego ziomki piloci wciąż mogli latać, ale niekoniecznie w Ludowym Wojsku Polskim – tak oto wpadł na projekt latania w służbie medycyny, zorganizował to wszystko. A ja teraz na jednej stopie mam szachownicę, czyli symbol lotnictwa polskiego, a na drugiej węża Eskulapa – medyczny symbol numer jeden. Nie poznałem dziadka, a jednak chcę pamiętać o jego priorytetach, są inspirujące.

Co sądzisz o modach na dane wzory tatuaży – kiedyś królowały tribale, dzisiaj motywy patriotyczne?
Myślę, że te mody są wspaniałe, bo stają się niezmywalną prawdą o danym okresie dla społeczeństwa – to piękna antropologiczna wiedza, podana na tacy, gdy możemy obserwować rodaków na plażach. Dla mnie, jako obserwatora rzeczywistości nawet profile typu „jaram się wydziaranymi dresami" są ważną inspiracją.

Śledź autora tekstu na jego profilu na Facebooku


Czytaj też: