Kiedy przyszliśmy, było ich dwóch. Przynajmniej jedna osoba zawsze zostaje, żeby w razie eksmisji powiadomić resztę, która trzyma tu swoje rzeczy. Krakowski billboard przy rondzie Grunwaldzkim ma obecnie ośmiu mieszkańców. Kamil – student, członek partii Razem (która przychodzi tu im pomagać i organizuje całodobowe patrole) mówi, że wszyscy są tutaj dla siebie jak rodzina. Sami zainteresowani komentują to bardzie lakonicznie: „każdy każdego już trochę zna”, „kiedyś było więcej ludzi”… Co się z nimi stało? „Rozjechali się”. Obecnie skład jest w miarę stały.
Nie zanosi się na to, żeby planowana wcześniej na 15 czerwca eksmisja odbyła się w najbliższym czasie. Bez wyroku sądu byłaby tak samo nielegalna, jak postawiony na prywatnej działce billboard oraz zaimprowizowane w nim mieszkanie. „Prędzej czy później i tak stąd pójdziemy”. Choć nie mają konkretnego planu wydaje się, że sobie poradzą. „Wyjdziemy stąd i będziemy myśleć. Damy sobie radę”. „Lokum to podstawa” – mówi jeden z nich. Na ulicy jest już od ponad dwudziestu lat. „Problemy rodzinne” – kwituje, nie chcąc wdawać się w szczegóły. Zapytany o niewyraźny tatuaż na ramieniu odpowiada, że „przedstawia dawne czasy”.
Videos by VICE
Św. Mikołaj z Facebooka
Lucjan po śmierci żony nie był w stanie sam opłacać czynszu. Złożył wniosek o przyznanie mieszkania socjalnego, lecz nie doczekał się go do tej pory. Mieszkańcy billboardu zgłaszali się do przytułków, lecz odesłano ich z powodu braku meldunku w Krakowie. Korzystają z konsultacji medycznych, jednak póki nie będą mieli prawdziwego mieszkania na wiele im się to nie przyda, ponieważ trudne warunki mieszkaniowe w fatalny sposób odbijają się na stanie ich zdrowia.
Przeczytaj o prostytucji wśród nowojorskich bezdomnych.
Kamil uważa, że „problemem jest brak odpowiedniej polityki mieszkaniowej”. Na Facebooku współorganizowane przez niego wydarzenie Bezdomni zostają aż do rozbiórki nielegalnej reklamy! popiera już ponad dwa tysiące osób. Kilka z nich przyniosło ostatnio lokatorom trochę jedzenia, które wsunięto do środka przez prowizoryczne drzwi. „To była dziewczyna, ale widziałem tylko ręce” – mówi Lucjan, po czym żartobliwie dodaje – „święty Mikołaj”.
Wystarczy kontener
Bezdomni cenią sobie spokój, ale od kilku tygodni bardzo często odwiedzają ich media. Artykułów jest sporo, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Któryś z mieszkańców niechętnie wspomina dziennikarza z Kroniki Krakowskiej, który w swoim artykule pt. Bezdomni nie chcą pomocy (za paywallem) „napisał to, co chciał napisać”.
W Szwecji na ulice coraz częściej trafiają młodzi i rodziny z dziećmi. Dlaczego?
Przyjmują każdą pomoc, ale pewne rzeczy są im potrzebne bardziej, niż inne. „Jedzenie załatwiamy we własnym zakresie. Prosimy o kontener, w dwie godziny byłoby posprzątane” – powiedział wskazując na piętrzący się stos odpadków. Przy wyjściu stał już żółty worek wypełniony śmieciami. Wynosi się je w nocy, po cichu.
Komu to przeszkadza
To mieszkańcy billboardu zauważyli pożar w pobliskim hostelu i zadzwonili po pomoc. Nie przeszkadzają mieszkańcom, a wręcz przeciwnie – zjednują ich sympatię. Są cisi, mówią, że oprócz niewielkich, sporadycznych sprzeczek „o błahostki” jest u nich bardzo spokojnie. „Rozchodzimy się, a potem spotykamy w punkcie centralnym” – mówi Lucjan. „Jest nas siedmiu mężczyzn, jedna kobieta”. Kiedyś była z nimi jeszcze jedna, na myśl o której Lucjan uśmiecha się smutno. „Nie chcę się wypowiadać na ten temat. To osobiste”.
Godzinę po opuszczeniu przez nas billboardu, Kamila i jego znajomych na miejscu „rutynowo” spisała policja. Dzień później otrzymaliśmy maila od rzeczniczki krakowskiej komendy:
Funkcjonariusze mając na uwadze możliwe zagrożenia (m.in. nieprzychylne wpisy oraz groźby jakie w Internecie pojawiają się pod adresem bezdomnych) podejmują działania prewencyjne. Policjanci kierując się troską o bezpieczeństwo osób bezdomnych sprawdzają czy w ich otoczeniu nie przebywają osoby, które mogłyby im zagrozić, np. okraść, zniszczyć należące do nich przedmioty, pobić czy rozprowadzać alkohol lub substancje zakazane.
Spisani twierdzą jednak, że u bezdomnych nigdy wcześniej nie było policji, a funkcjonariusze nie podali im powodu swoich działań. Powiedzieli jednak mieszkańcom, że przebywanie na tej posesji jest nielegalne. Jak gdyby nie wiedzieli.