Jimmy Kimmel się z nas śmieje

Prawie 12 mln odsłon po niecałych dwóch tygodniach od opublikowania – tyle ma filmik, na którym dziewczyna tańcząc niechcący podpala się przed kamerą. Kolejny hit YouTube nazywa się „Worst Twerk Fail EVER”. Jego bohaterka włącza kamerkę w laptopie i zaczyna tańczyć w rytm grającej w tle muzyki. Za chwilę ląduje na szklanym stole ze świeczkami, podpalając sobie przy tym ubranie. Ubaw po pachy – a przynajmniej taki wniosek można wyciągnąć po liczbie osób, które obejrzały video.

Niektórzy pytają w komentarzach, czy nic jej się nie stało, nie braknie też jednak złośliwości typu: „Retard”, czy „I wish this would happen to everyone who twerks”. W kwestii wyjaśnienia „Twerking” to charakterystyczne ruchy taneczne polegające na potrząsaniu pupą w górę i dół (popularne zwłaszcza ostatnio, po kontrowersyjnym występie Miley Cirus na tegorocznym rozdaniu nagród MTV). Filmik, w krótkim czasie nabiera tak dużej popularności (ponad 9 mln wyświetleń w jeden tydzień), że zaczynają się nim interesować amerykańskie stacje informacyjne i programy  telewizyjne. Taniec dziewczyny demonstrowany jest jako przykład „jak nie należy pokazywać się w internecie”. Nie jest więc zaskoczeniem, kiedy bohaterka feralnego klipu informuje na swoim profilu YouTube, że została zaproszona przez Jimmy Kimmela do jego talk-show „Jimmy Kimmel Live!”, w amerykańskiej stacji ABC. Prowadzący znany jest ze złośliwego poczucia humoru, można więc się spodziewać, że los po raz kolejny zakpi sobie z biednej internautki. Dzieje się jednak coś, czego nikt się nie spodziewał. Oto Jimmy mówi: „Mamy was!” i okazuje się, że sam to wszystko wymyślił, film był wyreżyserowany, a dziewczyna to kaskaderka. Jimmy pokazuje z ekranu kciuka i szczerzy się do nas – czemu jednak mam wrażenie, jakby pokazywał środkowy palec?

W jednej chwili salwy śmiechu i drwina zmieniły się w zaskoczenie i niedowierzanie. Prawie 12 mln ludzi dało się nabrać. Kimmel zastrzegł też, że filmik nie był w żaden sposób promowany, a jedynie puszczony w sieć. Rodzi się pytanie: jak dalece możne manipulować społeczeństwem za pośrednictwem internetu i jak bardzo jesteśmy podatni na fałszywe informacje?

Kilkadziesiąt lat temu Amerykanie byli w stanie uwierzyć, że nasza planeta jest atakowana przez Marsjan, tylko dlatego, że Orson Wells poinformował o tym podczas audycji w radiu w 1938 roku. Teraz coś takiego nie miałoby oczywiście miejsca, ale warto pamiętać, że radio w tamtych czasach było jedynym z najważniejszych medium, z którego ludzie czerpali informacje. Czyli dokładnie tym samym, czym obecnie dla milionów ludzi na całym świecie jest internet.

Jimmy Kimmel nie spodziewał się zapewne, że jego filmik stanie się tak popularny. Jeżeli ktoś w tym momencie cedzi pod nosem „ci głupi Amerykanie” warto przypomnieć  projekt „Grażyna Żarko”, gdzie o istnieniu zdewociałej nauczycielki, udało się przekonać miliony polskich youtuberów. Wynajęta aktorka wypowiadała kontrowersyjne kwestie, które celowo miały wzburzyć odbiorców. Po dwóch miesiącach twórcy projektu zostali zmuszeni do przerwania publikacji kolejnych nagrań, z powodu gróźb karalnych pod adresem kobiety, łącznie z groźbą odebrania jej życia.

Warto zwrócić też uwagę, na coraz większą śmiałość youtuberów, chcących podreperować swoje konto liczbą wyświetleń. To, do czego ludzie są zdolni, by zarabiać na popularności swoich filmików, pokazuje poniższe video. Najlepszy sposób, by zostać zastrzelonym w kraju słynącym z upodobania do broni palnej – wcielić się w postać z horrorów i biegać za ludźmi z piłą mechaniczną (filmik opublikowany 12 września ma już 1 176 097 odsłon). Powstaje pytanie, czego możemy spodziewać się na Halloween?

Wnioski? Nadal najbardziej bawią nas niepowodzenia innych i humor rodem z niemych filmów Charlie Chaplina, gdzie człowiek przewraca się na skórce od banana, a cała sala rży ze śmiechu.