W morzu porzuconych opon

FYI.

This story is over 5 years old.

Foto

W morzu porzuconych opon

Ten obraz ekologicznego spustoszenia jest niestety prawdziwy – nie ma tu żadnego CGI, Photoshopa ani sztuczek z lustrami. To proste połączenie kunsztu artysty z przerażającymi konsekwencjami naszego marnotrawstwa

Pejac, Wzburzone morza, 2016. Fotografie są własnością artysty

Powyższy obraz ekologicznego spustoszenia jest niestety prawdziwy – nie ma tu żadnego CGI, Photoshopa ani sztuczek z lustrami. To proste połączenie kunsztu artysty z przerażającymi konsekwencjami naszego marnotrawstwa.

W 2013 roku hiszpański artysta Pejac zarejestrował identyczną scenę, cmentarzysko opon otaczające pomarańczowe koło ratunkowe, w akwareli zatytułowanej Heavy Sea („Wzburzone morze"). Teraz kontynuuje tamten projekt, tworząc fotograficzną reprodukcję swojego obrazu na prawdziwym wysypisku. „Czułem się jak w jakimś poetyckim koszmarze" – opowiada Pejac. „Bycie otoczonym przez setki tysięcy albo nawet miliony opon było jednocześnie oszałamiające i bardzo niepokojące. To miejsce przypominało jakiś bezkresny cmentarz, a nie wysypisko".

Reklama

Pejac znany jest ze swoich inteligentnych obrazów i street artu, w których codzienne przedmioty umieszcza w dziwnych, nowych dla nich miejscach, albo vice versa. To jakby wizualny odpowiednik żartów słownych. Przeniesienie koncepcji Wzburzonego morza do medium fotografii było czymś zgoła innym. „Okazja do urzeczywistnienia fikcyjnej sytuacji z akwareli była wspaniałym doświadczeniem. Ekscytującym, ale też dość dramatycznym". Choć Pejac nie ujawnił miejsca, w którym odbyła się sesja, świat jest pełen takich widoków, od Góry Opon w Kolorado, po największe gumowe wysypisko świata w Kuwejcie. „Im dłużej tam byłem, tym bardziej oczywiste było, w jak opłakanym stanie są nasze relacje z Ziemią" – wyznaje artysta.

Stary fanpage VICE przestanie działać 1 kwietnia. Już teraz polub nowy

Fotografie cmentarzy opon są same w sobie fascynujące i zyskują ogromne zainteresowanie w internecie. Dzięki prostemu zabiegowi wykorzystania koła ratunkowego, Pejac nadaje fotografiom wymiar bezsilności w obliczu bezmiaru morza opon. To oczywiście element krytyki ekologicznej – Ziemia tonie w śmieciach, a ludzkość w swoim własnym nadmiarze. Podnoszenie się poziomu morza i niestabilna pogoda powodują, zupełnie dosłownie, tonięcie nabrzeżnych miast i społeczności. „Zawsze byłem wyczulony na kwestie środowiska; zawsze mocno inspirowały moją twórczość" – mówi Pejac. Artysta nie chce, by serię Wzburzone morze odbierano jako kazanie czy jego wywyższanie się ponad innych. Ma jedynie nadzieję, że odbiorcy przystaną na chwilę i świadomie przyswoją jego obrazy. „Wyrażając przez swoją sztukę zmartwienie naszym traktowaniem Ziemi, również walczę o jej dobro. Nie bagatelizuję w ten sposób swojego wkładu w tę katastrofę. Samokrytyka u każdego z nas jest tu kluczowa".

Zobaczcie spacer Pejaca po cmentarzysku opon na filmie i zdjęciach zza kulis. Więcej twórczości Pejaca znajdziecie na jego stronie.

Reklama