FYI.

This story is over 5 years old.

dorosłość

Czego dowiadujesz się, gdy masz dwadzieścia parę lat i właśnie rozpadł ci się związek

Zakończenie długotrwałego związku w momencie, w którym widzisz już nadciągającą dorosłość, a jednak wciąż stoisz po kostki w resztkach utraconej młodości, może nauczyć cię kilku rzeczy
Ilustracje: Dan Evans

Rozstanie z osobą, z którą byłeś przez dłuższy czas, przypomina nieco narodziny. Jest bolesne i głośne, a po wszystkim jesteś zasyfiony i krzyczysz na świat, którego nie rozumiesz.

Internet pełen jest poradników, które rzekomo mają pomóc ci wybić sobie eksa z głowy – 95 procent z nich to protekcjonalne pieprzenie, pozostałe 5 sprawia wrażenie reklamy pornosów (wiem, bo sam sprawdzałem). Obie opcje mają swoje plusy, żadna z nich nie porusza jednak koszmaru, jakim jest nagła utrata drugiej połówki.

Reklama

W związku z tym dobre rady dotyczące rozstania są w cenie. Poważnie, można by na nich zbić fortunę. Niestety, żadnych nie znam. Nie sądzę, by wiedzę tę posiadł ktokolwiek inny, jeśli mam być zupełnie szczery. Głównie dlatego, że wszystko sprowadza się do siedzenia w dole, dopóki nie znudzi ci się masturbacja i nie znajdziesz sobie nowej przyszłej byłej.

Zakończenie długotrwałego związku w momencie, w którym widzisz już nadciągającą dorosłość, a jednak wciąż stoisz po kostki w resztkach utraconej młodości, może nauczyć cię kilku rzeczy. Oto kilka obowiązkowych lekcji, które musiałem odrobić, gdy jako dwudziestoparolatek znów zawitałem do świata singli. Posłuchajcie opowieści o moim cierpieniu.

NIKOGO NIE OBCHODZI, ŻE JESTEŚ W KOMPLETNEJ ROZSYPCE

Oboje wciąż żyjecie i nie zamierzacie tego zmienić? Nikogo nie obchodzi nic poza tym. Jasne, ziomki zaleją cię falą smutnych emotikonek, a rodzice zaczną dzwonić nieco częściej, ale zasadniczo normalnej i szczęśliwej osobie wysłuchiwanie historii twoich sercowych rozterek sprawi przyjemność podobną do lektury rachunku za gaz. I to w dodatku czyjegoś.

A to dlatego, że gdy skończyłeś już dwadzieścia lat, wszyscy wokół ciebie – wliczając w to supermodelki, psy i kastratów – mieli już złamane serca. Nikt nie weźmie sobie wolnego, by wysłuchiwać, jak to twój związek różnił się od wszystkich innych kiedykolwiek opisywanych przez poetów i muzyków. A jeśli ktoś to zrobi, to najpewniej dlatego, że chciałby przelecieć twoją eks.

Reklama

OD LAT NIKT NIE ZROBIŁ CI DOBREGO ZDJĘCIA

Dość szybko zdasz sobie z tego sprawę, gdy którejś kacniedzieli zapragniesz założyć konto na Tinderze. Od dawna nikt nie robił ci zdjęć, przestałeś też dobrze wyglądać w obiektywie. Obawiam się, że to może nie być nawet jej wina. Wyglądam pewnie gorzej, niż myślę. Prawdę mówiąc, nieszczególnie zdaję sobie z tego sprawę. Jak ja wyglądam, co cholery?

Istnieje realny powód tego spadku fotogeniczności. Przez czas trwania związku zmieniłem się z zabawowego miejskiego lowelasa w białasa w średnim wieku, który w kółko gada o pielęgnacji ogródka i tym podobnych pierdołach. W mojej szafie znajdziesz głównie golfy i kapciuchy. Zdarza mi się oceniać ludzi na podstawie gazet, jakie czytają. W luźnych rozmowach używam słowa „problematyczny". Jestem nudny i bardzo, bardzo samotny.

WIĘKSZOŚĆ LUDZI TAK NAPRAWDĘ NIE CHCE UPRAWIAĆ Z TOBĄ SEKSU

Plotki szerzone przez wrednych reptyli opłacanych przez CIA w Hollywood głoszą, że gdyby nie te wredne i wścibskie drugie połówki, każdy facet sypiałby z inną gorącą laską każdej nocy. Filmowi kawalerowie zawsze zdają się bardziej cool i trendy od ich ograniczonych związkami kolegów. Prowadzą też bardziej zróżnicowane życie seksualne.

Wiecie co? To raj, o którym marzą zamachowcy samobójcy. Jeśli po pięciu latach związku nadal postrzegasz kobiety jako dziury na nogach, to prawdopodobnie jesteś kretynem, który nigdy nie zasługiwał na prawdziwe szczęście.

Reklama

I TAK NIE MASZ OCHOTY NA ŻADEN CHOLERNY SEKS

To nie do końca jest tak, że nikt nie ma na ciebie ochoty. Dopiero zakończyłeś związek i wyglądasz, jakbyś właśnie wrócił na linię frontu wielkiej i potwornej wojny. Jest też całkiem możliwe, że po prostu nie masz ochoty na seks. W momentach wyjątkowej bezczynności (a jest nich, nie oszukujmy się, całkiem sporo) możesz zacząć porównywać się do psa, którego kopnięto w przyrodzenie o kilka razy za dużo i teraz marzy o tym, by zapomnieć, że w ogóle posiada układ rozrodczy.

Jestem nudny i bardzo, bardzo samotny

Będzie to trwać aż do dnia, w którym zrozumiesz, że jedyne esemesy, jakie dostajesz, pochodzą od twojego dilera lub wysyła je automat w pyszne.pl, a żadnemu z nich tak naprawdę na tobie nie zależy. Wtedy właśnie, mistrzuniu, decydujesz zebrać się do kupy i wrócić do gry. Nie możesz przez całe życie załatwiać tego od ręki.

ZMIENIŁY SIĘ ZASADY PODRYWU

Poznałem moją byłą na imprezie w akademiku, gdy, stojąc piętro wyżej, narzygałem jej na głowę (zupełnie jak w filmie o nastolatkach!). Więc jeśli sądzisz, że nie była najwspanialszą istotą na świecie, przemyśl sprawy jeszcze raz. Gdy jesteś młody, takie zachowanie jest normalne. Za moich czasów zwymiotowanie na kogoś stanowiło ekwiwalent XVII-wiecznego „wyjścia na przechadzkę". Typowy pierwszy krok. Jednak te czasy minęły. Nie wiesz już co i jak. Gdybym teraz na kogoś narzygał, raczej nie poszedłbym z tą osobą następnego dnia na brunch. Prawdopodobnie zostałbym aresztowany.

CZYM NA BOGA JEST FLIRTOWANIE

Serio. Co to do niby znaczy? Według mnie to taka rozmowa, tyle że… seksowniejsza? Słodki Jezu w morelach, jestem w ciemnej dupie, prawda?

WYJŚCIA DO KLUBU ZACZYNASZ NAZYWAĆ „POTAŃCÓWKĄ"

Czy już wspominałem o mojej kolekcji golfów?

IDZIESZ NA „POTAŃCÓWKĘ", NA KTÓREJ Z NIKIM NIE TAŃCZYSZ

Wychodzę. Na zewnątrz. Ale kiedy już tam jestem, z nikim nie rozmawiam. Podpieram ścianę klubu, sądząc drinka, gapiąc się na stroboskop. Potem na telefon. Liczę, że ktoś to uzna za diabelnie atrakcyjne.

Reklama

IMPREZUJĄCE DZIECIAKI WYGLĄDAJĄ JAK KOSMICI

Kiedyś 17-latka siedząca w barze i zamawiająca alko na fałszywy dowód wydawała się kimś cool, kogo warto było poznać. Teraz patrzę na takiego osobnika i myślę: mój Boże, przecież to jeszcze DZIECKO. Nieco wstawione, w pewnym sensie seksowne dziecko, które pewnie uważa, że youtuberzy to gwiazdy. Które porozumiewa się za pomocą Snapchata i emoji. To nie mój świat i nigdy już nie będę się do nich dobierać.

PRAWDZIWA PRZYJAŹŃ NAPRAWDĘ JEST WIECZNA

Kilku moich znajomych wciąż się przyjaźni, mimo że jeden z nich, tańcując, wykrztusił żrącą flegmę prosto w na usta drugiego. Serio. Warto mieć kumpli. Są zajebiści. Wyciągną cię z najczarniejszej otchłani, zapełniając ci pocztę głosową dźwiękami swoich pierdów.

MUSISZ POGODZIĆ SIĘ Z TYM, ŻE JESTEŚ GRUBSZY, NUDNIEJSZY I BARDZIEJ ŚMIERDZĄCY NIŻ KIEDYŚ

Masz dwadzieścia kilka lat. Jesteś samotny. Nie musisz brać prysznica. Twoją wymarzoną randką jest wspólne zaleganie na sofie i granie w Super Smash Bros. Twoje swetry są na ciebie zbyt ciasne. Twoje dżinsy – zbyt szerokie. Ludzie mówią, że starzenie się jest do dupy, jednak prawda jest taka, że łączy się z nim szereg nowych doświadczeń.

Dobry związek to idealne miejsce na przeżywanie tych nowych, dziwnych rzeczy – czyli na starzenie się – i gdy nagle się on zakończy, będziesz za tym cholernie tęsknić. Ponieważ zaczniesz budzić się w świecie, który ma na ciebie wysrane z każdym dniem coraz bardziej. Jeśli jesteś nudnym 21-letnim dupkiem, wciąż masz jeszcze matematyczne szanse na wyrośnięcie na kogoś interesującego. Jeśli jesteś nieciekawy i dupkowaty w wieku lat 26, wszyscy wokół zakładają, że taki już zostaniesz.

Związki to świetna sprawa, ale zabijają tę część ciebie, której potrzebujesz do funkcjonowania w świecie singli. Najważniejsza rada, jaką mogę ci dać, brzmi: odbuduj ją, jeśli chcesz mieć nadzieję na przeżycie reszty życia z łatką inną niż „dupek".

Davida Whelana znajdziesz na Twitterze