​Patronka dobrej śmierci i trudnej pracy – jak Barbórkę obchodzą młodzi górnicy

FYI.

This story is over 5 years old.

Foto

​Patronka dobrej śmierci i trudnej pracy – jak Barbórkę obchodzą młodzi górnicy

Po wejściu do jednego z barów usłyszałem rozdzierający wrzask chłopaka z uniesionymi ramionami: „Ja mam dzisiaj Barbórę! Ja mam dzisiaj Barbórę!"

Rozmowę spisała Izabela Szumen

Zastanawiając się, jak młode pokolenie świętuje Barbórkę, w pierwszej kolejności zwróciłem się do kolegów pracujących w kopalniach. Niewielka próba statystyczna w postaci pięciu kumpli pracujących w zawodzie dała wynik raczej przygnębiający. Czterech z pięciu chłopaków traktowało ten dzień bardziej jak czas wolny, okazję do spędzenia go z dzieckiem, zrobienia zakupów, wypełnienia obowiązków domowych, na które zwykle brakuje czasu. Tylko jeden wybierał się na coroczny, uroczysty obiad w restauracji z kolegami z pracy.

Reklama

Patrząc z dystansu, można odnieść wrażenie, że tradycja przygasa, że najmłodsze pokolenie górników nie dostrzega wyjątkowości w tej całej pompie i woli przeznaczyć ten dzień na odpoczynek lub spotkania towarzyskie, raczej pozbawione świątecznego kontekstu. Rokrocznie po przykopalnianych osiedlach maszerują orkiestry, w kościołach odbywają się msze barbórkowe, a przez kilka dni poprzedzających w różnych częściach miasta otwierane są tradycyjne dla święta karczmy piwne. Frekwencja młodych jest na tych wydarzeniach stosunkowo niewielka.

Alternatywę dla oficjalnej celebracji stanowią katowickie kluby, organizujące nieco koniunkturalne, ale cieszące się zainteresowaniem imprezy tematyczne jak „Czorny Mikołaj", gdzie za przyjście w mundurze galowym można się napić drina darmo. Zdecydowałem się przejść po mieście i zobaczyć to z bliska.

Po wejściu do jednego z barów usłyszałem rozdzierający wrzask chłopaka z uniesionymi ramionami: „Ja mam dzisiaj Barbórę! Ja mam dzisiaj Barbórę!". Przy sąsiednich stolikach widać było sporo chłopaków dzielących z nim fach. Traf chciał, że tego samego wieczoru odbywała się walka Pudziana z Popkiem, więc największe wzięcie miały bary z telewizorem.


Najlepsze z VICE w twojej skrzynce. Zapisz się do naszego newslettera


Picie do widowisk KSW to może ciut odmienna forma świętowania niż standardowe obchody, ale młode pokolenie nie pozostaje wobec tradycji obojętne. Duch w narodzie pozostał. Manifestowanie swojej przynależności do grupy zawodowej, silnie miesza się teraz z lokalnym patriotyzmem. Często widzę chłopaków z tatuażami przedstawiającymi motywy kopalniane i regionalne. Na ulicach wciąż słychać gwarę, w okolicach 4 grudnia FB większości mieszkańców Śląska jest zalany życzeniami okolicznościowymi – „Ile wjazdów tyle wyjazdów" itp. Ten dzień jest ich dniem, nie pracy, nie robotnika, to ich święto, które nawet jeżeli spędzone w barze – pozostaje hołdem dla zawodu, wokół którego przez pokolenia wyrosła potężna kultura i tożsamość a zaangażowanie w nią się nie zmienia.

Reklama