Nasze babcie opowiadają, co zmieniłyby w swoim życiu

FYI.

This story is over 5 years old.

Prawa kobiet

Nasze babcie opowiadają, co zmieniłyby w swoim życiu

Gdyby w młodości miały takie same prawa, co dzisiejsze kobiety

Babunie to sama słodycz w miękkich pantoflach i kwiecistych bluzkach. Nikt z nas tak naprawdę nie zasługuje na ich zupki i serniczki, na ich koty i zapachowe mydełka, ani na to, żeby razem z nimi oglądać telenowele w niedzielne popołudnie. Często dzielimy z nimi kilka dziedzicznych cech ‒ np. kolor oczu albo kształt nosa ‒ ale z pewnością macie zupełnie różne doświadczenia. Tak wiele się zmieniło na przestrzeni zaledwie dwóch pokoleń ‒ 50 czy 60 lat temu oczekiwania wobec młodych ludzi diametralnie różniły się od tego, czego świat spodziewa się po nas.

Reklama

Redaktorzy i dziennikarze VICE z Europy i Meksyku rozmawiali ze swoimi babciami o życiowych wyborach, jakie by podjęły, gdyby rok 2017 powitały jako przedstawicielki generacji Y, a nie siedemdziesięciolatki.

POLSKA

Janina, 65 lat

Moja babcia Janina wychowała się w Iławie, przez 41 lat pracowała jako psycholożka. Niedawno przeszła na emeryturę.
‒ Maja, 18 lat, autorka VICE Poland

VICE: Czy uważasz, że ty i ja wychowałyśmy się w zupełnie innym świecie?
Janina: Tak, kobiety nie miały tyle praw, gdy byłam w twoim wieku. Kobieta miała sprzątać w domu i zajmować się dziećmi. Małe dziewczynki uczono, jak być dobrymi żonami i odpowiedzialnymi matkami. Dzień Kobiet 8 marca był państwowym świętem w za komuny. Kobiety tradycyjnie dostawały wtedy goździk i parę pończoch. Mężczyźni też świętowali, głównie zataczając się po ulicach w pijackim widzie.

Co najbardziej doskwierało ci jako kobiecie w komunistycznej Polsce?
Nigdy nie mogłam kupić takich ubrań, jakie chciałam. Poza tym w tamtych czasach nikt nie mówił o seksualności kobiet. Jedyne, czego się uczyłyśmy, to jak zapobiegać ciąży. A jeśli już się zajdzie, jak urodzić zdrowe dziecko. To się zmieniło po publikacji Sztuki kochania Michaliny Wisłockiej. Wisłocka pokazała wszystkim, że kobiety to istoty ludzkie z indywidualnymi potrzebami i pragnieniami.

Polki wciąż mają wiele powodów, żeby protestować ‒ np. jak wtedy, gdy polskie władze chciały w zeszłym roku całkowicie zakazać aborcji. O co najbardziej powinny dziś walczyć polskie kobiety?
Wciąż musimy walczyć o równe prawa i równy podział obowiązków w wychowywaniu dzieci. Gdy dziecko przysparza kłopotów, społeczeństwo zwykle wini za to matkę. Wielu pracodawców nie chce zatrudniać kobiet, bo zgodnie z prawem nie mogą zwolnić swoich pracownic, gdy zajdą w ciążę i urodzą dziecko. W rezultacie wykwalifikowane, wykształcone kobiety pozostają bez pracy i muszą zostać w domu, żeby zajmować się mężem i dziećmi. Jeśli uda im się znaleźć zatrudnienie, dostają niższe wynagrodzenie niż mężczyźni za tę samą pracę. Czeka nas w Polsce jeszcze wiele protestów.

Reklama

WIELKA BRYTANIA

Sylvia, 68 lat, z Nottingham

Moja babcia Sylvia pracowała jako fryzjerka i barmanka, zanim przeniosła się na Jamajkę w 1990 roku, gdzie zajęła się krawiectwem i hodowlą kur. Po powrocie do Wielkiej Brytanii została fotografką rodzinną i pracowała w administracji aż do emerytury.
‒ Amy, 21 lat, stażystka VICE UK

VICE: Czy dorastając w latach 60., czułaś, że masz tyle praw i swobód, co kobiety dzisiaj?
Sylvia: W tamtych czasach młode kobiety na ogół czuły się bardzo wyzwolone, bo dopiero co wprowadzono do sprzedaży pigułkę antykoncepcyjną. Myślę, że sporo kobiet dzięki temu zyskało tyle samo seksualnej wolności, co mężczyźni. Różnice w zarobkach między kobietami a mężczyznami były o wiele większe niż dzisiaj. Dziś o wiele więcej kobiet ma wykształcenie. Wtedy dziewczyny z klasy pracującej, nawet jeśli były bystre, nie mogły zrobić matury ani pójść na studia, bo rodzice woleli, żeby poszły do pracy. Dziś kobiety mogą być o wiele bardziej niezależne niż wtedy. Z drugiej strony byłyśmy w latach 60. bardzo wyemancypowane, zmiany zachodziły naprawdę szybko. To były dobre czasy, bo wszyscy byli pełni nadziei.

Czy myślisz, że podjęłabyś inne decyzje w życiu, gdybyś urodziła się w 1995 roku tak jak ja?
Nie jestem pewna, czy wyszłabym za mąż. Teraz widzę, że wzięłam ślub zdecydowanie za wcześnie: miałam tylko 19 lat, twój dziadek 21. Zanim zdążyliśmy pomyśleć, mieliśmy dzieci. Ślub, wspólny dom, dzieci ‒ tak się wtedy po prostu robiło. Nie przyszło nam do głowy, jak ciężko nam będzie. I nie chodzi nawet o ciężką pracę, tylko o samotność ‒ gdy sama wychowujesz dzieci, ale nawet jeśli masz męża, czujesz się bardzo samotna w domu, gdy on jest w pracy cały dzień.

Reklama

Czy jest coś, co bardzo chciałaś zrobić, ale nie mogłaś, bo jesteś kobietą?
Cóż, po tym, jak rozwiodłam się z twoim dziadkiem na początku lat 70., chciałam kupić własny dom, ale nie mogłam dostać kredytu, chociaż pracowałam i miałam oszczędności na wkład własny. Ludzie z banku śmiali mi się w twarz, bo byłam kobietą. W końcu udało mi się dostać kredyt za pośrednictwem lokalnego samorządu. Chciałam też zostać policjantką, ale powód, dla którego mi się nie udało, nie miał akurat nic wspólnego z płcią. Po prostu byłam za niska.

GRECJA

Melpo, 86 lat

Moja babcia Melpo mieszka w Pireusie. Zawsze zajmowała się domem i piątką dzieci.
‒ Melpomeni Maragidou, 27 lat, redaktorka wiadomości VICE Greece

VICE: Czy uważasz, że życiowe wybory, jakie każda z nas podjęła, bardzo się różnią, bo jako kobiety miałyśmy różne prawa?
Melpo: Miałam dobrego męża, który dawał mi więcej swobody, niż inni mężczyźni dawali swoim żonom. Ale ty i twoja matka byłyście wychowywane w zupełnie inny sposób. Mnie na przykład nie pozwalano wychodzić z domu samej. Gdy miałam 19, wyszłam za mąż za mężczyznę, którego wybrali mi rodzice. Gdybym dorastała dziś, pewnie wyszłabym za kogoś, kogo kocham, chociaż z biegiem lat nauczyłam się kochać mojego męża. Chciałabym też później wyjść za mąż, poznać trochę życia przed ślubem. Ale i tak wyszłabym za mojego męża, gdybym miała wybierać jeszcze raz. Był dobrym człowiekiem. Nigdy mi nie rozkazywał.

Reklama

Czy jest coś, co byś zmieniła w swoim życiu, gdybyś dorastała w dzisiejszych czasach?
Żałuję, że nigdy nie poszłam do pracy. Mąż zarabiał wystarczająco dużo, żeby utrzymać naszą rodzinę, ale chciałabym mieć coś swojego. Zamiast tego siedziałam zamknięta w domu z dziećmi jak w pułapce. Wychowałam piątkę dzieci i pomogłam wychować dziewięcioro wnucząt. Kocham je wszystkie, ale nie miałam wielkiego wyboru. Chciałabym zostać kucharzem albo szoferem, ale nigdy nie nauczyłam się jeździć.

Dziś masz lepiej. Możesz wyjść, za kogokolwiek chcesz, o ile jest w porządku. Z drugiej strony i tak może się okazać dla ciebie nieodpowiedni. Mój mąż dawał mi sporo swobody, ale zawsze, gdy miałam okazję, robiłam to, na co miałam ochotę. Był zagorzałym prawicowcem i zawsze mówiłam mu: „nie martw się, zagłosowałam tak, jak mi kazałeś", ale zamiast tego oddawałam głos na socjaldemokratów z partii PASOK. Nigdy mu nie powiedziałam, rzecz jasna.

O jakie prawa powinny dziś walczyć kobiety twoim zdaniem?
Przez te wszystkie lata wiele zmieniło się na lepsze dla kobiet, ale przed nami jeszcze daleka droga. Za zamkniętymi drzwiami nie ma czegoś takiego jak równość. Kobiety wciąż muszą nieść na swoich plecach wychowanie dzieci, sprzątanie i opiekę nad starszymi krewnymi i jeszcze znaleźć czas na karierę.

To wspaniałe, że się nie poddajecie. Powinnaś sama na siebie zarabiać, żeby móc w każdej chwili odejść od swojego partnera, jeśli zechcesz. Musisz być dobra w tym, co robisz, żebyś mogła być niezależna. Twoje pieniądze to twoja wolność. Jeśli jesteś w związku ze złą osobą, znajdź sobie kogoś innego. Nigdy nie zostawaj z kimś tylko dlatego, że czujesz się do tego zobowiązana. Nieważne, z iloma mężczyznami byłaś, jednym, dwoma, trzema, dziesięcioma, spróbuj znaleźć tego, który jest dla ciebie najlepszy, a jak nie jest, to następny proszę!

Reklama

HISZPANIA

Manuela Doral Pardo, 78 lat

Moja babcia „Lola" urodziła się w Noceda do Cervantes (Lugo w Galicji), ale od 1954 roku mieszka w Barcelonie. Pracowała jako pomoc kuchenna w szpitalu Vall d'Hebrón w Barcelonie. Ma troje dzieci, które dziś mają 56, 46 i 36 lat.
‒ Laura Muriel, 31 lat, redaktorka VICE Spain

VICE: Gdybyś dorastała w tym samym czasie co ja, czy inaczej pokierowałabyś swoim życiem?
Lola: Na dobry początek poszłabym na pielęgniarstwo. Urodziłam się podczas hiszpańskiej wojny domowej, nigdy nie chodziłam do szkoły, bo musiałam się zajmować naszymi krowami i owcami. Gdy miałam 16 lat, przeprowadziłam się do Barcelony i zaczęłam pracować jako pokojówka w bogatych domach. Nauczyłam się pisać i czytać dopiero w wieku 36 lat. Miałam wtedy już dwójkę dzieci, pierwsze urodziłam w wieku 21 lat. Gdybym dziś była młoda, poszłabym do szkoły i później założyła rodzinę. Choć pewnie nie tak późno, jak dzisiejsze kobiety.

Co najbardziej przeszkadzało ci jako kobiecie w tamtych czasach?
Myślę, że za moich czasów kobiety były mniej świadome, a mężczyźni bardziej seksistowscy. Pamiętam, jak strasznie się czuła, gdy dowiedziałam się, że zarabiam mniej niż mężczyźni w moim miejscu pracy. Spędziłam 30 lat w szpitalnej kuchni. Mężczyźni byli tam kucharzami, a kobiety pomocami kuchennymi. Oczywiście też gotowałyśmy, ale oprócz tego musiałyśmy za każdym razem serwować posiłki ponad 100 pacjentom. Mężczyźni się tym nie zajmowali, ale zarabiali więcej. Gdy zażądałyśmy równego traktowania, władze szpitala zaczęły nam grozić i mówić, że za dużo narzekamy. W rezultacie nic się nie zmieniło: mężczyźni pozostali kucharzami, a my pomywaczkami.

Reklama

Czy uważasz, że dziś kobiety i mężczyźni mają równe prawa, czy też powinnyśmy dalej walczyć o swoje?
Przed nami jeszcze kawał drogi, ale jeśli się nie poddamy, wierzę, że nam się uda. Wciąż nie mamy takich samych praw co mężczyźni, bo oni czują się przez nas zagrożeni, choć wcale nie powinni. Nasz sukces nie umniejsza ich ani tego, co robią. Poza tym mężczyźni powinni zrozumieć, że potrzebujemy ich w naszej walce o równość. Wszyscy na tym skorzystamy. Boję się, że przez bezrobocie, narkotyki i inne społeczne problemy, trudniej będzie nam osiągnąć równość płci.

MEKSYK

María Aguirre, 75 lat

Moja babcia María mieszka w Wenezueli. Zanim urodziła dzieci, przez parę lat pracowała jako sekretarka.
– Diego Urdaneta, 27 lat, dziennikarz VICE Mexico

VICE: Czy podjęłabyś jakieś inne życiowe decyzje, gdybyś dorastała w obecnych czasach?
María Aguirre: Tak, korzystałabym z mojej wolności, ile tylko się da. Gdy byłam młoda, nie wolno mi było wyjść samej z domu. Wychodziłam tylko z twoim dziadkiem, który chciał mnie za wszelką cenę uchronić przed każdym niebezpieczeństwem i nie odstępował na krok. Urodziłam twojego ojca w wieku 17 lat. Twój dziadek kazał mi rzucić pracę sekretarki, żebym mogła zajmować się naszymi synami. Nie miałam nic przeciwko temu, byłam szczęśliwa i nie żałowałam decyzji, choć byłoby ciekawie spróbować zrobić karierę tak jak dzisiejsze kobiety.

Czy coś szczególnie ci przeszkadzało w twojej pozycji jako kobiety w tamtych czasach?
Jako kobieta i z moimi umiejętnościami mogłam pracować jedynie jako sekretarka. Nie miałam szans na awans. Zawsze chciałam pracować na jakimś kierowniczym stanowisku ‒ często pomagałam facetom z biura w pracy, ale nie miałam prawa się wypowiadać na temat ich decyzji.

Reklama

Czy twoim zdaniem kobiety osiągnęły równość w korporacyjnej pracy?
Kobiety wykonują zawody i robią kariery, które za moich czasów były zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn. Więc tak, myślę, że niewiele nam brakuje do pełnej równości. Kobiety zostają nawet prezydentami!

RUMUNIA

Maria Zeveleanu, 78 lat

Moja babcia Maria pracowała jako chemiczka w przemyśle stalowym przez 32 lata aż do emerytury.
‒ Andrada Lăutaru, 26 lat, autorka, VICE Romania

VICE: Jak wyglądało życie młodej kobiety w Rumunii za czasów komunizmu?
Maria Zeveleanu: Dostałam pracę zaraz po szkole, gdy miałam 17 lat. Gdybym urodziła się w innych czasach, chętnie poszłabym na uniwersytet, żeby studiować informatykę, albo może języki obce.

Czy coś w pozycji kobiety w tamtych czasach szczególnie ci doskwierało?
Lekko nie było. Nie wolno nam było poddać się aborcji ani wyjechać z kraju. Nie można tego nazwać wolnością. Jedyne co wolno nam było robić, to pracować więcej niż mężczyźni i zarabiać mniej niż oni.

Co zrobiłabyś inaczej, gdybyś dziś miała 26 lat?
Gdybym dziś miała 26 lat, mogłabym znaleźć lepszą pracę za porządną płacę. Podróżowałabym. Żałuję, że nie mogłam spędzać wakacji za granicą i poznawać świat, jak ty. Poza tym w naszym kraju jest tyle korupcji, że pewnie wyszłabym na ulicę i dołączyła do protestów przeciwko rządowi.

SZWECJA

Birgitta Andréasson, 74 lata

Moja babcia Birgitta mieszka w Kalmarze. Przed emeryturą pracowała w szwedzkim urzędzie podatkowym.
– Benjamin Wirström, 24 lata, tłumacz VICE Sweden

Reklama

VICE: Czy twoim zdaniem kobiety są dziś w innej sytuacji niż w czasach twojej młodości?
Birgitta: Myślę, że świat się bardzo zmienił. Oczywiście nie wiem dokładnie, jakie życie wiodą dziś kobiety, ale gdy oglądam filmy dla nastolatków i widzę, co te dzieciaki wyprawiają ‒ po prostu nie ma porównania. Byłyśmy takie naiwne, myślę, że dojrzewałyśmy o wiele później niż dzisiejsza młodzież.

Czy gdybyś dorastała dziś, podjęłabyś jakieś inne decyzje w swoim życiu?
Oczywiście. Strasznie zazdroszczę młodym ludziom, że mogą podróżować po całym świecie i tyle się przy okazji uczyć. Dziś pojechać do innego kraju i poznać nowych ludzi jest tak łatwo. Dzięki temu można się tyle nauczyć i tak bardzo rozwinąć.

O jakie prawa twoim zdaniem kobiety w Szwecji wciąż powinny walczyć?
Równe wynagrodzenie to poważna sprawa, prawda? Choć nasze społeczeństwo rozwinęło się na tak wielu polach, prawo jest przestarzałe, jeśli chodzi o wynagrodzenia. Nie wiem, czy da się osiągnąć pełną równość, nawet za 100 lat. Kobiety i mężczyźni mają po prostu inne zestawy przywilejów, bo tak bardzo się od siebie różnimy.

SZWAJCARIA

Maria, 77 lat

Moja babcia Maria pracowała jako nauczycielka, a teraz jest na emeryturze i mieszka w Zurychu. Kobiety w Zurychu zyskały prawo głosu w federalnych wyborach dopiero w 1971 roku. Ostatni kanton został zmuszony do przyznania kobietom prawa głosu w sprawach lokalnych w 1991 roku.
‒ Julian Riegel, 25, zastępca redaktora naczelnego Noisey Alps

Reklama

VICE: Czy uważasz, że wychowaliśmy się w innym świecie, jeśli chodzi o prawa kobiet?
Maria: Urodziłeś się w dzień narodowego strajku szwajcarskich kobiet, 14 czerwca 1991 roku. Dziś wszyscy są o wiele bardziej świadomi praw kobiet. Przez większość mojego życia miałam prawo głosu, ale nie było żadnego ogólnego dążenia do równości i nigdy nawet nie zbliżyliśmy się do wyrównania wynagrodzeń. Gdy uczyłam, zarabiałem mniej niż mężczyźni na tym samym stanowisku. Mężczyzn zatrudniało państwo, a kobiety rady miejskie.

Czy inaczej pokierowałabyś swoim życiem, gdybyś była dziś w moim wieku?
Byłam pierwszą dziewczyną w mojej wiosce, która poszła do liceum. W tamtych czasach po prostu nie uważało się, że kobiety potrzebują wykształcenia. Ponieważ jako dziewczyna nie miałam zbyt wielu opcji na edukację, musiałam pójść do szkoły z internatem prowadzonej przez zakonnice. Było okropnie. Latem musiałyśmy nosić białe spódnice, zimą granatowe. Nie wolno nam było pójść samemu na spacer, a zakonnice czytały całą naszą korespondencję. Gdy skończyłam szkołę w wieku 20 lat, zaciągnęłam się do wojska, bo wszędzie bardzo reklamowano kobiety w armii. Myślałam, że to mi pomoże. Nie wiem, czy dziś postąpiłabym tak samo.

O co twoim zdaniem Szwajcarki wciąż powinny walczyć?
Musimy walczyć o równość, o takie same możliwości w miejscu pracy, jakimi cieszą się mężczyźni. Musimy też starać się zmienić to, jak mężczyźni nas postrzegają. Wielu mężczyzn uważa, że prawa kobiet stanowią dla nich zagrożenie, że muszą pokazać kobietom, gdzie ich miejsce, żeby znów poczuć siłę. Ja jednak myślę, że kobiety i mężczyźni powinni pracować razem, żeby wszystkim lepiej się żyło.

Reklama

PORTUGALIA

Maria Sobral, 82 lata

Moja babcia Maria Sobral urodziła się w mieście Beja w 1935 roku. Po urodzeniu dzieci pracowała w opiece społecznej.
‒ Madalena Maltez, 23 lata, autorka VICE Portugal

VICE: Czy gdy dorastałaś, zdawałaś sobie sprawę z czegoś takiego jak prawa kobiet?
Maria: Dorastałam jako córka właściciela ziemskiego w rolniczej części Portugalii. Nie rozmawiało się tam o prawach kobiet. Mój ojciec i tak nie spał całymi nocami przez prawa pracowników. Nie wyobrażam sobie, co by zrobił, gdybym zaczęła mu opowiadać o prawach kobiet.

Czy kiedykolwiek miałaś pracę?
Tak, zaczęłam pracować w opiece społecznej w 2973 roku, po tym, jak cała czwórka moich dzieci poszła do szkoły. Przedtem miałam pełne ręce roboty z ich wychowywaniem. Od kobiet z mojej klasy społecznej nie oczekiwało się, że będą mały pracę, ani nawet, że opuszcza dom bez przyzwoitki. Przyznaję, że nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie do pracy.

W tamtych czasach wynagrodzenie kobiety należało do jej męża. Zgodnie z prawem to on zarządzał finansami rodziny i mógł zażądać, żeby rozwiązać umowę o pracę z jego żoną. Ale mój mąż nigdy czegoś takiego nie chciał. Moje pieniądze były moje. Wciąż jest o wiele bardziej zaangażowany w politykę niż ja. To zagrzały orędownik równouprawnienia.

Czy inaczej pokierowałabyś swoim życiem, gdybyś dorastała dzisiaj?
Prawdę mówiąc, jeśli o mnie chodzi to pewnie nie. Oczywiście wiele rzeczy wyglądałoby zupełnie inaczej. Dorastałam za dyktatury, co oznaczało, że nie docierało do mnie zbyt wiele polityki. Wykształcenie, jakie otrzymałam, miało za zadanie odciągnąć moją uwagę od kwestii społecznych. Wiele rodzin, które posiadało ziemię tam, gdzie się wychowałam, popierało, lub było spokrewnionych z władzami i dyktaturą. Nie zmieniłabym żadnego z moich osobistych wyborów, ale chciałabym być bardziej świadoma tego, jak naprawdę wyglądało życie wielu osób w takim status quo. Nie mam wątpliwości, że dziś kobietom żyje się znacznie lepiej.

Tłumaczenie: Jan Bogdaniuk