Jak zachować przyjaciół, kiedy wchodzisz w poważny związek

FYI.

This story is over 5 years old.

VICE guide to guys x AXE

Jak zachować przyjaciół, kiedy wchodzisz w poważny związek

Czy jesteśmy skazani na rezygnację ze swoich przyjaźni na rzecz miłości?

Wszystkie ilustracje: Alicja Biała

Pamiętacie te sceny z filmów, kiedy faceci wychodzą na męskie spotkania przy piwie, wódce albo innym whisky i tam obgadują swoje partnerki? Oczywiście to nie jest zwykłe plotkowanie! Oni po prostu muszą się wygadać i ponarzekać na te „kwoki", prawda? Obraz maczoistycznego typa, człowieka ze stali, w pierwszych latach nowego tysiąclecia został okrzyknięty mianem największego kłamstwa o mężczyznach (w Polsce po raz pierwszy zwróciła na to uwagę prof. Eugenia Mandal w książce Kobiecość i Męskość z 2002 r.). Nie zmienia to jednak faktu, że – jak ustalił w swoich badaniach dr Geoffrey Greif z Uniwersytetu Maryland – faceci nawet w relacji z innymi mężczyznami nie są zwykle tak otwarci, jak ich partnerki. Mężczyźni preferują tym przyjaźń „ramię w ramię", opartą o wspólne, często aktywne spędzanie czasu, a nie stereotypową kobiecą przyjaźń „twarzą w twarz", opartą na rozmowie i wymianie informacji. Oficjalne statystyki mówią, że kobiety i mężczyźni w równym stopniu rezygnują ze swoich przyjaźni na rzecz związku. Po sobie i moich znajomych widzę jednak inną tendencję: to przyjaciele partnerki stają się znajomymi pary, nie na odwrót – a nawet wówczas, grupa tych znajomych wyraźnie się zmniejsza. Czy oznacza to, że jesteśmy skazani na rezygnację ze swoich przyjaźni na rzecz miłości? Czy wchodząc w poważny związek, musimy zrezygnować z części przyjaciół? Zapytałem o to mężczyzn w poważnych, stałych związkach – zarówno takich, którzy zerwali dawne znajomości, jak i tych, którzy nigdy nie zrezygnowali ze swojej przyjaźni.

Reklama

„Myślę, że znamy się już tak długo, że odległość nie zagrozi naszej przyjaźn" – Mateusz i Krzysiek, 30 lat

Kiedy się poznaliście?
Krzysiek: W piaskownicy pod blokiem. Zaprzyjaźniliśmy się jakoś w połowie podstawówki, a najlepszymi kumplami zostaliśmy w liceum, kiedy poszliśmy do jednej szkoły.

Jak wyglądają wasze związki?
Krzysiek: Omawialiśmy ten temat ostatnio przy piwie i doszliśmy do wniosku, że żaden związek nie był dla nas tak ważny, jak nasza znajomość. Nie wiem, czy przyznalibyśmy się do tego parę tygodni temu, kiedy Krzysiek był jeszcze w związku z Agatą.

Związek rozpadł się przez waszą przyjaźń?
Krzysiek: Ten akurat nie. To był problem wzajemnych oczekiwań, ale kiedyś bywało różnie. Najgorzej jest od paru lat z facetami Mateusza, bo oni prawie zawsze są zazdrośni.
Mateusz: W takiej sytuacji, kiedy gej ma przyjaciela faceta, zawsze podejrzewa się go o podkochiwanie w nim. A dla mnie, co dość zabawne, relacja z Krzyśkiem zawsze była totalnie aseksualna, a przecież zdarzało nam się spać w jednym łóżku, czy przebierać w jednym pokoju. Jak się przyjaźnisz od totalnego dzieciaka, to tak już jest.

Więc dlaczego twoi partnerzy tego nie rozumieją?
Mateusz: Zorientowałem się, że wolę facetów w wieku 19 lat. Do tego czasu spotykałem się z kobietami. Moi partnerzy wychodzą z założenia, że relację z Krzyśkiem ukrywam tak, jak wcześniej swój homoseksualizm. Bzdura, zwykła ciotodrama i tyle. Niestety do takich facetów mam słabość – mocno stereotypowych gejów o delikatnym usposobieniu. To śmieszne, bo zawsze, kiedy to mówię, czuję się jak homofob (śmiech).

Reklama

A jak wyobrażacie sobie tę przyjaźń za kilka lat? Kiedy założycie rodziny?
Krzysiek: Ja jeszcze nie wiem, czy chcę mieć rodzinę. Nigdy nie byłem zakochany, lubię seks i lubię zmieniać partnerki. Mam zawód, który sprzyja takiemu trybowi życia i pracy (jestem internistą). Za to Mateusz chciałby mieć męża i dzieci, na co raczej nie może liczyć w Polsce i czeka go emigracja.
Mateusz: Ja już raz byłem zakochany i faktycznie ta znajomość mogła wystawić naszą przyjaźń na próbę, ale tak nie było. Nawet jeśli będę musiał stąd wyjechać, by zacząć normalnie żyć, a Krzysiek tu zostanie robić swoje internistyczne rzeczy tutaj, to będziemy utrzymywali ciągły kontakt. Jest Skype, są maile, telefony. Dzisiaj możemy być w nieprzerwanym kontakcie praktycznie za darmo, byle był dostęp do wi-fi. Myślę, że znamy się już tak długo, że odległość nie zagrozi naszej przyjaźni.

„Znajomości wygasły i czasami mi ich szkoda" – Adam, 27 lat

Jesteś towarzyską osobą?
Zdecydowanie tak. Zawsze uchodziłem za ekstrawertyka i duszę towarzystwa.

Więc pewnie miałeś wielu znajomych w czasach szkolnych i później?
Miałem bliskich znajomych w gimnazjum, z którymi łączyły mnie głównie różne wygłupy. Chcieliśmy być jak Jackass, z tą różnicą, że zamiast na deskorolce jeździliśmy na BMX-ach. I to była dziwna znajomość, bo z jednej strony faktycznie – nic pozornie wartościowego nas nie łączyło, a z drugiej strony wtedy, kiedy mieliśmy po 15 lat, każdy z nas by za drugiego w ogień skoczył.
W liceum nasze drogi się rozeszły. Pewnie dlatego, że oni „znormalnieli", zaczęli się skupiać na szkolnej koszykówce i mocno wymalowanych koleżankach, a ja się zrobiłem „alternatywny" – czyli nadęty i, w oczach moich i innych takich jak ja, lepszy od tych normików. I wtedy zbudowałem przyjaźnie z ludźmi, którzy razem ze mną chodzili do teatru, słuchali Portishead itp. No wiesz, intelektualna elita. Bzdura większa, niż ten Jackass, ale te znajomości trwały przez lata. Na studiach dalej trzymaliśmy się razem.

Reklama

A jak dziś wyglądają twoje relacje z tymi ludźmi? Czy pojawienie się twojej żony coś zmieniło?
Tak i nie. Nasze relacje rozluźniły się pod koniec studiów, robiłem coraz więcej zleceń, spędzałem czas z kolegami z uczelni – ale to nie były po prostu przyjaźnie, tylko wspólna praca. Czasem zastanawiam się, czy rzeczywiście ich lubiłem. Pojawienie się Marty zmieniło tyle, że szkolne relacje zamieniły się w spotkania raz na pół roku „Co u ciebie? To świetnie, u mnie też dobrze!", a te ze studiów oczyściłem z mniej lubianych osób.

Teraz już nie masz czasu na znajomych?
W tym momencie sobie tego nie wyobrażam. Dostałem dobrze płatną pracę przy realizacji dźwięku, taką jak zawsze chciałem. Wzięliśmy z Martą ślub, adoptowaliśmy dwa psy, teraz czekamy na dziecko. Wcześniej udało się kupić fajne mieszkanie. Tamte znajomości wygasły i czasami mi ich szkoda, ale nie wierzę, że można mieć czas na wszystko na etapie takiego ostrego wchodzenia w dorosłość. Marta i nasz przyszły synek Kuba są dla mnie absolutnym priorytetem.

A co z byciem duszą towarzystwa?
Jestem nią dalej – w pracy i na wieczorach przy winie. Nie zawsze spędzamy czas tylko we dwoje, znajomi Marty wykruszyli się z naszego życia w mniejszym stopniu, niż moi. To nie była absolutnie jej wina, a moja decyzja – Ci znajomi to między innymi siostra Marty i jej mąż. Jej najlepsza przyjaciółka też żyje w związku i ma dzieci. Mamy z nimi więcej wspólnego i tyle.

Reklama

„Potrafimy wygospodarować trochę czasu na kieliszek wódeczki" – Michał, Darek i Piotrek, 26 lat

Jak długo się znacie?
We trzech znamy się prawie 15 lat – poznaliśmy się w gimbazie i od tej pory trzymamy się razem.

Czyli kiedyś było was więcej? Ktoś wykruszył się z grupy z powodu kobiety?
Przez lata znajomości stworzyła nam się całkiem spora, zgrana ekipa. Dzisiaj, część chłopaków jest już po ślubach i mają dzieci, ale obowiązki rodzinne co najwyżej lekko ograniczyły ilość wspólnych wypadów – nadal mamy dobry kontakt i potrafimy wygospodarować trochę czasu na kieliszek wódeczki i śledzia.
Na przestrzeni lat byli i tacy, którzy opuścili naszą ekipę. Jedni bezpowrotnie, a drudzy na chwilę. Ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy to w 100% przez kobiety. Mamy kumpla, który po rozstaniu się ze swoją dziewczyną praktycznie natychmiast przypomniał sobie o swoich starych, dobrych znajomych. Niby można ten przypadek podciągnąć pod odcięcie się z powodu kobiety, ale z naszej perspektywy każdy powinien być odpowiedzialny za utrzymanie przyjaźni - bez względu na to czy jest w związku, czy nie.

Jak wyglądają wasze związki? Czy partnerki akceptują waszą przyjaźń?
Dziewczyny doceniają, że mamy zgraną ekipę. Jedyne zastrzeżenia pojawiają się do ilości spędzanego wspólnie czasu, ale jest to podyktowane głównie tym, że razem pracujemy. Uważamy, że przepis na sukces jest prosty - wystarczy zachować zdrowy rozsądek i poświęcać odpowiednią ilość czasu i uwagi partnerkom.

Często widujecie się, kiedy żyjecie w związkach?
Nasza trójka razem pracuje, więc widzimy się praktycznie codziennie. Z resztą ekipy widujemy się dosyć regularnie.

Jak wyglądają wasze spotkania? O czym rozmawiacie?
Kiedy pracujemy, rozmawiamy o sprawach firmowych, ale rozdzielamy czas pomiędzy pracę i rozrywkę. Mamy wspólne zainteresowania motoryzacyjne, chodzimy razem na imprezy. Gadamy o wszystkim i o niczym – chyba w historii naszej przyjaźni nie było tematu, o którym byśmy nie dyskutowali. Rzecz jasna, o kobietach dosyć często również.

Jak wyobrażacie sobie wasze relacje za 10 i 30 lat?
Nasze ekipa trzyma się na tyle długo, że jesteśmy spokojni o nasze relacje zarówno za 10, jak i 30 lat. Kiedy wszyscy założymy rodziny, prawdopodobnie będzie mniej czasu na wspólne imprezki i wypady, ale mamy nadzieję, że nasze relacje pozostaną równie dobre, jak dziś.