FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

Gabber: Polska vs. Holandia

Sprawdziliśmy, na czym polega fascynacja gabberem i jak ta scena rozwija się w innych krajach
Fot. Esteban Gonzalez

Gabberowe imprezy ostatnio biją w Warszawie rekordy popularności, ale to coś więcej niż lokalna miłość do dresu, prostego rytmu i wyczerpującego tańca, bo tak samo, jak w Polsce staje się popularny w całej Europie. O tym skąd, na czym polega ta fascynacja i jak rozwija się w innych krajach, rozmawiamy z Paulem Orzoni, członkiem francuskiego kolektywu Casual Gabberz.

Mówi się, że prawdziwych subkultur już nie ma, że przeewoluowały w coś, co nazywa się stylem. Ale pojawia się gabber, ma swoją muzykę, modę, taniec… Co jeszcze, według ciebie, składa się na współczesną kulturę gabberu?
Paul Orzoni: Wczesne brzmienie gabberu wyprzedzało swoje czasy. Przesunęło granice tego,co uważano za ekstremalne, przeniosło wysokie BPM-y i intensywność z muzyki eksperymentalnej do mainstreamu. Wygląda na to, że świat potrzebował 25 lat, żeby to przyswoić. Taki był nasz punkt wyjścia, od początku wierzyliśmy, że znaczenie tej muzyki było zupełnie niedocenione, chcieliśmy o niej przypomnieć, wykorzystując ją we własnym kontekście. Nie jesteśmy gabberami sprzed lat, bo według nas gabber jest bardzo współczesny ‒ to nowa przestrzeń, gdzie łączą się gatunki, które narodziły się w latach 2000. i za sprawą internetu zrobiły międzynarodową karierę, np. trap, kuduro, jersey, baile-funk, grime…

Reklama

Uważa się, że gabber narodził się w Rotterdamie, we wczesnych latach 90. Kim dziś są holenderscy gabberzy?
Pierwsza fala, która wciąż jest aktywna, to już rodzice z dziećmi, które są wystarczająco duże, żeby też imprezować. Przedział wiekowy jest szerszy niż gdziekolwiek indziej, powiedziałbym, że to 17-50 lat. Gabber ma swoje korzenie w klasie robotniczej, to tkwi głęboko w jego DNA, ale w Holandii rozrósł się do takiej skali, że już chyba nie można go tak postrzegać.

W 2014 roku zorganizowaliśmy w Paryżu event na temat gabberu, pokazywaliśmy portrety holenderskiej fotografki Marije Kuipers. Ona powiedziała mi, że wszyscy znalezieni przez nią bohaterowie mieli ciężkie życiowe doświadczenia, a gabber stał się ich nową rodziną. To poczucie przynależności jest naprawdę silne i nawiązuje do nazwy. Słowo gabber wywodzi się od holenderskiego wyrazu oznaczającego przyjaciela.

Jak myślisz, skąd bierze się ta nowa popularność gabberu w Europie?
Jest pewien modowy cykl i teraz powróciły lata 90. Nie mam co do tego wątpliwości. Co do gabberu, myślę, że funkcjonował, nie będąc głównym źródłem inspiracji. Wrócił stopniowo razem z projektami twórców spoza głównej sceny muzycznej, którzy wyraźnie docenili jego wartość. Mam na myśli wideo „Cherrymoon On Valium" Soulwax, serię mikstejpów Dipset Trance Party Araab Muzik & affiliates, a także niektóre produkcje EDM/trap sprzed czterech, pięciu lat.

Reklama

Świat sztuki nowoczesnej i branża modowa (Vetements, Dior, Adidas) również coraz częściej sięgają po kody kultury gabberu… I oczywiście powstanie takich kolektywów jak Wixapol albo nasz Casual Gabberz tworzy nową falę gabberu, podchodząc do niego z innej perspektywy.

Brałeś udział w imprezach organizowanych przez Wixapol w Warszawie. Co o nich myślisz? Jakie są największe różnice pomiędzy gabberem w Holandii i Polsce?
Myślę, że Wixapol podchodzi do gabberu podobnie jak my (CG), oczywiście z niepodrabialnym polskim charakterem. Główna różnica jest taka, że nasza scena jest bardziej swobodna. Pozwalamy sobie na więcej.

W Holandii kultura jest tak mocno osadzona, że pojawiają się zasady. Np. jeśli idziesz na imprezę z wczesnym gabberem nie usłyszysz hardcore'u z głównego nurtu albo nawet hardstyle'u czy jumpstyle'u w jednym secie. My nie mamy tego obciążenia kulturowego, co ma swoje dobre i złe strony. Jesteśmy z internetu, jesteśmy bardziej nastawieni na „ciężkie" gatunki muzyczne, to samo dotyczy tańca i mody.

Dużo podróżowaliście po Europie i oglądaliście gabberowe imprezy we Włoszech, w Hiszpanii, w Niemczech… Jak wyglądają tamtejsze interpretacje gabberu?
Najczęściej jeździliśmy do Holandii, ale wszystkie kraje, które wymieniasz, mają silne tradycje ciężkiego brzmienia, rozwinęły swoje własne style. W północnych Włoszech niektórzy gabberzy sami nazywają siebie machos. Zamiast ogolonych głów mają kolorowe irokezy i robią piramidy z ludzi ‒ to naprawdę dość wyjątkowe. W Hiszpanii był moment popularności Mákiny… We Francji mamy teufeurs ‒ słuchają też ciężkiej muzyki, ale bardziej na nielegalnych imprezach niż zorganizowanych festiwalach. Noszą szerokie spodnie z demobilu i dredy, a nie ogolone głowy i dresy jak Holendrzy. Wywodzi się to z dawnych czasów, to jest w porządku, ale wracając do naszego punktu widzenia, myślę bardziej globalnie. Fakt, że jesteśmy Francuzami, nie ma większego znaczenia.

Reklama

Co w gabberze jest tak istotne dla współczesnej kultury?
Bycie radykalnym, innym ‒ przynależność do czegoś niezrozumiałego dla ogółu.

A co z brutalnością, która jest stałym motywem w gabberze?
Gabber jest pokojowym ruchem, tak samo, jak my. Agresja, która znajduje się w muzyce pozostaje w równowadze z brutalnością świata. Gabber zawsze był ujściem tych frustracji, ucieczką.

Ucieczką dokąd? Jak wygląda twój gabberowy raj?
Myślę, że wiesz od czego chcesz uciec, ale dokąd? To nie ma większego znaczenia. Znajdujesz to przez przypadek. Jest taka scena w dokumencie Ari Versluisa Lola La Musica z 1995 roku, stała się wczesnym memem krążącym w środowisku. Uwielbiam ją, bo jest bardzo wymowna. Chłopak opowiada o czymś, co jest bardzo popularne w gabberowej scenie, ja też to kocham ‒ krążysz po klubie, patrzysz na ludzi, rozmawiasz, odpływasz… to jest mój gabberowy raj.

Oczywiście, kiedy to widzisz i słyszysz myślisz: „NARKOTYKI!" i to prawda, to jest jakaś metoda ucieczki. Ale możesz też doszukać się drugiego dna. To ładna metafora kręgów, jakie zataczasz w życiu. Ciągle do czegoś powracasz, ale za każdym razem jest inaczej.

Więc jak myślisz, jaka jest przyszłość gabberu?
Jasna i mocna. Hardcore will never die.