FYI.

This story is over 5 years old.

zdjęcia

Jak zaakceptowałam swoje ciało

„Kochanie własnego ciała oraz prowadzenie zdrowego trybu życia nie są łatwe, kiedy wielu ludzi podświadomie wstydzi się z tobą przebywać”.

Niezależnie od tego czy jest to selfie czy portret wykonany przez Ryana McGinleya, to jak eksponujemy na zdjęciach swoje ciało, mówi sporo nie tylko o naszym wyglądzie, ale także i o wnętrzu. Właśnie dlatego seria fotografii Caroline Fahey o tytule „Silver Lining" jest tak ważna. Dziewczyna dumnie określa siebie jako osobę plus-size, a inspiracją do stworzenia tego projektu było doświadczenie związane z otarciem się o śmierć. Podczas drugiego roku na Uniwersytecie Nowojorskim, studentka fotografii dowiedziała się, że ma zakrzep w mózgu, spowodowany „otyłością oraz zażywaniem tabletek antykoncepcyjnych". Wykorzystała ten przerażający moment jako katalizator do pogłębienia relacji z własnym ciałem.

Reklama

Fotografie przedstawiają Fahey zmagającą się z dobrymi i złymi stronami swojego ciała, których wszyscy doświadczamy. Jednego dnia tryskamy pewnością siebie i publicznie eksponujemy swój wizerunek, a następnego najchętniej schowalibyśmy się przed światem. Zgodnie z przesłaniem płynącym ze szczerych zdjęć Fahey, otyłość nie musi być równoznaczna ze wstydem, czy negatywnymi emocjami.

Kiedy zainteresowałaś się fotografią?
W pierwszej klasie liceum miałam pierwszą lekcję fotografii, podczas której robiliśmy camera obscura. Moja była zrobiono z kartonowego pudełka po owsiance. Później przeniosłam się do publicznej szkoły w mieście, z którego pochodzę i praktycznie żyłam w ciemni i na wydziale sztuki. Serio, nie chodziłam nawet jeść na stołówce.

Jakiego aparatu teraz używasz?
Moje cyfrowe autoportrety zrobione są Canonem Mark II, głównie używałam bezprzewodowego wyzwalacza. Robię też zdjęcia aparatami analogowymi, Nikonem F100 i Pentaxem 6x7.

Jak twoje podejście do akceptacji własnego ciała zmieniało się na przestrzeni lat?
Pozytywne podejście do własnego ciała jest złożonym problemem, nawet jeśli sama koncepcja brzmi prosto. Kochanie i akceptowanie własnego ciała, czy prowadzenie zdrowego trybu życia nie jest łatwe, kiedy wielu ludzi podświadomie wstydzi się z tobą przebywać. Użyłam słowa „nieświadomie", ponieważ nie licząc obelg dotyczących mojej wagi w internecie, nie spotkałam nikogo kto powiedziałby mi prosto w twarz: „Nie lubię cię, bo jesteś gruba". Z drugiej strony wielu z moich przyjaciół w mojej obecności mówiło: „Wyglądam tak grubo", „Czemu miałby się z nią umówić, skoro jest taka gruba?" albo „Caroline, nie martw się, nie jesteś gruba". Ludzie nie zdają sobie sprawy, że piętnują osoby większe od siebie, kiedy te słowa wychodzą z ich ust, ponieważ otyłość wyryła się w naszej kulturze jako coś negatywnego. Często to słowo jest używane zamiennie z określeniem „brzydki" i „leniwy".

Co zainspirowało cię do stworzenia serii zdjęć „Silver Lining"?
W październiku 2013 roku, na drugim roku na Uniwersytecie Nowojorskim, miałam zakrzep w mózgu, spowodowany otyłością i zażywaniem tabletek antykoncepcyjnych. Przez tydzień byłam w szpitalu i moja mama mówiła mi, że ten zakrzep to właśnie silver lining — szczęście w nieszczęściu. Nie wierzyłam jej wtedy, ponieważ czułam ogromny ból fizyczny i emocjonalny przez kolejne 6-8 miesięcy. Niezwykle trudno było być optymistką, kiedy dowiedziałam się, że sama niemal doprowadziłam do własnej śmierci. To doświadczenie było straszne, ale też otworzyło mi oczy. Ten zakrzep był najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek mnie spotkała. Moje zdrowie musiało w końcu stać się moim priorytetem. Tworzenie autoportretów stało się sposobem na nauczenie się edukowania samej siebie na temat relacji ze swoim ciałem i zdrowiem. Poprzez to nauczyłam się też kochać samą siebie i jest to moje szczęście w nieszczęściu.

Co chciałabyś, żeby twoje zdjęcia z „Silver Lining" dawały ludziom?
Mam nadzieję, że moje prace zainspirują ludzi do rozmawiania z innymi na temat swoich własnych doświadczeń z ciałem. Koniec końców chciałabym też, żeby moja 13-letnia siostra, Ella i jej przyjaciele dorastali czując się pewnymi siebie i pięknymi. Im więcej na ten temat rozmawiamy, tym więcej uczymy się o samych sobie i innych.

Z jakimi wyzwaniami dotyczącymi rozmiaru twojego ciała musiałaś się zmierzyć?
Kilka tygodni temu byłam na przeglądzie mojego portfolio i pierwsze pytanie, jakie padło od recenzenta, brzmiało: „Jesteś szczęśliwa w swoim ciele?". Odpowiedziałam: „To zmienia się z dnia na dzień". Czasami kocham swój duży brzuch, a czasami chciałabym żeby mógł tak po prostu zniknąć. Myślę, że to całkowicie normalne, dopóki jest się świadomym samego siebie. Moja osobista relacja z ciałem i jego akceptacją ewoluowała i nauczyłam się kochać samą siebie bardziej niż kiedykolwiek i dawać temu wyraz. Zmusiłam się do tego, żeby dyskutować z przyjaciółmi i znajomymi z klasy o swojej wadze, czego wcześniej się wstydziłam. Tworzenie autoportretów stało się moim sposobem na wizualne wyrażenie bólu, który kumulowałam w sobie całe życie. Ostatecznie doprowadziło to do poczucia miłości do samej siebie.

To nie koniec. Całość przeczytasz na i-D Polska