Transatlantyk tym razem zacumował na wschodzie z Poly Chain

FYI.

This story is over 5 years old.

Czytelnia

Transatlantyk tym razem zacumował na wschodzie z Poly Chain

The Very Polish Cut Outs może już nie ma, ale u Zambona też jest zajebiście.

Patrząc na ostatnie poczynania labelu Macieja Zambona - Transatlantyk Records - nie można było zacząć tego tekstu inaczej. Parafraza jednego z klasycznych cytatów polskiej kinematografii pasuje tutaj idealnie.

O Zambonie i Transatlantyku piszę dzisiaj nieprzypadkowo. "Music For Candy Shops" ukraińskiej producentki Poly Chain jest zupełnie inną rzeczą od tych, które już znajdują się w katalogu wytwórni. Nie mnie na razie oceniać czy lepszą, czy też gorszą, bo jeszcze osłuchuję się z materiałem, który w pewien sposób zahacza o klasyczne dokonania Briana Eno. Album jest inny, z pewnością dobry, ale wymagający czasu i uświadomienia sobie, że prawdopodobnie otwiera nowy rozdział w historii labelu.

Reklama

House'u i editów jest tutaj jak na lekarstwo, ale specyficzny ambient i głęboka przestrzeń wykreowana przez Sashę Zakrevską od razu wpadły w ucho Zambonowi:

Trafiłem na muzykę Sashy przez przypadek na Soundcloudzie. Jej pokręcone ambientowe pejzaże z miejsca bardzo przypadły mi do gustu i od razu zaproponowałem jej wydanie. Oczywiście jakiś tam wpływ na tą decyzję miał też fakt, że Sasha pochodzi z Ukrainy (jako, że swoistą "misją" Transatlantyku jest wydawanie producentów z Polski i wschodniej Europy).

Zadowolona z faktu wydania albumu w renomowanym labelu (tak, to nie są słowa wcale na wyrost!) jest także sama Poly Chain:

Bardzo lubię muzykę, którą wydaje Transatlantyk, które wydało przecież The Very Polish Cut Outs. Ucieszyłam się, jak dostałam propozycję wydania mojego materiału. Dla mnie to przede wszystkim krok do przodu, bo nie tylko zaczęłam więcej czasu poświęcać muzyce i więcej grać w różnych miejscach, ale również poznałam mnóstwo wspaniałych osób z branży. Poza tym fakt, że tak nietypowa płyta pojawia się w takiej wytwórni, oznacza że nie tylko Maciej Zambon musi poszerzać swoje horyzonty, ale i wszyscy inni: organizatorzy imprez i słuchacze.

Taki krok może wydawać się bardzo ryzykowny, ale jak wystarczy tylko spojrzeć na wszystkie releasy z charakterystyczną kotwicą na okładce. Jakość broni się zawsze sama, więc "szansa" na wtopę jest znikoma, a nawet zaryzykuję, że zerowa.

Reklama

Sporo znajomych pisze do mnie, że szanują moją decyzję. Wydaję jej materiał, który nie jest łatwo przyswajalny, a raczej zalicza się do szeroko pojętej muzyki eksperymentalnej.  Wiem, że nawet sporo osób, które śledzi Transatlantyk od jakiegoś czasu, może być również zaskoczona tym materiałem. Zabrzmi to jak banał, ale ja nie chcę się dać znowu szufladkować. Słucham i gram różną muzykę i dlatego też taką muzykę chcę wydawać. Najchętniej wydałbym teraz jakąś fajną jazzową płytę. A czy był to ryzykowny finansowy krok? W tym momencie każda płyta to finansowe ryzyko.

Jak to mówią - kto nie podejmuje ryzyka, ten nie pije szampana (ale banał…). Nie wiem czy u Zambona w barku stoi jeszcze Igristoje, czy już Cristal, ale każde ryzyko do tej pory mu się opłaciło. Jego Transatlantyk to dużo hitów i materiałów, które zdobyły "tylko" uznanie. Wszystko w zasadzie kompletnie się wyprzedało.

Ciekawie zapowiada się przyszłość labelu. O kilku wydawnictwach już słyszeliśmy, ale oczywiście nie możemy o tym jeszcze głośno mówić, póki boss na to nie pozwoli.

Z pewnością jeszcze bardziej eklektycznie niż dotychczas i z większym "pazurem". Z różnych powodów będzie też tych releasów mniej w tym roku niż przez pierwsze dwa lata. Będę chciał też poszukać więcej osób spoza Polski.

Najważniejsze w tym wszystkim wydaje się być to, że Transatlantyk jest kolejnym polskim labelem, który w mniejszym czy większym stopniu zawojuje świat. Pierwsze poważne kroki zostały poczynione już dawno temu, bo winylowe edity pod szyldem The Very Polish Cut Outs oraz doskonała składanka "Polo House - A Look Into The Bowels Of The Polish House Underground", rozchodziły się na całym globie jak ciepłe bułeczki. Czas na więcej i wiecie co? Wiem, że im to się uda, bo kto jak kto, ale Zambon jest najprawdziwszym muzycznym specem.

PS. Koniecznie słuchajcie podcastów Zambona "Balearic Bigos" w Berlin Community Radio!