Poniższy fragment pochodzi z artykułu Noisey Polska
Wiele wskazuje na to, że jutro wydarzy się coś dużego. Sygnalizowaliśmy to zresztą tutaj, nie ma za bardzo sensu się powtarzać. Dwa single, jeden teledysk – dokładnie tak samo wyglądała promocja poprzedzająca “To Pimp a Butterfly”. Oczywiście, że była bardziej rozłożona w czasie i mieliśmy powiedziane konkretnie, na co czekamy, ale z drugiej strony wtedy nie było żadnej konkretnej daty, a teraz ją mamy. A jeśli będzie ona oznaczała tylko nowy singiel albo kolejny teledysk? Trudno, przeżyjemy.
Videos by VICE
Uznaliśmy w redakcji, że lepiej być zawczasu przygotowanym i poprosiliśmy kilku znajomych muzyków, aby podzielili się z nami refleksjami na temat K-Dota. Bo trzeba powiedzieć sobie jasno, iż mamy do czynienia z raperem wyjątkowym, zjawiskowym, absolutnym numerem jeden obecnie na scenie w Stanach. I choćbyś sam uważał zupełnie inaczej to tak samo jak my czekasz na ten album, nawet nie oszukuj, że jest inaczej.
Oczekiwanie na to, co się wydarzy (albo i nie), umilą wam Eskaubei, Holak, Spinache, Kamel i Muflon. Zapraszamy.
Co ma w sobie takiego Lamar, czego nie ma obecnie nikt inny na scenie?
E: Ciężko zdefiniować to coś, bo ma praktycznie wszystko. Umiejętności, styl, odwagę i chęć aby wchodzić w nieoczywiste rozwiązania, niesamowity feeling i muzykalność, charyzmę wzbudzającą sympatię. Miał też zapewne w pewnym momencie trochę szczęścia, co pozwoliło mu pchnąć swoją muzykę na najwyższy level i zbudować olbrzymią rozpoznawalność i zaufanie słuchaczy. Otacza się też świetnymi producentami i muzykami, kreatywnymi, reprezentującymi różne gatunki. Wynosi swój rap poza środowisko hip hopowe. Jest jednocześnie oldschoolowy, trueschoolowy i newschoolowy. Jest po prostu Kendriczkiem.
H: Ma potężny kredyt zaufania. Po bardzo przebojowym momencie płynnie przeszedł w bezkompromisowość. Zrobił to na tyle płynnie, że pop to kupił. Myślę, że jest mainstreamowym raperem dla dorosłych, a mainstreamowy rap raczej nie jest dla dorosłych.
S: Mieszanka osadzenia, doświadczenia z głodem i wkurwieniem debiutanta.
K: Mózg, wrażliwość i szacunek do własnej spuścizny kulturowej. Miks tego w połączeniu z zabójczym rapowym skills, daje obiektywnie gościa, wyprzedzającego o dwie długości w zasadzie każdego rapera na świecie. I póki Hova, Nas, Andre i Em nie wydadzą albumów na miarę własnego talentu, ta sytuacja może długo nie ulec zmianie.
M: To jest trudne pytanie. Jest tylu wartościowych twórców, powstaje tak dużo wartościowej muzyki, że mówienie o tym, że ktoś ma coś, czego nie ma nikt inny pewnie zawsze będzie nadużyciem. Muzyka to nie sport, ale ja posłużę się tu sportową analogią – co różni najlepsze drużyny od tych z drugiej półki, minimalnie słabszych, ale też klasowych? To nie jest jeden konkretny element, a raczej małe przewagi w każdym elemencie. I mam wrażenie, że tak jest z Kendrickiem i resztą sceny. Kendrick jest krok, czasem mały kroczek przed wszystkimi w każdej materii – tekstów, techniki, flow, konceptów. Właściwie wszystko co robi stanowi w tym momencie punkt odniesienia dla reszty.
Nie lubię kategorii autentyczności, jest zwodnicza, ale faktem jest, że Lamar jest raperem, któremu po prostu wierzę. Amerykański hip-hop to wielki biznes, powstawaniu płyt towarzyszą sztaby speców od wizerunku, producentów, ghostwriterów. A jednak w przypadku Lamara, przy każdej jego produkcji, ufam mu, że to jest dokładnie jego wizja, jego obecny lot. Że to jest on po prostu.
Podoba mi się, że nie chodzi łatwymi drogami, po zdobyciu ogromnej popularności za sprawą “GKMC”, uderzył albumem trudnym dla szerokiego odbiorcy, zamiast zrobić skok na łatwą kasę. Cały czas pozostaje artystą poszukującym, wymagającym dla odbiorcy, przekornym: “TPAB” promował singiel “i”, dodający wiary w siebie, a teraz K. Dot powraca i mówi “dobra, dobra, już nie przesadzajcie z tą zajawką na siebie. BE HUMBLE”. Podoba mi się to, może dorabiam teorię, ale mam wrażenie, że to nie jest przypadek. Że on sam ze sobą prowadzi dialog.