​Komornik też człowiek?

„Komornik” – to słowo nie ma prawa dobrze się kojarzyć. W rankingach najbardziej znienawidzonych zawodów od lat plasuje się w ścisłej czołówce. Jak jednak sytuacja przedstawia się w rzeczywistości? Czy od kuchni ta profesja jest również tak niewdzięczna? O to, i inne aspekty tej pracy, spytałem Piotra – komornika z jednego z większych polskich miast (bardzo zależało mu na anonimowości). Kiedy podjechał na wywiad sportowym autem i ostentacyjnie machnął ręką odpalając papierosa, nie zrobił najlepszego pierwszego wrażenia. Szybko jednak okazało się, że nie taki diabeł straszny.

VICE: Kiedy postanowiłeś zostać komornikiem?
Piotr: To się zdarzyło zupełnie przypadkiem. Dzień po obronie pracy magisterskiej, na ogromnym kacu, spotkałem dwie prymuski ze studiów prawniczych. Po chwili rozmowy okazało się, że pracują w kancelarii komorniczej. Muszę przyznać, że było to dla mnie spore zaskoczenie. Dziewczyny bardzo chwaliły swoją robotę i w głowie natychmiast zaświeciła mi się lampka pomysłowego Dobromira. Przespałem się z tym pomysłem, trochę poczytałem i doszedłem do wniosku, że też zostanę komornikiem.

Videos by VICE

Najczęściej i najłatwiej zajmuje się samochody. To największy bat na dłużników. Ludzie są tak przyzwyczajeni do swoich aut, że zrobią dużo, aby je odzyskać

Sama aplikacja jest trudna?
Porównując moje doświadczenia z wrażeniami kolegów, którzy wybrali się na aplikację radcowską czy notarialną – miałem relatywnie najłatwiej. Sama aplikacja trwa tylko dwa lata, a 4-godzinne zajęcia odbywają się zaledwie raz w tygodniu. Ludzie też okazali się całkiem sympatyczni. Cała reszta to praca zawodowa i zdobywanie niezbędnego doświadczenia.

Trzeba mieć znajomości, żeby zahaczyć się w tej branży?
Trudno mi powiedzieć, choć ja swoją pracę zawdzięczam właśnie znajomościom. Natomiast do dostania się na aplikację i jej ukończenia nie jest potrzebny żaden nepotyzm. Rynek jeszcze kilka lat temu był na tyle pojemny, że aplikanci bez problemu znajdowali robotę – wielkim plusem przygotowania do zawodu komornika jest fakt, że każdy musi zostać zatrudniony na umowę o pracę. Dzięki temu wyprzedzaliśmy kolegów, którzy przez kilka lat za darmo praktykowali w kancelariach adwokackich czy radcowskich. Teraz zwiększyła się liczba przyjmowanych na aplikację komorniczą i jest nieco trudniej, ale w sumie i tak nie jest źle. Na podstawowe utrzymanie zawsze wystarczy.

Komornicy dobrze zarabiają?
Różnie bywa. Są komornicy-krezusi, są też tacy, którzy nie zarabiają nawet na koszty utrzymania. Jest to uwarunkowane wieloma czynnikami. Wszystko zależy od tego, jakie sprawy dostajesz, jakie masz znajomości z pełnomocnikami i kontakty z adwokatami – to wszystko system naczyń połączonych.

Wiele osób mówiąc „komornik” myśli o bezdusznym urzędniku zabierającym dziecku ostatnią zabawkę. A jak jest naprawdę?
Na całe szczęście, nie ma to dużego przełożenia na rzeczywistość. Patrząc na dzisiejszą prasę, co chwilę można jednak znaleźć artykuły, w których komornicy nie są przedstawieni w najlepszym świetle. Ostatnio głośna była sprawa wymiany zamków w drzwiach 90-latka czy rolnika, któremu zajęto ciągnik za długi sąsiada. W tych medialnych doniesieniach jest bardzo dużo niedomówień, informacje są przekazywane wyrywkowo, a redaktorzy nie mają fachowej wiedzy. Nic dziwnego, że przekaz jest czarno-biały i tendencyjny.

Ale prawda jest taka, że praca komornika momentami jest czarno-biała: warunkuje to jeden z artykułów Kodeksu Postępowania Cywilnego. Komornik nie rozstrzyga, czy roszczenie zawarte w wyroku jest zasadne, tylko ma obowiązek je wykonać. Wywołuje to mnóstwo zgrzytów – późniejsze epopeje pod hasłem „ja tego nie kupiłem, zostałem oszukany” w połączeniu z naszymi prawnie związanymi rękami mogą zadowolić tylko jedną stronę. My po prostu musimy podążać za wnioskami wierzyciela.


Pieniądze to nie wszystko. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco


Czyli przepisy prawne są nie do ruszenia?
Oczywiście, w jakiś tam sposób możemy korzystać z elastyczności prawa. Komornik jest człowiekiem i jesteśmy w stanie dostrzec, czy ktoś jest naprawdę poszkodowany przez los. Takim ludziom w miarę możliwości dajemy szansę. Nigdy nie jest tak, że z komornikiem nie można się dogadać. Nam na tym zależy, ponieważ procent od wyegzekwowanej kwoty to nasz zarobek. Istotna jest kwestia dylematów moralnych – komornik jest funkcjonariuszem publicznym, czyli jego praca nie powinna być nastawiona na zysk. Naszym zadaniem jest wykonywanie wyroków w imieniu Rzeczpospolitej, ale przecież każdy idzie do roboty po pieniądze. Trzeba to pogodzić. Muszę też uważać, żeby mnie nie posądzono o brak obiektywizmu – ja nie jestem od udzielania rad czy obalania wyroków, tylko do egzekwowania ich. Jeśli tylko jest wola spłacania, zawsze można się dogadać.

Masz poczucie władzy? Ludzie się ciebie boją?
To zależy. Najbardziej boją się najbiedniejsi. W ich przypadku jest największa skuteczność prowadzenia spraw. Tak pół żartem, pół serio: dawno już zaobserwowałem, że „najbiedniejsi” są ci najbogatsi. To wymowne, kiedy podjeżdżamy pod adres dłużnika i widzimy piękny, ogrodzony dom ze złotymi klamkami, na podwórku stoją dwa Porsche, ale nic do niego nie należy. Nie możemy ściągnąć żadnego długu, ponieważ cały majątek jest na tatę, brata czy żonę. Najczęściej taki człowiek stoi za płotem i zwyczajnie śmieje nam się w twarz, po czym wsiada do auta i odjeżdża z piskiem opon.

Czułeś się kiedyś zagrożony?
Realnie przerażony byłem w ubiegłym tygodniu. Co ciekawe, to pierwsza taka sytuacja w mojej karierze. Podjechałem pod wskazany adres, z domu wychylił się bardzo postawny mężczyzna i spytał kim jestem. Kiedy mu odpowiedziałem, że reprezentuję kancelarię komorniczą usłyszałem: „A co wy mi kurwa możecie zrobić? Wiesz cwelu kim ja kurwa jestem? A jak nie wiesz, to się kurwa dowiedz”. Facet miał dobre dwa metry wzrostu, ze 150 kilo wagi i nie wyglądał, jakby żartował. Z pewnością nie był pod wpływem herbaty uspokajającej. Wycofałem się, bo jakakolwiek polemika nie miała sensu. Mógłbym czekać na policję, ale to by trwało zbyt długo. Na każdego przyjdzie pora.

Mojemu koledze przystawiono pistolet do głowy. Słyszałem też o sytuacji, gdzie dłużnik zaminował drzwi w domu

A jeśli chodzi o sytuacje kryzysowe, mojemu koledze podczas czynności przystawiono pistolet do głowy. Nie wiadomo, czy to była prawdziwa broń, ale tak czy owak to musi być dość traumatyczne przeżycie. Słyszałem też o sytuacji, gdzie dłużnik zaminował drzwi w domu. Na całe szczęście policjant zauważył otwarte okno przez które wszedł i zobaczył, że coś jest nie tak. Nigdy nie wiem, na kogo trafię, dlatego muszę być bardzo ostrożny i z szacunkiem podchodzić do swojej pracy.

Często musicie wspierać się policją?
Na całe szczęście nie. Ludzie w większości podchodzą jednak z respektem do nas jako funkcjonariuszy publicznych. Ale kiedy spotykamy się z czynnym oporem – nawet werbalnym – to korzystając z przepisów prawa tłumaczymy, że taki opór jest karalny i ścigany z oskarżenia publicznego. Policja wzywana jest najczęściej w sytuacji, gdy dłużnika nie ma w domu albo nie ma możliwości wejścia do mieszkania. W dużej mierze chodzi po prostu o ochronę bezpieczeństwa komornika oraz rzeczy dłużnika. Udział policji w czynnościach zapewnia transparentność naszych działań – nikt nie może nam zarzucić oszustwa.

Czujesz misję jako komornik?
Nie czuję misji i wątpię, żebym w najbliższym czasie ją poczuł. Chciałbym być Robinem Hoodem, który zabiera oszustom, a oddaje poszkodowanym. W rzeczywistości często niestety jest jednak odwrotnie. Potrafię za to czuć satysfakcję z dobrze wyegzekwowanej sprawy. Cieszę się, kiedy rzecz czy pieniądze wracają dzięki mnie do prawowitego właściciela.

Zdarza ci się robić coś wbrew sobie?
Oczywiście. Ja jestem całkiem gruboskórny, ale moja koleżanka niejednokrotnie płakała podczas czynności. Z czasem każdemu włącza się jednak – w mniejszym lub większym stopniu – znieczulica zawodowa. Ratownicy medyczni mają podobnie.

Jakie rzeczy zajmujesz najczęściej?
Najczęściej i najłatwiej zajmuje się samochody. Komornicy mają dostęp do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, która wskazuje jaki pojazd jest na kogo zarejestrowany. I to jest największy bat na dłużników. Ludzie są tak przyzwyczajeni do swoich aut, że zrobią dużo aby je odzyskać. Zdarza się, że w domu jest melina, rachunki nie są opłacane przez długie miesiące, ale dwie fury na podwórku muszą stać.

Mityczna elektronika wynoszona z mieszkania dłużnika to dla komornika nic ciekawego – te sprzęty mają małą wartość. Ile można dostać za używany dwuletni telewizor? Trzysta złotych? Poza tym ludzie nie mają w domach kosztowności, a komornik nie może zająć ruchomości niezbędnych do życia, jak lodówka czy pralka. Od razu widać, kiedy człowiek rzeczywiście jest biedny i niczego nie ukrywa.

Trzeba być bardzo wytrzymałym psychicznie w takiej pracy?
Nie każdy może być komornikiem. Wiele osób w pewnym momencie odbija się od realiów tego zawodu. Niektórzy zostali zwiedzeni obietnicami wysokich zarobków i zderzenie z rzeczywistością było bardzo trudne. Mało kto chyba przywykł do regularnego wysłuchiwania obelg. Czasami zdarzają się makabryczne sytuacje – znajomy podczas pierwszego tygodnia pracy w kancelarii komorniczej wszedł do domu, w którym znaleziono wisielca. Piękny, ciepły dzień, zaczynasz robotę i nagle wbijasz się w odór gnijącego ciała.

Jest też druga strona medalu – nie każdy nadaje się do tego, żeby być komornikiem. Znam wielu cwaniaczków, którzy balansują na granicy prawa, a ludzi mają kompletnie w dupie. Kiedyś do wykonywania tej profesji nie trzeba było mieć nawet wyższego wykształcenia. Całe szczęście, trzon komorników po szkołach zawodowych wychowanych w starym systemie już odchodzi do lamusa. Dziś komornik równa poziomem do innych prawniczych profesji: notariusza, adwokata czy radcy prawnego. Widać to zarówno w kwestii zawodowej, jak i prywatnej.

Jaki jest największy plus zawodu komornika? Tylko nie mów, że to praca z ludźmi.
Paradoksalnie tak właśnie jest. Poznaję wielu nowych prawników, uzupełniam wiedzę akademicką niezbędnym doświadczeniem. Do tego nie muszę siedzieć cały dzień za biurkiem. Jeśli ktoś się stara, dba o swój poziom i renomę kancelarii, zawód komornika może przynosić naprawdę wysokie dochody. To trudne, ale ciężką pracą i dywersyfikacją potrzeb i wydatków można godziwie zarobić na życie nie mając problemów psychicznych ani nomen omen komornika nad głową.

Jaki obraz społeczeństwa wyłania się podczas mało sympatycznych wizyt w domach?
Dłużnicy bardzo często się powtarzają. Kto raz zostaje dłużnikiem, spora szansa że zostanie nim na lata. Spotykam mnóstwo oszustów, ale wprost proporcjonalnie dużo jest tych oszukanych. W finansowe problemy często wpadają ludzie starsi, którzy bez wiedzy prawnej podpisują różne umowy z kruczkami dopisanymi małym drukiem. Zmorą dłużników są chwilówki, w których procent rośnie w szybkim tempie. Sporo osób nie płaci rachunków. Zdarza się, że stawiają się u mnie lekarze czy biznesmeni, którzy dowiadują się o zaległościach w czynszach za mieszkania, które kupili swoim dzieciom. Pojawiają się też nieuczciwi deweloperzy, którzy oszukali setki ludzi i bezwzględnie chcielibyśmy dobrać się im do forsy. Trudno mi wysnuwać jakieś konkretne wnioski, ponieważ na swojej drodze zawodowej mogę spotkać praktycznie każdego. Nie chciałbym ferować wyroków na temat społeczeństwa, chyba nie do mnie należy ocena tych ludzi.

No to na koniec powiedz mi jeszcze, jak w czasie wolnym bawią się komornicy.
Grubo (śmiech). Jak prawie każdy, lubimy dobrze wypić, są też tacy którzy weekendowo sięgają po mocniejsze używki. Wszystko jednak trzeba robić z głową – jako funkcjonariusze publiczni musimy trzymać poziom. Posługujemy się godłem, głupio by było jakby któryś z moich klientów zobaczył mnie w sobotni wieczór lejącego pod murem. Ale na szkoleniach we własnym towarzystwie nikt za kołnierz nie wylewa. No bo czy komornik jest jakimś innym człowiekiem?