Reklama
Reklama
O desce i o rapie. Polub fanpage VICE Polska, żeby być z nami na bieżąco
Zafascynowany modą Tyreek „TJ" Morrison to 22-latek, który uczył się jeździć na tej samej ulicy w Atlancie, na której mieszkała Toya Wright, była żona Wayne'a. Twierdzi nieskromnie, że jest „o krok od przejścia na zawodowstwo". On również docenia SQVAD Up za inwestowanie w indywidualność członków. „Nie mam bliskich kontaktów z większością firm skejterskich, bo większość to odbitki tej samej kliszy – identyczne grafiki i polityka firmy. Mnie kręci odmienność, a czuję, że SQVAD Up to coś świeżego", powiedział nam. Niedawno kupił dom dla siebie i swojego brata. „Fajnie jest dostawać hajs za noszenie trampek, jednocześnie po zejściu z deski zmieniając buty na coś, co zaprojektował Raf Simmons. Czasem jednak skejci dziwnie na mnie patrzą. «Coś ty włożył? Przecież to nie Vansy!». Taki już jestem, lubię też inne niż deskorolka sfery w życiu".Warto też wspomnieć, że dniówka w wielkiej hip-hopowej wytwórni nie jest mała. Mimo że zajawkę złapał, widząc dobrze ubranego kolesia, który nawet po upadku na desce wyglądał „zajedwabiście", Morrison bez zażenowania przyznaje, że „latanie prywatnym odrzutowcem to też świetna sprawa".„Jestem wierny deskorolce, ale to naprawdę kozackie doświadczenie".Członkowie SQVAD Up otrzymują podczas tras koncertowych wynagrodzenie od Young Money, przez resztę czasu finansowani są przez firmy stojące za projektami takimi jak gra na smartfony. Jednak zarówno Kinbbs jak i Morrson przyznali w rozmowach z VICE, że władze wytwórni pracują nad bardziej formalnym rozwiązaniem. „Zachowują się na zasadzie: «Co się dzieje? On traktuje to na poważnie? Musimy zająć się jego nowymi przydupasami!»", śmieje się Morrson.
Reklama