FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Jak zorganizować skuteczny protest kobiet

Przyglądamy się, jak kobiety przez lata walczyły o swoje prawa

Artykuł pierwotnie ukazał się na BROADLY

W poniedziałek 3 października 2016 roku, w odpowiedzi na propozycję ustawy całkowicie zakazującej i penalizującej aborcję w Polsce, dziesiątki tysięcy Polek zorganizowały strajk, bojkotując szkołę, pracę oraz domowe obowiązki i wyszły na ulice 60 miast w całym kraju. Ubrane na czarno i z czarnymi transparentami opłakiwały śmierć swoich praw reprodukcyjnych. Na całym świecie odbyły się również marsze solidarności z polskimi kobietami, od Niemiec, przez Francję, po Kenię.

Reklama

2 lata później, 23 marca 2018 roku, kiedy Polki i Polacy znów muszą wyjść na ulice, by protestować przeciw całkowitemu zakazowi aborcji – można odnieść wrażenie, że w Polsce wciąż stoimy w miejscu.

Polskie protesty, nazwane czarnymi, czerpały inspirację z demonstracji, które miały miejsce na Islandii w 1975 roku, gdy 90 procent islandzkich kobiet odmówiło wykonwania pracy w biurach i domach i wyszło na ulice. Chciały w ten sposób przypomnieć swojemu państwu, ile jest warta ich słabo opłacana praca. W rezultacie większość szkół i sklepów została zamknięta lub działała krócej.

Protest ukazał ogromną siłę kobiet oraz fakt, że społeczeństwo nie może się bez nich obejść. Pięć lat później po raz pierwszy prezydentem Islandii została kobieta, Vigdis Finnbogadottir, która sprawowała urząd przez cztery kolejne kadencje. Jak powiedziała później w wywiadzie dla BBC, pamiętny dzień roku 1975 stanowił pierwszy krok w kierunku równości płci na Islandii, który zrodził „poczucie wielkiej solidarności i siły pośród wszystkich tych kobiet".

W zaledwie dwa dni po strajkach Czarnego Poniedziałku polskie władze rakiem wycofały się z poparcia dla projektu całkowitego zakazu aborcji. Jak podkreślano w licznych wypowiedziach, konserwatywna partia rządząca, która dotąd lekceważyła opinie autorytetów i europejskich instytucji, przestraszyła się zmasowanych protestów kobiet.

Strajki kobiet, które odmawiają wykonywania stereotypowo kobiecych czynności, takich jak opieka nad dziećmi, prace domowe i seks, mają długą i pełną sukcesów historię. Jedną z najbardziej znanych metod kobiecych protestów to tzw. „bezczynność Lizystraty". Nazwa pochodzi od tytułowej postaci z klasycznej komedii greckiego dramatopisarza Arystofanesa. Opowiada ona historię kobiety, która za wszelką cenę chce zakończyć wojnę peloponeską. W jaki sposób? Odmawiając seksu. Przekonując resztę Greczynek, by nie dopuszczały do siebie swoich mężów, miała nadzieję, że zmusi mężczyzn do zaprzestania walk.

Reklama

Historia przytacza sporo pozaliterackich przykładów takiej taktyki. W XVII wieku kobiety z plemienia Irokezów odmówiły pożycia seksualnego swoim partnerom. Odcięły im również dostęp do żywności i innych zasobów, co w ich sytuacji okazało się bardzo skuteczne, bo sprawowały całkowitą kontrolę nad uprawami. Strajk w końcu doprowadził do tego, że zyskały prawo weta w kwestii wszystkich przyszłych wojen. Według Światowej Bazy Danych Pokojowych Akcji Protestacyjnych (Global Non-Violent Action Database) był to pierwszy tego typu akt feministycznego oporu na terenach USA.

Zjednoczone zwyciężymy / w walce przeciwko przemocy, trzymając nogi razem.

W taki sam sposób w 2006 roku w kolumbijskim mieście Pereira zaprotestowały przeciwko przemocy partnerki członków gangów. We współpracy z miejscowymi władzami poprosiły gangsterów by oddali swoją broń i wzięli udział w serii szkoleń. Jak mówiły, ich głównym celem było uzmysłowić mężczyznom, że przemoc nie jest atrakcyjna. Jeszcze w tym samym roku uczestniczki protestu nagrały rapowy kawałek, w którym przewijały się słowa: „Zjednoczone zwyciężymy / w walce przeciwko przemocy, trzymając nogi razem".

Podobnie postąpiły kobiety w Kenii, gdy w 2009 roku przez siedem dni prowadziły strajk prokreacyjny, by skłonić polityków do zaprzestania walk i przemocy. Inne próby przywrócenia pokoju zawiodły i członkinie Organizacji Rozwoju Kobiet (Women's Development Organization) uznała, że nie widzi innego sposobu, by zmusić polityków od porozumienia. Miały nadzieję, że ich protest zjednoczy ludzi, bo przecież każdy uprawia seks. „Rozważyłyśmy wszystkie sposoby, jakie mogłyby skłonić ludzi do rozmowy i doszłyśmy do wniosku, że odpowiedź stanowi właśnie seks" – powiedziała przewodnicząca organizacji Rukia Subow w wywiadzie dla BBC. „Nie należy do żadnego plemienia ani partii politycznej i jest obecny nawet w najbiedniejszych domach". Organizatorki oferowały nawet rekompensatę za stracone zarobki pracownicom seksualnym w nadziei, że dołączą do strajku.

Reklama

Jednak nie zawsze protesty tego typu mają na celu powstrzymanie przemocy. W 2011 roku kobiety z kolumbijskiego miasteczka portowego Barbacoas przestały uprawiać seks, by zmusić miejscowe władze do remontu jedynej drogi wiodącej do miasta. Droga była w tak złym stanie, że na pokonanie zaledwie 57 kilometrów trzeba było aż siedmiu godzin jazdy, co skrajnie utrudniało dostawy żywności i opiekę medyczną. Strajk prokreacyjny nastąpił po tym, jak całe lata bardziej tradycyjnych protestów, jak np. strajki głodowe, nie przyniosły rezultatu.


Bądź z nami na bieżąco. Polub nasz fanpage VICE Polska


Dlaczego właśnie seks? Protestujące z Barbacaos połączyły seks z prokreacją i życiem ich przyszłych dzieci, tłumacząc, że nieodpowiedzialnie jest wydawać potomstwo na tak niebezpieczny świat. Ich głos został wysłuchany – przynajmniej częściowo. 11 października 2011 roku władze obiecały przeznaczyć 21 milionów dolarów (ponad 80 milionów złotych) na utwardzenie drogi. Niestety strajk trzeba było powtórzyć dwa lata później, gdy obietnice pozostały niespełnione.

Choć takie demonstracje czasem odnoszą sukcesy, niektórzy krytycy wytykają im niesłuszne założenie, że siła kobiety leży wyłącznie w jej ciele. Niemniej jednak skłaniają przynajmniej do dyskusji. Dobry przykład stanowi chociażby Masowy Ruch na rzecz Pokoju Kobiet Liberii, który rozpoczął strajk prokreacyjny w ramach szerzej zakrojonych działań, na które składały się m.in. strajki okupacyjne i manifestacje, mających na celu zakończenie wojny domowej. Przywódczyni ruchu, Liberyjska aktywistka i laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Leymah Gbowee przyznała, że choć sama odmowa seksu nie przyniosła większych praktycznych efektów, „stanowiła nieocenioną pomoc w przyciąganiu uwagi mediów".

Historia jest pełna przykładów kobiet, które, całkowicie odmawiając udziału w życiu społeczeństwa, zmuszają je, by przyjrzało się własnym słabościom. Przez swoją nieobecność, którą dotkliwie odczuwają mężczyźni u władzy, walczą o swoje prawa i przypominają o swojej wartości.