FYI.

This story is over 5 years old.

18+

Czy średniowieczne wiedźmy kradły i kolekcjonowały żywe penisy?

Według poradnika łapania czarownic z XV wieku wiedźmy umiały sprawić, że penis znikał, a niektóre trzymały porwane członki w gniazdach i karmiły je owsem
Jan Bogdaniuk
tłumaczenie Jan Bogdaniuk
Fot. Wikipedia

Artykuł pierwotnie ukazał się na BROADLY

Od niepamiętnych czasów mężczyzn prześladuje irracjonalny obawa, że coś grozi ich penisom. Na długo, zanim Freud wymyślił lęk przed kastracją, męskie sny nawiedzał znacznie gorszy koszmar: wiedźmy, które kradły i trzymały żywe, wierzgające, pozbawione ciała fallusy jako swoje kanapowe zwierzątka. Najlepiej znany opis tego niecnego procederu można znaleźć w Malleus Maleficarum, piętnastowiecznym podręczniku polowania na czarownice pióra Heinricha Kramera.

Reklama

W opinii historyków tekst ten uchodzi przeważnie za absurdalny przejaw mizoginii, który mimo swej niedorzeczności doprowadził do setek brutalnych morderstw popełnionych na kobietach oskarżonych o czary. Francess Hill w swojej pracy The Salem Witch Trials Reader przedstawia „poradnik" Kramera jako „jedną z najokropniejszych i najbardziej odrażających książek, jakie kiedykolwiek napisano". W Malleus Maleficarum aż kipi od oczywistych lęków przed kobiecą seksualnością i pożądaniem. Jak pisze badaczka folkloru Moira Smith w swojej rozprawie Kradzież członka w Malleus Maleficarum: „Wiele przestępstw (maleficia) przypisywanych wiedźmom dotyczyło seksualności: miały spółkować z inkubami i diabłami, pomagać przy aborcjach, wywoływać bezpłodność i martwe urodzenia, a także przeszkadzać w relacjach seksualnych między mężami a żonami".

W Wiekach Średnich wierzono, że czarownice potrafią zrujnować penisa na wiele przeróżnych sposobów, z których najbardziej złowieszczy polegał na tym, że członek kompletnie znikał. Według Smith, w Malleus Maleficarum można znaleźć trzy szczegółowo opisane przypadki, gdy wiedźmy miały za pomocą magii pozbawić mężczyzn ich przyrodzenia. W dwóch z nich genitalia zostały po prostu ukryte za pomocą czarnoksięskiej iluzji: czarownice „mogą zabrać męski organ" – pisze Heinrich Kramer – „nie tyle porywając go z ciała, ile ukrywając za pomocą jakiegoś uroku".

Według trzeciej z relacji wiedźmy miały trzymać pozbawione ciała penisy jako swoje zwierzątka i karmić je owsem lub innymi pożywnymi zbożami.

Reklama

„Cóż mamy myśleć o tych jędzach, które w sposób jakowyś rabują członki w wielkiej liczbie – dwudziestu lub trzydziestu – i zamykają je razem w gnieździe ptasiem alboż jakiem innem puzdrze, gdzie owe członki poruszają się jako żywe, posilając się owsem lub inszą strawą? Widziane to było przez wielu i do powszechnej wiedzy należy. Mówi się, że wszystko to dokonuje się za pomocą iluzji i czartowskiej sztuki, jako że zmysły tych, którzy widzą członki, ulegają ułudzie, tak jak zostało powiedziane".

Kramer dalej opisuje, jak jeden z mężczyzn spróbował odzyskać utracony narząd. Zgodnie z jego relacją, wykastrowany biedaczyna „udał się do pewnej wiedźmy", ta zaś kazała mu „wspiąć się na szczególne drzewo, na którym spoczywało gniazdo, a w nim mnóstwo członków, z których mógł sobie wybrać jeden wedle upodobania". (Niestety odszedł z kwitkiem po tym, jak chciał sobie przywłaszczyć nad wyraz okazały organ, ponieważ „należał on do proboszcza").

Uginająca się od genitaliów flora nie była w Średniowieczu niczym rzadkim. W artykule z 2010 roku opublikowanym w Magazynie Medycyny Seksualnej (Journal of Sexual Medicine) historyk Johan J. Mattelaer stwierdza: „Między końcem XIII wieku a początkiem XVI drzewo falliczne było dość powszechnym zjawiskiem". Według jego badań, drzewa z penisami wyrastały w całej Europie: francuski manuskrypt z XIV wieku zawiera dwa obrazy zakonnic, które zbierają członki z drzew i upychają je po habitach. Drzeworyt z początku XV wieku obecnie przechowywany w muzeum w Niemczech przedstawia kobietę, jak od niechcenia zrywa penisy z gałęzi, podczas gdy jej kochanek podziwia drzewo sromowe. Wreszcie ozdobna brosza znaleziona w Holandii „ukazuje parę uprawiającą miłość pod drzewem fallusowym, którą prawdopodobnie obserwuje podglądacz".

Reklama

Malowidło drzewa fallusowego odkryte w Toskanii. Fot. Wikipedia

W roku 2000 archeologowie odkryli w Toskanii nadzwyczaj imponujący okaz członkodrzewa: ogromne malowidło z XIII wieku. Widać na nim drzewo pokryte męskimi narządami rozrodczymi („To w rzeczy samej drzewo fallusowe!" – zauważa radośnie Mattelaer), które „wszystkie były nieproporcjonalnie duże i… ewidentnie w stanie podniecenia." U korzeni tej królewskiej rośliny stoi osiem kobiet. Wydaje się, że dwie z nich walczą o penisa, a jedna próbuje strącić jednego członka z gałęzi za pomocą kija. Obok nich stoi kolejna białogłowa, która na pierwszy rzut oka wydaje się raczej obojętna wobec całego zamieszania, jednak gdy przyjrzeć się bliżej, jak zauważa Mattelaer, widać, że „z tyłu wystaje jej jeden z owoców drzewa". George Ferzoco, dyrektor Centrum Studiów Toskanii przekonuje, że fresk stanowi „najwcześniejsze przedstawienie kobiet jako czarownic w sztuce" i przytacza stare toskańskie ludowe podania o wiedźmach, które przetrzymywały uprowadzone penisy w gniazdach.


Tylko ciekawe historie. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


Kramer pisze w Malleus Maleficarum: „Każde czarostwo z cielesnej żądzy się wywodzi, której to u kobiet zaspokoić nie sposób". W gruncie rzeczy drzewo penisowe – i jego powiązania z niewyobrażalnie lubieżnymi czarownicami – stawia nas przed frapującym pytaniem: Gdyby fiuty rosły na drzewach, na co by nam byli mężczyźni?