Nie od dziś wiadomo, że Polska to jedna rodzina i jako taka cieszy się długą tradycją pieśni zagrzewających naszych sportowców do walki o złoto. Wystarczy wspomnieć chociażby takie utwory, jak wpadające w ucho Do przodu, Polsko w wykonaniu Marka Torzewskiego, czy też znane i lubiane Koko Koko Euro spoko zespołu Jarzębina. Kiedy więc Krzysztof Krawczyk, będący już immanentną częścią internetowej tkanki (za sprawą krążącego po sieci wywiadu Turba-durr-durzy), postanowił dołączyć do chóru dopingującego naszych chłopaków na Mundialu 2018, nie mogliśmy pozostać obojętni.
„Lewandowski prosto z Polski, Lewandowski Orzeł Polski, Lewandowski, gol dla Polski!” – śpiewa w piosence autorstwa Andrzeja Kosmali słynny muzyk, jednocześnie nie zapominając o reszcie drużyny: „Nasza drużyna, polska drużyna mecze wygrywa, gdy dobrze gra”. To wzruszający przykład ostrożnego optymizmu, idealnie wyważony pomiędzy hurrapatriotycznym: „Do boju, Polsko! Nie zginiesz nigdy, póki o zwycięstwo grasz!” Torzewskiego, a boleśnie defetystyczną, tradycyjną przyśpiewką: „Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało”.
Videos by VICE
Utwór pojawił się na YouTube 1 kwietnia, ale w opisie filmiku nie ma żadnej wzmianki o tym, by kompozycję stworzono z myślą o Prima Aprilis. Przeciwnie, możemy przeczytać, że przygotowano ją na mecze Mundialu 2018 i chociaż jak dotąd klip zebrał więcej łapek w dół, my bardzo się cieszymy, że możemy usłyszeć legendarnego Krawczyka w czymś nowym. Z takim dopingiem jedno wydaje się pewne: wygramy, albo nie wygramy!
Więcej na VICE: