Artykuł pierwotnie ukazał się na The Creators Project
Choć taksydermię często sprowadza się do czysto dekoracyjnej roli, w pracach Kimberly Witham ukazuje ona swoje świeże, konceptualne oblicze. Pośród wielu projektów artystki z New Jersey nie znajdziesz jednak głów jeleni zawieszonych na ścianie, czy wypchanych lwów i tygrysów, ustawionych w groźnych pozach. Witham używa rzadziej wypychanych zwierząt, takich jak wiewiórki i małe ptaki do tworzenia eleganckich martwych natur i wysoce estetycznych rzeźb.
Videos by VICE
Witham włącza taksydermię do swojej pracy już od ponad 10 lat. Poszła nawet do szkoły dla wypychaczy, by głębiej zanurzyć się w tę technikę. „Zainteresowałam się wykorzystaniem zwierząt w moich pracach po tym, jak w 2006 roku przeprowadziłam się Nowego Jorku do New Jersey. Uderzyło mnie, jak wiele martwych jeleni napotykałam na każdym kroku. Zaczęłam robić im zdjęcia w miejscach, w których je znajdowałam, a później za pomocą Photoshopa umieszczałam je w domowym kontekście” ‒ opowiada Witham w wywiadzie dla The Creators Project.
„Spędziłam około roku, pracując wyłącznie z jeleniami” ‒ mówi dalej artystka. „Aż pewnego dnia natknęłam się na piękną wiewiórkę, która zginęła ledwie parę chwil wcześniej. Podniosłam ją i zaniosłam do mojego studio, żeby ją sfotografować. To właśnie doprowadziło do powstania moich projektów Domestic Arrangements i Wunderkammer, a także do podjęcia nauki w szkole taksydermii”.
Jednym z ważniejszych założeń Witham, w porównaniu do bardziej tradycyjnych wypychaczy, jest sposób, w jaki pozyskuje swoje materiały. „Wszystkie zwierzęta na moich zdjęciach znaleziono martwe przy drodze. Innymi słowy, to padlina” ‒ wyjaśnia Witham. „Gdy jadę samochodem, cały czas uważnie lustruję pobocze. Czasem robi mi się smutno, jak wiele martwych stworzeń można znaleźć, jeśli tylko zwróci się na nie uwagę”.
Ponieważ Witham używa wyłącznie zwierząt, których los już został przypieczętowany, jej sztuka spotyka się przeważnie z pozytywnym odbiorem, nawet ze strony obrońców praw zwierząt. „Wiele z osób, które piszą do mnie maile albo podchodzą na wernisażach, to wegańscy aktywiści i obrońcy praw zwierząt, którzy rozumieją i doceniają to, co robię”.
„Co zabawne, ludzie, którzy mnie krytykują za to, że zbieram padlinę, sami nawet by się nie obejrzeli na martwe zwierzę” ‒ dodaje Witham. „W moim rozumieniu lepiej i bardziej ludzko jest podnieść stworzenie z ziemi, zrobić mu zdjęcie i pochować, zamiast pozwolić, by samochody rozjeżdżały je tak długo, aż zmieni się w plamę na asfalcie”.
Więcej prac Kimberly Witham znajdziesz na jej stronie internetowej.
Tłumaczenie: Jan Bogdaniuk