W teorii współczesne macierzyństwo może wydawać się nieuczciwą transakcją. Koszt utrzymania niemowlęcia to minimum kilkaset złotych miesięcznie, internetowe trolle naśmiewają się z matek w mediach społecznościowych, a urlop macierzyński często wiąże się z obawą przed utratą pracy. Niemniej jednak bez względu na ekonomiczne, emocjonalne i fizyczne potyczki związane z rodzicielstwem, niewiele matek przyznałoby się do tego, że żałuje swojej decyzji.
„Przyznać się, że żałujesz, że masz dzieci? To wydaje się tak głęboko łamać normy” – mówi Robin Simon, profesorka socjologii Uniwersytetu Wake Forest w Karolinie Północnej, która specjalizuje się w badaniu wpływu rodzicielstwa na zdrowie psychiczne. „Wydaje mi się, że niewielu rodziców tego żałuje – po części dlatego, że ideologia jest tak potężna. Nie żałują. Po prostu czasem sobie myślą: »Aj, nie wiedziałem, że to będzie takie trudne«”.
Videos by VICE
Żal wśród matek to nie tylko kulturowe tabu – jest to także niezwykle rzadki. Pokazuje to jedno z badań przeprowadzonych przez Departament Zdrowia i Opieki Społecznej USA w latach 2002-2003. Spośród przeszło 7000 badanych matek, aż 97% zgodziło się z twierdzeniem: „Korzyści wynikające z bycia rodzicem przewyższają koszty i wysiłek, z którymi wiążę się rodzicielstwo”. Niemniej jednak te dane sprawiają, że trzeba zadać ważne pytanie: co z 3% matek, które się z tym nie zgodziły?
„R” jest jedną z tych matek, dla których rodzicielskie troski znacznie przeważają wszelkie nagrody. Obawiając się powiedzieć komukolwiek, że tak uważa, zwróciła się do Internetu z prośbą o odpowiedzi. W lipcu 2012 roku założyła grupę na Facebooku dla rodziców, którzy żałują, że mają dzieci. Cztery lata i prawie 2000 członków później już wie, że nie jest w tym sama. „Otrzymujemy niezliczoną liczbę wiadomości od ludzi, którzy dziękują nam za tę stronę, ponieważ akceptujemy i pokazujemy brutalną rzeczywistość rodzicielstwa – nie jest to tylko śmiech i świetna zabawa”. Drugi moderator grupy Zephyr napisał do mnie wiadomość na Messengerze. (Zarówno on, jak i R chcieli pozostać anonimowi).
Dla wielu członków, którzy przesyłają swoje wyznania za pośrednictwem wiadomości do administratorów, ta grupa jest jedynym społecznie akceptowanym forum do wyrażania uczuć, jakich większość rodziców nie byłaby w stanie zrozumieć – i nawet online odważenie się na ten krok jest trudne.
„Rodziców bardzo stresuje opowiadanie o tym, jak się czują, ponieważ nie chcą, by ich rodziny patrzyły na nich z góry. Obawiają się też, że ich dzieci zobaczą wyznanie i pojawią się problemy” – powiedział Zephyr. Ich strach nie bierze się znikąd: grupa była wielokrotnie atakowana, spamowana i zgłaszana przez „szczęśliwych rodziców” (tak nazywa ich Zephyr) oraz ludzi, którzy postrzegają tę stronę jako obraźliwą, poniżającą, a nawet obelżywą.
„Komentarze są przeróżne – pojawiają się te typowo seksistowskie skierowane do matek (»Trzeba było trzymać nogi razem«), a nawet pogróżki ujawnienia prywatnych danych i informacji osób z grupy” – wyjaśnia Zephyr. Niektórzy zagrozili, że naślą opiekę społeczną na członków grupy w oparciu o ich posty.
*Anonimowe wyznanie, otrzymane i przekazane dalej przez -Z.
Od pewnego czasu przeglądam waszą stronę i jestem niewiarygodnie wdzięczna za to, że istnieje.
Dziś wieczorem miałam gigantyczną kłótnię z mężem o najbardziej błahą rzecz: moja trzyletnia córka nie chciała jeść kolacji. Nie będę wchodzić w szczegóły, ale po kłótni poczułam się uwięziona i bezradna i uświadomiłam sobie, że to uczucie pojawiło się, kiedy urodziły się dzieci.
Kocham je, dziewczynkę (3) i chłopca (10,5 miesiąca), ale z biegiem czasu coraz częściej zastanawiam się, jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie wyszła za mąż i nie miała dzieci.
Jestem absolutnie nieszczęśliwa przez moją codzienną rutynę i nie wiem co zrobić, żeby to niekończące się pasmo zadań kiedykolwiek się skończyło. Czuję się tak, jakby moje ciało i umysł zostały zniszczone i że seksualnie już nie istnieję. Jestem zupełnie nikim. Samym ciałem, które zdaje się istnieć od jednego dnia do następnego… nie cieszę się… nie oczekuję niczego i ogólnie czuję, że wszystko, co chcę zrobić to uciec i nie patrzeć wstecz.
Mój mąż mówi mi, że przeoczam nasze dzieci i całą zabawę. Łatwo mu mówić, bo cały czas jest w pracy i musi sobie z nimi radzić przez około godzinę dziennie. Nie śpimy w tym samym łóżku, ponieważ moje dzieci mają problemy ze snem. Ostatnio uprawialiśmy seks w październiku 2013 roku… Mam wrażenie, że jego dzieci zmieniły mnie w przygnębioną, pesymistyczną i ogólnie rzecz biorąc odrażającą osobę. Nie wiem, czy to się kiedykolwiek skończy. Czuję się całkowicie zniszczona jako kobieta.
Porównując rodziców do ich bezdzietnych rówieśników, naukowcy odkryli, że „rodzice, a zwłaszcza matki, nie sygnalizują większego szczęścia, zdrowia ani lepszego stanu psychicznego niż ludzie, którzy nigdy nie mieli dzieci” – mówi Simon, która sama jest matką i babcią. Twierdzi, że macierzyństwo może być niezwykle przyjemnym, satysfakcjonującym doświadczeniem, ale „te wszystkie korzyści są ulotne”, przynajmniej z naukowego punktu widzenia. „Badaczom trudno jest znaleźć tego przyczynę. To naprawdę smutne” – powiedziała.
Orna Donath, izraelska socjolożka specjalizująca się w zagadnieniach płci i zdrowia kobiet na Uniwersytecie Ben-Guriona w Izraelu jest jedną z niewielu naukowczyń zajmujących się tym tematem. W zeszłym roku przeprowadziła wywiady z grupą 23 matek, w tym 5 babciami i wszystkie powiedziały, że żałują porodu. Donath określała żal, zadając dwa kluczowe pytania: „Gdybyś mogła cofnąć się w czasie, mając wiedzę i doświadczenie, które masz teraz, czy wciąż zostałabyś matką?” i „Z twojego punktu widzenia, czy są jakieś atuty macierzyństwa?”. Wszystkie matki w badaniu odpowiedziały na pierwsze pytanie negatywnie, a jeśli na drugie odpowiedziały pozytywnie, zadawano im jeszcze jedno pytanie: „Z twojego punktu widzenia, czy zalety przeważają nad wadami?”. Wszystkie odpowiedziały donośnym: nie.
Donath mówi, że badanie – i zainspirowana przez nie książka Żałując macierzyństwa, która została opublikowana w Niemczech w 2015 roku – nie ma być uogólnieniem wszystkich matek, ani nie jest reprezentatywna dla przeciętnej populacji. „Przeciwnie, celem od samego początku było nakreślenie złożonego planu działania, który pozwoli matkom z różnych grup społecznych się w nim zlokalizować. Miało to umożliwić zaistnienie różnorodnych subiektywnych doświadczeniem macierzyńskich” – napisała do mnie Donath w e-mailu. Jako kobieta, która od zawsze wiedziała, że nigdy nie chce mieć dzieci, twierdzi, że przeprowadziła badania częściowo w celu zwrócenia uwagi na niedobór studiów na ten temat tabu.
„Zazwyczaj jest tak, że zaprzecza się, jakoby istniało zjawisko żałowania macierzyństwa, a zatem rzekomo nie ma czego badać” – napisała. Niemniej jednak jej grupy fokusowe udowadniają, że jest inaczej, a badania dały możliwość głębszej analizy wśród większych grup, a przynajmniej otworzyły drzwi szczerszym rozmowom wśród matek na temat żalu.
Kiedy Isabella Dutton napisała artykuł dla „Daily Mail” w 2013 roku, w którym przyznała, że żałuje macierzyństwa, wylała się na nią fala krytyki w internecie. Najbardziej „lubiany” komentarz pod artykułem nazywa ją „całkowicie nieszczęśliwą, samolubną kobietą o zimnym sercu”. Pomijając negatywne opinie, artykuł odbił się też echem wśród rodziców, którzy utożsamiali się z żalem Dutton – i podziwiali jej szczerość. Wyszukanie jej nazwiska w Google pokaże dziś posty na licznych blogach, eseje i fora internetowe, na których rodzice wysławiają, bronią i wyrażają wdzięczność wobec Dutton za powiedzenie tego, co wcześniej było niewypowiedziane.
Poza Dutton są też inne kobiety, które mówią o swoim żalu. W marcu 2016 roku matka Simone Chubb napisała artykuł dla „XO Jane” zatytułowany I Love My Baby, But I Regret Becoming a Mother (Kocham moje dziecko, ale żałuję, że zostałam matką). Opisała w nim swoją fizycznie wyczerpującą ciążę oraz poporodowy brak życia seksualnego i pewności siebie – nie wspominając o depresji i braku snu. Anonimowe fora takie jak Reddit, Quora i Whisper są pełne wątków, na których matki próbują pogodzić się z własnym żalem. Mogą odkryć, że nie są osamotnione w tym uczuciu.
By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”. Jesteśmy też na Twitterze i Instagramie.
Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE US
Więcej na VICE: