Patryk Karbowski urodził w 1989 roku we Włocławku, od 10 lat mieszka w Warszawie. Przyjechał tu, by się uczyć. Skończył Fotografię na Łódzkiej Filmówce i Akademię Fotografii, gdzie teraz wykłada. Zajmuje się opowiadaniem historii o dużych procesach społecznych. Używa do tego fotografii.
Według prof. Przemysława Śleszyńskiego z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN, dwie główne grupy ludzi, które przyjeżdżają do Warszawy, to osoby „wykształcone i dobrze rokujące” oraz robotnicy fizyczni (chociaż w tym przypadku częściej zdarzają się też migracje zza granicy); w obu przypadkach jest to w dużej mierze podyktowane powodami ekonomicznymi [całą rozmowę przeczytacie TUTAJ].
Videos by VICE
Niedawno mogliście zobaczyć na VICE Polska zdjęcia Patryka o pierwszym pokoleniu Polaków niepamiętających świata bez internetu. Natomiast jego album Miejsce Przeznaczenia jest o młodych przyjezdnych z małych miast. Dotyczy ich pierwszych momentów po przeprowadzce. Jak sam tłumaczy, zdjęcia są odtwarzaniem sytuacji, w których ci ludzie brali udział, które widział wcześniej, ale to nie są wyrwani z kontekstu modele. To przeważnie studenci 1 i 2 roku studiów. „Szukałem w nich specyficznej mieszaniny ambicji i strachu – bo każda z tych osób przyjeżdża z konkretnym celem. Dla olbrzymiej większości była to szkoła. Dalej w kolejności była oczywiście praca” – mówi mi Patryk.
By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”. Jesteśmy też na Twitterze i Instagramie.
Ciekawiły go opinie o przyjezdnych ludzi „stąd”: „To, co mi siadło w pamięci, to jak jeden chłopak powiedział mi, że już na 1 roku studiów można przewidzieć, kto z całej grupy zrobi karierę: będą to ci przyjezdni. Przyjeżdżają tak bardzo zmotywowani i nastawieni na szybki sukces”.
Pierwszy szok związany z nowym miejscem dotyka praktycznie każdego. „Kiedy sam przyjechałem do Warszawy, w pierwszych chwilach to miasto było dla mnie strasznie obce. Zajęło mi trochę czasu, by się zacząć w nim odnajdywać, tworząc socjalną poduszkę z dobrych znajomych. W bloku, w którym mieszkałem, ludzie byli przyzwyczajeni do tego, by się ze sobą nie kontaktować, więc nikt tak naprawdę siebie nie kojarzył” – wspomina, dodając, że przyjezdni przywożą ze sobą także swoje „rodzinne miasteczko”, tworząc ochronny kokon. „Poznałem studentów, którzy pochodzili z tego samego miejsca i wspólnie funkcjonowali w wynajętym mieszkaniu, który służył im za naturalny ekosystem” – mówi mi Patryk.
Oczywiście wciąż funkcjonuje rytuał cyklicznych powrotów w rodzinne strony na święta lub inne okazje. „Takie okazje działają jak patrzenie w lustro: wracasz do rodziny i konfrontujesz to, kim teraz jesteś, jak cię zmieniła duża metropolia ze swoimi bliskimi. Poza tym taki powrót może spełniać jeszcze jedną rolę: rachunku sumienia, kiedy opowiadasz, co ci się udało” – podsumowuje.
Więcej o Nowych Polakach oraz o innych projektach Patryka Karbowskiego dowiesz się TUTAJ.
Możesz śledzić autora tekstu na jego profilu na Facebooku.
Zobacz galerię zdjęć: