Jak duża jest presja na doskonałość w świecie modelingu i jaką rolę odgrywają w tej pracy detale? Razem z Converse postanowiliśmy spytać o to Natalię Atmańską. Natalia świetnie odnalazła się w świecie mody, chociaż jak sama wspomina, nie spełnia stereotypowych oczekiwań stawianych modelkom.
VICE: Opowiedz mi o projekcie, z którego jesteś szczególnie zadowolona. Natalia Atmańska: Bardzo dobrze współpracowało mi się z francuską marką A.P.C. Na planie spotkałam kobietę po trzydziestce, która na co dzień nie pracuje jako modelka i znacznie odbiega od klasycznych kanonów piękna. Mam wrażenie, że coraz mniej marek wymusza na konsumentach identyfikowanie się z narzuconymi wzorcami, a do współpracy zaprasza różne osoby. To mi się podoba.
Videos by VICE
W którym momencie zdecydowałaś się zostać modelką? Wybranie takiej pracy było podyktowane okolicznościami życiowymi. Studiowałam kulturoznawstwo w Instytucie Kultury Polskiej na UW, robiłam różne staże, w tym jeden dłuższy w domu produkcyjnym, ale nigdzie nie wytrwałam dłużej niż pół roku. Swoją przyszłość chcę związać z teatrem, ale wciąż nie do końca wiem z której strony. Niedawno przyszedł moment, w którym musiałam się usamodzielnić. Nie chciałam zaczynać kolejnej rzeczy, której nie jestem pewna. Akurat dostałam propozycję od agencji, w której pracowała moja znajoma i pomyślałam, że zrobię sobie lekko spóźniony gap year.
Co było najtrudniejsze na początku? Powiedzenie innym, że jestem modelką.
Dlaczego? Widząc jakąś dziewczynę, często od razu wiesz, że to modelka, bo jest wysoka i szczupła. Wydaje mi się, że takie dziewczyny są traktowane jak zupełnie osobna kategoria. Przez to, że istnieje silny wizualny kod związany z tym, jak modelka powinna wyglądać, mnie trudno się przyznać, że też się tym zajmuję, skoro nie mam 180 cm wzrostu.
Z drugiej strony bycie innym niż reszta pomaga w wybiciu się, szczególnie w świecie mody. Oczywiście. Choć teraz chyba oprócz wyglądu ważnym czynnikiem jest osobowość i przede wszystkim umiejętność kreowania siebie w przestrzeni internetowej. Wydaje mi się, że to właśnie Instagram przyczynił się do zmian w modelingu.
Nigdy nie czułaś na sobie presji ze strony agencji czy fotografów, żeby być „perfekcyjną”? Nie i to jest dla mnie dużym zaskoczeniem. Raczej nie spotykam się z restrykcjami dotyczącymi wyglądu i wymiarów. Nie zgadzałam się pozować toples albo w skąpym stroju, ale to są rzeczy, z którymi nie czuję się ok. Jeśli nie chcę czegoś zrobić, to wiem, że mogę powiedzieć nie. Powiedziałam to kilka razy i usłyszałam, że to jest ok.
A czy zdarzyła się sytuacja, kiedy przez zmianę jakiegoś detalu zdjęcia wyszły zupełnie inaczej? Tak, zdarzają się sytuacje, że ludziom spodobają się różnego rodzaju „defekty”. Kiedyś usłyszałam, że mam niedokładnie wymalowane paznokcie, ale fotografowi się to spodobało i pokazał to na zdjęciach. Usłyszałam też, że moje cienie pod oczami są ładne, więc nie zrobiliśmy makijażu.
Czy w ogóle detale mają znaczenie w modzie? Czy nie liczy się bardziej po prostu pierwsze wrażenie? Wydaje mi się, że to właśnie za sprawą detali lub w przypadku fotografii konkretnego sposobu przedstawiania siebie, innych czy otaczającej nas rzeczywistości kształtują się nowe trendy i estetyka, co szczególnie widać w świecie mody.
To, co mówisz, sugeruje, że świat mody jest naprawdę tolerancyjny. Nie jest, uważam, że miałam po prostu szczęście. Każda dziewczyna jest wysyłana na inny rynek. Z pewnością, gdybym trafiła gdzie indziej, mogłabym być odbierana inaczej. Agencja na szczęście umiejętnie dobiera castingi, ale nie ma co się oszukiwać, że wobec tego problemu nie istnieje.
Co twoim zdaniem można zmienić? Mój kolega pracujący w jednej agencji walczy o to, żeby zatrudnić psychologa, który mógłby badać zdolność dziewczyn do pracy w tym zawodzie. Sprawdzenie tego, jaki dana dziewczyna ma obraz siebie, poczucie własnej wartości i stosunek do własnego ciała mogłoby pomóc uniknąć konsekwencji wykonywania zawodu przez osoby, które albo są zbyt młode albo psychicznie niegotowe na życie z poczuciem tak dużej presji.