​Co pierwsze zdjęcie na fejsie mówi o tobie

FYI.

This story is over 5 years old.

Internet

​Co pierwsze zdjęcie na fejsie mówi o tobie

Poprosiłem koleżanki i kolegów z redakcji, by wytłumaczyli pierwsze zdjęcie, na jakim ich oznaczono

Przypomnij sobie czasy, kiedy Facebook był jedynie odskocznią od trosk dnia codziennego, na każdej fotce trzeba było zrobić jakąś głupią minę; gdzie po zalogowaniu można było np. zmienić się w farmera, oddać się internetowej uprawie marchewek i gdy rzeczywiście spędzaliśmy czas z ludźmi, którzy trafiali do naszej grupy znajomych. Strona Zuckerberga zyskiwała wtedy na popularności, spajając migrujących do niej Gronowiczów, członków Naszej Klasy i innych użytkowników MySpace'a, przeczuwających nowe porządki w świecie portali społecznościowych, a my – już zalogowani na FB – pławiliśmy się w kiepsko wykonanych, rozmazanych zdjęciach, gdzie każdy wyglądał, jak naleśnik.

Reklama

Czasy się zmieniły: facebookowe foty przeważnie są już jedynie sumą filtrów. Zbiory marchewek zmieniły się w zbiory naszych rzeczy, którymi chcemy się pochwalić innym. Coraz częściej definiują nas krótkie memy i śmieszne obrazki niż długie posty, które każdy kiedyś pisał. Facebook przestał być już tylko interaktywnym placem zabaw – dla niektórych przeistoczył się w wybieg autopromocji, dla innych stał się polem bitwy, politycznym oktagonem, z wyzywającymi się wzajemnie stronami konfliktu.

Dlatego postanowiłem cofnąć się do samego początku naszych profili – mojego oraz moich kolegów i koleżanek z redakcji, by wydobyć z nich historie pierwszego zdjęcia, na jakim nas oznaczono; by przypomnieć sobie, jacy byliśmy nieociosani w swojej autentyczności i beztrosce. Kiedy wiedzieliśmy, jak wyglądamy naprawdę, bo dokumentowaliśmy swoje życie, nie będąc kuratorem swojego „idealnego ja" na kontach społecznościowych. Takie dzieciaki na feju, pamiętasz to jeszcze?

Izabela Szumen (dziennikarka VICE)

Październik 2009 roku

Kiedy powstał fej miałam 16 lat i nie potrafiłam uruchomić komputera. Mieszkałam we Wrocławiu, gdzie zajmowałam się ignorowaniem postępu technologicznego na rzecz wypraw, przygód, piwa i siedzenia na drzewach. Kiedy skończyłam 19 lat, na potrzeby pierwszej pracy w Warszawie musiałam założyć sobie maila i z trudem przerzucić się z klawiatury maszyny na klawiaturę komputera (dlaczego one są inne? Do dziś mam żal za tą upokarzającą stratę czasu).

Reklama

Odkrywałam dobrodziejstwa portalu społecznościowego na Gronie, które miało dziwną konstrukcję złożoną z wątków tematycznych, ale takiemu dzikusowi jak ja podobało się to, bo odkryłam obecność też innych dzikusów. Odkryłam internet.

Kiedy dowiedziałam się o feju Grono dogorywało a ja bez żalu za netem zamieszkiwałam piwnice bez przyłączenia do sieci. Aż któregoś dnia przyłapałam mojego ówczesnego chłopaka na czymś dziwnym. Byliśmy z wizytą u znajomych, a on po tekście „idę, będę za jakiś czas" nie poszedł do kibla tylko do pokoju z kompem i z pieczołowitością godną rozwiązywania krzyżówek zakreślał ledwo działającą myszką małe kwadraty na dużym zielonym polu.

Przez jakiś miesiąc to się powtarzało, a ja nie mogłam uwierzyć, że zaangażowałam się w związek z kimś, kto nie może zasnąć, póki nie zrobi wirtualnych zbiorów i zasiewów. Po jakimś czasie uznałam, że robi to chujowo (tak ideologicznie), bo sadzi wszystko, jak leci – byleby się opłacało. Postanowiłam pokazać mu, że można inaczej. Założyłam konto na feju i trzy miesiące sadziłam tylko dynie i hodowałam kozy. Wszystkie zarobki z mleka i zbiorów przeznaczyłam na gadżety halloweenowe i rozjebany kurnik. Chłopak kupił sobie wielką białą willę. Potem zerwaliśmy.

Moje pierwsze zdjęcie, na którym ktoś mnie otagował? Jestem przystrojona w ozdoby choinkowe i mam na sobie sukienkę ze studniówki. Jem piwo na śniadanie podczas trwającego tydzień balu inaugurującego. To mój powrót do Warszawy po siedmiu latach we Wrocławiu.

Reklama

Maciek Piasecki (redaktor VICE)

Bardzo chciałbym opowiedzieć coś więcej, ale to zdjęcie z czasów, kiedy do moich ulubionych rozrywek należało bezobciachowe zapijanie się w trupa. Kilka tygodni później wyprowadziłem się z domu, ale już wtedy starałem się bywać w nim jak najmniej, dzieląc swój czas między lokalną bibliotekę a knajpy, w których przepuszczałem swe nędzne zarobki. W już nieistniejącej Jadłodajni Filozoficznej bywałem chyba najczęściej, bo mieszanka dziwnych ludzi, taniego piwa, niezalowych koncertów i dzikiego imprezowania to jedna z najlepszych rzeczy, które mogą cię spotkać, kiedy zaczynasz dziewiętnasty rok życia.

Wokół dogasał właśnie złoty okres blogów imprezowych – w erze przedfejsbukowej to one stanowiły najlepsze źródło, żeby zobaczyć własny upadek i delikatnie postalkować osoby, które wpadły ci w oko – tę focie wykonał akurat mój przyjaciel Piotrek Bartoszek, autor bloga Pitaparty. Na twarzy i rękach mam tu gojące się ślady jednej z bójek, w które wówczas wpadałem, przegrywając zazwyczaj sromotnie, a babeczka była pyszna. Cóż mogę dodać – jeżeli masz 19 lat, to melanżuj, ruchaj, bij się jeśli chcesz, czytaj książki i nie przejmuj się tym, co myślą inni.

Julka Błaszczyk (stażystka Noisey)

Ta fotografia pochodzi z klasowej wycieczki do Wilna. Ach, piękny rok 2011. Kończyłam pierwszą gimnazjum, kwitła moda na za duże, kolorowe, skate'owe ciuchy i jeżdżenie na desce.

Reklama

Wtedy jeszcze nie wiedziałam o opcji „usuń tag ze zdjęcia" ani o tym, że niekoniecznie muszę robić głupią minę na każdej fotce. Teraz nie wiem, co jest gorsze – mój wyraz twarzy, grzywka, oprawki okularów czy może fakt, że w tle mam cmentarz i czyjeś nagrobki.

Paweł Mączewski (redaktor VICE)

Listopad 2010 roku (pośrodku).

Stoję na scenie z mikrofonem w dłoni i zdzieram swoje gardło do kilkudziesięciu osób, które zdecydowały się przyjść na nasz koncert w Halloween do jednego z warszawskich klubów. Wiem, że spora część z nich, to nasi znajomi. Nic nie widzę, ponieważ farba i sztuczna krew, którą pokryłem sobie japę chwilę przed rozpoczęciem występu, zmieniła się w jeden ściekający bełt chwilę po rozpoczęciu występu – przez co zamiast stylowej czaszki w posoce, wyglądam jak ghul z Fallouta. Pani w sklepie z filmowymi rekwizytami zapewniała, że farba wytrzyma. Kłamczucha.


Mamy nowy fanpage VICE Polska! Polub go


Mam nadzieję, że nie oślepnę od tego syfu. Nie słyszę nic oprócz ściany dźwięku, więc jedyną sensowną taktyką wydaję się tylko przekrzyczeć gitary – mam 25 lat i jestem w zespole; piszę piosenki inspirując się horrorami klasy B, horror-punkiem oraz kapelami typu Cancer Bats i Gallows. Jest 2010 rok – wciąż nie mam pojęcia, co chcę robić ze swoim życiem, a to jest jedna z jego najgorszych części. Niedługo potem kapela się rozpadnie, ale zanim do tego dojdzie, fota ze wspólnego gigu trafi do sieci – na mój świeżo założony profil. Teraz miło to wspominam, no i nadal widzę. Niepotrzebnie się martwiłem.

Andrzej Cała (redaktor Noisey)

Pierwszy znacznik na Facebooku i otagowanie mnie wykonała znajoma po koncercie The Roots jesienią 2008 roku na warszawskim Ursynowie. Samego feja jeszcze wtedy nie posiadałem, założyłem go w lutym 2009 roku. Fota jak fota, typowe zdjęcie z backstage'u po koncercie. Wyjątkowa jest tutaj osoba Questlove'a, do dziś jednego z moich ulubionych muzyków. Aczkolwiek wtedy odrobinę jako człowiek mnie zawiódł. Żaden z jego kolegów z zespołu nie miał problemu, żeby podpisać się na każdej z okładek, on z miejsca zastrzegł, że mam wybrać tylko jedną. Pewnie bolały go ręce po dwóch godzinach walenia w bębny podczas eventu. Niniejszym więc wybaczam.