FYI.

This story is over 5 years old.

Kultura

​Płyny ustrojowe w feministycznej sztuce

„Schowaj to, wyczyść, zamknij się, bądź śliczna i czysta, nie pokazuj nam, że jesteś człowiekiem. Wolimy cię wydepilowaną, zawsze młodą, seksowną, szczuplutką, łatwą do zmanipulowania”
dziewczyna leżąca na łóżku w zakrwawionych spodniach
Zdjęcie dzięki życzliwości  Rupi Kaur

Większość ludzi zaczyna się niespokojnie wiercić na samą myśl o krwi. W powszechnej świadomości grzecznego społeczeństwa spychane na dalszy plan płyny ustrojowe od zawsze uznawane były za temat do dyskusji o co najmniej niestosownym charakterze. Jednakże płyny naszego ciała radzą sobie całkiem nieźle w podbijaniu świata sztuki, tworząc krajobraz malowany moczem, krwią, łzami i nasieniem, by ukazać życie kobiet w sposób, który przekracza granicę komfortu wielu osób.

Reklama

Sceny przedstawiające płyny ludzkiego ciała w sztuce sięgają cywilizacji Mezoameryki i od tego czasu systematycznie pojawiają się w historii. Słynne nadproże (Majowie) pochodzące z 709 roku ukazuje królową Lady Xoc poddającą się rytualnemu upuszczaniu krwi z języka owiniętego liną nabijaną kolcami z obsydianu. Pedro Machuca w XVI wieku pokazał kaskady mleka cieknącego z piersi Marii Dziewicy na obrazie zatytułowanym Dziewica i dusze czyśćcowe. Jednak ostatnio tabu wokół wydzielin ludzkiego ciała stało się tematem nie tyle religijnych, co politycznych rozważań – zwłaszcza w feministycznej sztuce, która często korzysta z faktu, że płyny te były przez wieki powodem opresji kobiet.

plyny-ustrojowe-w-sztuce-feministek-body-image-1446461131-size_1000

Yaxchilan Lintel 24. Zdjęcie: Wikimedia Commons

Polityka krwi

Związek między feminizmem a ludzkimi płynami ustrojowymi został wysnuty na podstawie najbardziej kobiecego z nich – krwi menstruacyjnej. Ukuty w początkach XXI wieku przez miesiączkową malarkę Vanessę Tiegs termin „menstrala" dotyczy sztuki tworzonej z wykorzystaniem krwi menstruacyjnej jako drogi do pozbycia się wstydu związanego z miesiączką. W latach 70. pojawił się związek między „okresową sztuką" a ruchem wyzwolenia kobiet – mnóstwo artystów zaangażowało się w tworzenie dzieł inspirowanych miesiączką.

W swoim dziele Czerwona flaga Judy Chicago jako jedna z pierwszych artystek ukazała krew menstruacyjną. Jej fotolitografia z 1971 roku przedstawiająca rękę kobiety usuwającą zakrwawiony tampon z waginy wywołała sporo kontrowersji. Tym projektem, jak przyznaje Chicago, szukała „nowego poziomu przyzwolenia dla artystek". Udało jej się to i razem z innymi artystami kontynuowała używanie krwi menstruacyjnej jako sposobu wyrażania swoich przekonań społecznych i politycznych przy jednoczesnej próbie normalizacji tematu płynów ustrojowych w świadomości społeczeństwa. Kolejną pracą artystki, zaraz po Czerwonej fladze, była Menstruacyjna łazienka (1972). Fotografia przedstawia nieskazitelnie białą łazienkę z koszem pełnym zużytych podpasek i tamponów. Chicago o pracy: „To, co myślimy o naszym okresie, jest tym, co odczuwamy, patrząc na ten obraz".

Reklama

Artystka Carolee Schneemann w podobny sposób związana była z kobiecym wyzwoleniem w swoich pracach lamentujących nad hipermęskością. Zainspirowana reakcją dawnego kochanka na kroplę krwi, która pojawiła się w czasie stosunku, Schneemann stworzyła Dziennik krwawej roboty z wysuszonych zakrwawionych chusteczek (z pomocą żółtka jaja, by zapobiec rozlaniu krwi).

Chicago i Schneemann uchwyciły tę istotną kwestię konsekwentnie ignorowaną i uważaną za wstydliwą w opinii społeczeństwa, jaką jest miesiączka, i wyszły z nią z podziemia, co dla jednych było powodem do radości, a drugich przyprawiało o mdłości.

W latach 80. zauważamy wykorzystanie płynów ustrojowych w pracach zaangażowanych politycznie. Oba dzieła amerykańskiej artystki niemieckiego pochodzenia Kiki Smith Czas gry i Bez tytułu krytykują społeczny lęk przed ludzkimi wydzielinami, w szczególności w kontekście kryzysu związanego z AIDS. Tej choroby dotyczy zwłaszcza Czas gry: praca składa się z 12 słoików z krwią o pojemności 1 pinty [ok. pół litra – red.] ustawionych na półce z napisem „Ludzki organizm zawiera około 12 pint krwi". Z kolei wystawa Bez tytułu prezentuje 12 dużych pojemników z oznaczeniem różnych cieczy pochodzących z ludzkiego ciała, w tym krwi, łez, biegunki czy ropy. Pojemniki są puste, pozwalają zwiedzającym ujrzeć w nich swoje odbicie.

Według uczonej Roxanne Runyon dzieła Kiki Smith były inspirowane teorią skrajności autorstwa psychoanalityczki Julii Kristevy, która odnosi się do tego, jak reagujemy na bodźce przypominające nam o naszej postaci cielesnej (np. wymioty, ciało denata).

Reklama

Po latach pracy nad frapującymi, ale stosunkowo nieobrzydliwymi zdjęciami artystka Cindy Sherman postanowiła zabawić się formą i płynami ludzkiego ciała. Na przykład jej film Bez tytułu 175 ukazuje plażę usianą pieczywem obryzganym wymiocinami.

Ślina i nowe tysiąclecie

W latach 90. zauważyliśmy znaczący wzrost wykorzystania ludzkich cieczy w sztuce feministycznej, przy czym artyści posunęli się dalej, używając m.in. nasienia i śliny. Janine Antoni szczególnie skupiła się właśnie na wykorzystaniu w tym celu śliny. W performansie Gnaw z 1993 roku artystka agresywnie odgryzała fragmenty wielkich 600-funtowych [ponad 270 kg – red.] bloków – jeden z czekolady, drugi ze smalcu. Antoni dodała, że blok smalcu symbolizuje kobiece ciało, nadając kanibalistyczny wymiar swojej krytyce kultury postrzegania kobiecości.

Tamtego roku na Bienalle w Wenecji Antoni pokazała pracę Lizanie i ekscytacja – lizała wówczas czekoladowy odlew swojego biustu, nadając mu nowy kształt za pomocą śliny i języka. W 2013 roku artystka powróciła do używania płynów ustrojowych w swojej sztuce – w jej filmie Miodowe dziecko tancerka dryfuje w macicy, a miód jest metaforą płynu owodniowego.

Tracey Emin w kultowej pracy Moje łóżko z późnych lat 90. także analizuje temat ludzkich wydzielin. Pokazuje swoje łóżko w czasie epizodu depresyjnego, którego doświadczyła – niepościelone, rozgrzebane, pokryte plamami różnego pochodzenia. Zapraszając widzów do swej prywatnej przestrzeni – zaniedbanej, pełnej paczek po papierosach, butelek wódki, prezerwatyw oraz plam krwi i spermy – Emin zyskała miano „obnażającej dusze królowej TMI" [too much information – red.]. Zwracała uwagę, że brudny, nieperfekcyjny, zabałaganiony świat, w którym nierzadko żyje kobieta, nie powinien być powodem do wstydu, kontynuując tym samym feministyczne przesłanie swoich poprzedniczek.

Reklama

W latach dwutysięcznych sztuka feministyczna, podobnie jak inne artystyczne gałęzie, zaczęła romans z nauką i technologią. Topografia łez autorstwa Rose-Lynn Fisher łączy elementy trzech wymienionych dziedzin. Fisher kolekcjonowała łzy przez pięć lat, opisując, jakie emocje towarzyszyły ich pozyskiwaniu. Tak powstała seria stu mikroskopowych fotografii wysuszonych ludzkich łez. Poddając je analizie, odkryła, że łzy szczęścia rażąco różnią się budową od tych wywołanych głębokim smutkiem.

plyny-ustrojowe-w-sztuce-feministek-body-image-1446460993

Płyny ustrojowe i cenzura mediów społecznościowych

Mimo iż feministki przez ostatnie cztery dekady walczyły o normalizację postrzegania ludzkich wydzielin, dziś możemy pokusić się o stwierdzenie, że owa rewolucja nie miała jednak miejsca. W 2015 roku kanadyjska studentka Rupi Kaur udowodniła, jakim tabu wciąż jest krew menstruacyjna. Zdjęcie, na którym leży bokiem, a oczom widza ukazuje się plama krwi na jej piżamie i prześcieradle, zostało dwukrotnie usunięte przez administrację Instagrama, powołującą się na wytyczne społeczności użytkowników aplikacji. Wprowadzenie cenzury przez media społecznościowe wobec nieszkodliwego zdjęcia pokazuje nam, jak niedaleko odeszliśmy przez te 40 lat, odkąd Judy Chicago machnęła swoją Czerwoną flagą.

Rzeczywiście, wiele feministek wyraziło swoje oburzenie instagramową polityką i po tym, jak zdjęcie zdobyło ponad 53 tys. lajków i ok. 12 tys. udostępnień, administracja aplikacji ponownie dodała zdjęcie, co można uznać za mały triumf wszystkich wspierających akcję, choć kontrowersje wciąż się utrzymują.

Oswojenie społeczeństwa z płynami ustrojowymi w feministycznej sztuce to proces powolny. Petra Collins i Rebecca Morgan publicznie krytykują cenzurę i ograniczenia, którym muszą stawić czoła artystki feministki, a performerka Katya Grokhovsky mówi w oświadczeniu: „To jest jasny przekaz – schowaj to, wyczyść, zamknij się, bądź śliczna i czysta, nie pokazuj nam, że jesteś człowiekiem. Wolimy cię wydepilowaną, zawsze młodą, seksowną, szczuplutką, łatwą do zmanipulowania, błyszczącą maszynę, nie zaś krwawiącą, robiącą hałas, produkującą zapach i wydzieliny, potrzebującą jedzenia, chodzącą do toalety, wartościową, ambitną, odczuwającą ból i emocje wspaniałą ludzką istotę".

Jak długo będzie istniało comiesięczne krwawienie i jak długo ludzie będą musieli, powiedzmy, sikać, tak długo feministyczny świat będzie próbował oswoić społeczeństwo z naszymi wydzielinami i funkcjami, jakie pełnią. Cenzura mediów społecznościowych być może jest kolejnym wyzwaniem, któremu artyści muszą stawić czoła, ale wytyczne Instagrama to tylko tabu, które inspiruje twórców do pracy z tym, co ludzkie od dziesięcioleci. Ostatecznie, te ograniczenia odbiją się od mediów społecznościowych rykoszetem i sprawią, że praca tych artystów będzie miała większe znaczenie.