FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Dzisiaj wszyscy jesteśmy Durczokami

Pochylasz się nad kolejną kreską. Wtem - słyszysz złowieszcze pukanie. W judaszu nieznajoma twarz. Sąsiad? Tajniak? Właściciel? Superexpress? Wprost?
P
tekst P.K

Nie będę bronić Durczoka. Prywatnie wręcz nie lubię typa. Lata temu poznałam go w sytuacji towarzysko-barowej, zrobił na mnie wrażenie aroganckiego świntucha, co zresztą nie jest szczególnie zaskakującym elementem emploi gwiazdy telewizji. Nie chodzi więc o to, że została zaatakowana moja osobista świętość. Polskie kanały informacyjne oglądam okazyjnie i bez przyjemności, nie ubodło mnie więc też uderzenie w stację TVN. Zostało za to zaatakowane moje poczucie estetyki i przyzwoitości. Ja nie chciałam wiedzieć co i w czyjej sypialni robił Kamil Durczok.

Na koniec pozwolę sobie na mały role-play. Wyobraź sobie, drogi czytelniku, taką sytuację: żyjesz nie od wczoraj. Z niejednego pieca chleb jadłeś, uciekłeś śmierci spod kosy, stres to immanentna cecha twojej profesji, a drugą jest obecność mętów za każdym rogiem. W skrócie, umiejętność zachowania zimnej krwi i zwartych zwieraczy w każdej sytuacji to pierwszy punkt twojego CV. I z tym całym bagażem siedzisz sobie na luksusowej chacie, która tego dnia pełni rolę scenerii twojego sado-maso-narko przelotu. Pochylasz się nad kolejną kreską. Wtem - słyszysz złowieszcze pukanie. W judaszu nieznajoma twarz. Sąsiad? Tajniak? Właściciel? Superexpress?. Na wszelki wypadek barykadujesz drzwi, czym kupujesz sobie jakieś 10-15 minut. Co robisz jako pierwsze:

A. Usuwasz ślady "zbrodni", spuszczasz w toalecie, chowasz brzydkie zabawki, doprowadzasz się do porządku. Następne 24h poświęcasz na trzeźwienie i wymyślanie w miarę spójnej historyjki, alibi, czegokolwiek.

B. Wpadasz w panikę, 15 minut łazisz bez sensu z kąta w kąt. Zostawiasz na środku stołu prochy ze zwitką, pornole, zabawki i całe i to pobojowisko godne wspólnego backstage'u Pete'a Doherty'ego i Marilyna Mansona, następnie wychodzisz przez drzwi i udajesz, że ty to nie ty, i że to wszystko nie twoje. Kiedy tydzień później dzwonią dziennikarze pytając ocb, pocisz się jak dziwka w kościele i sprzedajesz historię, która kupy trzyma się gorzej niż kariera biznesmena Piotra K.

No, chyba że jednak było B. Wtedy odszczekam, obiecuję, a pan, Panie Kamilu, przegrał tę kolejkę.