FYI.

This story is over 5 years old.

muzyka

Pozdro Techno Stories: Co się działo za kurtyną

​Jędrzej Dondziło aka Dtekk kiedyś grał z kaset na dyskotekach szkolnych, potem było Pozdro Techno Stories. Przedstawiamy nową serię na VICE

Wyobraź sobie, że chcesz zorganizować festiwal muzyczny. Każdy z nas potrafi wymienić z pamięci przynajmniej kilka takich imprez, więc nie musi to być wcale jakieś über-trudne czy nieopłacalne. Przecież inaczej by nikt się za to nie zabierał! Trzeba ogarnąć raptem kilka rzeczy: przede wszystkim zaprosić znanych artystów, bo wtedy przyjdą ludzie. Potem już z górki: wydrukować plakaty, ulotki, bilety, postawić nagłośnienie, namioty, toalety. Przydałaby się też ochrona i bar na miejscu. No i coś do jedzenia. Nic prostszego.

Reklama

Każdy, kto myśli logicznie ogarnąłby wszystkie te tematy bez problemu.

Też tak myślałem…

Zabierając się w 2010 roku za organizację pierwszego Up To Date grubo się przeliczyłem; grubo też przeliczyliśmy się jako zespół, organizując kolejne edycje. Brnęliśmy do przodu niesieni entuzjazmem. Daliśmy radę, bo nigdy nie wiedzieliśmy, co czai się za kolejnymi drzwiami, które otwieraliśmy. Dziś możemy powiedzieć, że większość drzwi została otwarta i daje to niemalże pełny obraz sprawy, a jeden wniosek jest niepodważalny: to jest czysty hardkor.

W Polsce żaden festiwal nie sfinansuje się wyłącznie ze sprzedaży biletów. Nie ma na to nawet najmniejszych szans. W szczególności na Podlasiu. Wszyscy wiemy, że polska publika ma bardzo wysokie, zbiegające się z zachodnioeuropejskimi, wymagania, ale niestety nie stać jej na wydawanie kilkuset złotych na karnet festiwalowy. W takich realiach bez sponsorów i dotacji (a w wersji polskiej: dotacji i sponsorów) nie ma co liczyć na stworzenie czegokolwiek atrakcyjnego.

Pierwszą dotację dostałem od Białegostoku. Do tamtej pory organizowałem imprezy, które finansowały się z samych biletów (albo nie – tu następuje śmiech przez łzy). Otrzymawszy grant czułem, że złapałem Pana Boga za nogi. „Będziemy robić techno za pieniądze miasta!" – krzyczałem w myślach. To był prawdziwy krok naprzód. Jak się później okazało, wdepnąłem niestety w gówno. I to bardzo śmierdzące. Ale to też temat na inną historię…

Reklama

Najłatwiej jest narzekać, ale to nie znaczy, że mam zamiar jedynie marudzić. Dochodzę do wniosku, że dzięki temu festiwalowemu smrodowi piszę dziś tekst do VICE'a. Zanim jednak zostałem 'pismakiem' zdążyłem przeżyć najpiękniejsze chwile w swoim życiu, właśnie podczas Up To Date, a obcowanie z inspirującymi artystami z całego świata było zawsze wisienką na tym torcie. Takie spotkania nie zawsze układają się po mojej myśli i nie zawsze są wolne od stresu, delikatnie mówiąc. Ale dzięki szambie spraw, jakie z ekipą musieliśmy załatwić co roku, by festiwal w ogóle się odbył jestem w stanie dziś Wam opowiadać co dzieje się za jego kulisami. Sytuacje, gdy:

• rozanielonego do granic możliwości członka Looptroop Rockers szuka po całym Białymstoku połowa naszych wolontariuszy (a do samej obsługi artystów przypisanych jest kilkudziesięciu), bo jak zaraz się nie znajdzie to jego zespół zostawi go w Polsce (mówiąc, że mają go dosyć i że chętnie zostawiliby go na zawsze),

• pewien holenderski artysta wyraża życzenie, by zrobić sobie zdjęcie z krową w polu, bo u niego w kraju nikt nie uwierzy, że w Polsce krowy wychodzą na zewnątrz,

Deepchord przytula się do muru kościoła w centrum Białegostoku poczuwszy zew dziedzictwa jego dziadków Polaków,

• pewien sprzedawca pieców basowych wtargnął na scenę i zabrał piec basowy basisty pewnego zespołu, bo basista za wspomniany piec 'zapomniał' uiścić opłaty,

• wybitnie 'wymagająca' żona Roberta Hooda (ma już statut legendy pośród promotorów) odmawia jazdy z Okęcia do Białegostoku dowiedziawszy się, że zajmie to 2 godziny (BTW sprytny ruch ze strony zapewne regularnie w podobny sposób zastraszanego agenta),

• w środku trasy z Wawy do Białegostoku kończy się ogarniętemu wolontariuszowi paliwo w busie, którym jedzie czołówka światowej sceny techno.

…są nasze i nikt nam ich nie odbierze. A to tylko niektóre z brzegu przykłady. Mam ich dla Was więcej. Także #pozdrotechno i do przodu.