FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Zmarł Fred Phelps i chuj mu na grób

Kto teraz będzie prześladował gejów i bezcześcił groby żołnierzy, którzy zginęli za swój kraj?

Ilustracja: Victoria Sin

No i stało się. Fred odszedł i zasiada po prawicy swojego homofobicznego Boga. Ameryka pogrążyła się w żałobie. Tęczowe flagi trzepocą w połowie masztu. Naprawdę, nie da się opisać tego, jak poruszony jest cały kraj. Bo kto teraz będzie bezcześcił groby żołnierzy, którzy oddali za niego swoje życie? Ta wielka odpowiedzialność spocznie teraz na barkach całego narodu.

Najsmutniejsze jest to, że ten stary bałamutnik w swoich ostatnich dniach był odseparowany nawet od swoich najbliższych, których uciszanie i tresowanie było całym jego życiem. Ekskomunikowany ze swojego własnego kościoła i emocjonalnie wygnany przez 99.9% rasy ludzkiej, Fred Phelps zmarł tak samotnie, jak to tylko możliwe. Możemy litować się nad jego bezsensownym gniewem, ale przynajmniej zapamiętajmy go tak, jak chciałby zostać zapamiętany: jako psychotyczny, rujnujący cudze życia sadysta i ogólny paskudnik. Na pewno nie zależało mu na naszej litości, co tylko potwierdzi następujący katalog okropieństw:

Reklama

ROZERWAŁ NA KAWAŁKI STRZELBĄ OWCZARKA NIEMIECKIEGO

Cytując Marka Phelpsa, skłóconego z nim syna: „Jednym z moich najstarszych wspomnień jest duży, stary owczarek niemiecki naszych sąsiadów. Pewnego dnia wszedł na nasze podwórko, a ojciec wziął strzelbę i jednym strzałem rozerwał go na kawałki".

ALE BEZ OBAW - DOSTAŁ TEŻ NAGRODY ZA OCHRONĘ PRAW CZŁOWIEKA

Jeszcze zanim Fred Phelps stał się ucieleśnieniem czystego zła istniał inny Fred Phelps - nieustępliwy, szanowany prawnik broniący praw człowieka. Pamiętano go jako elokwentnego i zdeterminowanego adwokata, a jego chrapliwy głos, którym mamił stadka swoich baranków, wcześniej hipnotyzował ławy przysięgłych. Phelps Chartered Law, firma stale nosząca jego nazwisko wciąż ma swoją siedzibę w Topece w stanie Kansas.

„Wychowałem się w Mississippi. Wiedziałem, że ci czarnoskórzy byli źle traktowani. Wiedziałem, że to wbrew słowu Bożemu" - mówił niegdyś człowiek, którego parafia pikietowała na pogrzebie zamordowanego nastolatka. Po trosze dlatego, że nie miał zbyt dużo pracy, Phelps podejmował się spraw, których nie ruszyłby nikt inny. Jeśli mieszkaliście w latach 60. w Topece i byliście osobą czarnoskórą chcącą pozwać pracodawcę za bezprawne zwolnienie, zapewne ktoś poleciłby wam skonsultowanie się z Fredem Phelpsem. Odnosił na tym polu takie sukcesy, że NAACP przyznawało mu nagrody za postęp w dążeniu do równości rasowej.

„Na tych sprawach dorobił się fortuny", mówi Joe Douglas Jr., czarnoskóry były naczelnik straży pożarnej w Topece i wieloletni działacz praw człowieka. Wszystkie firmy go nienawidziły, bo był tak dobry. Pewnie gdyby dyskryminowały Marsjan, zająłby się i ich sprawami. Umiał zarobić.".

Reklama

LATAMI UDAWAŁO MU SIĘ NIE WYGLĄDAĆ ŹLE

Wielu dawnych klientów Phelpsa było zszokowanych gdy stał się najbardziej znienawidzonym Amerykaninem. „Oglądam jego przemówienia i słyszę cały ten jad wydobywający się z jego ust", mówi Douglas. „W latach 60. przez myśl by mi nie przeszło, że ten człowiek może tak skończyć".

BYŁ NARKOMANEM-HIPOKRYTĄ

W latach sześćdziesiątych Phelps nie chciał tylko zażyć, odlecieć, a później się wyłączyć. Był tą inną, okropniejszą wersją narkomana: zarozumiałym przedstawicielem klasy średniej, jednocześnie zaprzeczającym swojemu uzależnieniu, które usprawiedliwiał. Za dnia nakręcał się lekami na receptę, w nocy wyhamowywał barbituranami. Jego organizm w końcu się posypał i jednego dnia Fred po prostu się nie obudził. Wezwano karetkę, która zabrała Phelpsa w stanie śpiączki do szpitala, gdzie spędził tydzień. To był początek roku 1968. Pani Phelps powiedziała dzieciom, że tatuś miał reakcję alergiczną.

BYŁ ŚWIETNY W NIEJEDZENIU

Po pobycie w szpitalu Phelps powrócił do domu osłabiony i wysuszony, po czym, w geście, który można uznać za początek jego końca, rzucił się w niemal samobójczą głodówkę, przez 47 dni pijąc jedynie wodę. W tym czasie schudł ze 100 do 57 kilogramów.

NIE MA DZIWNIEJSZEGO, BARDZIEJ NIEPOKOJĄCEGO ZDANIA O PHELPSIE NIŻ TO, Z „ADDICTED TO HELL" JONA MICHAELA BELLA:

„Mark pamięta jak kiedyś z rodziną wrócili do domu, w którym Pastor Phelps biegał dookoła stołu w jadalni, bijąc płaczącego Nate'a kijem od szczotki; jednocześnie na przemian pluł na swoje przerażone dziecko i śmiał się tym swoim podłym, wywołującym dreszcze śmiechem".

Reklama

ŚWIĘTOWAŁ ŚMIERĆ DZIEWCZYNY SWOJEGO SYNA

W 1970 Debbie Valgos była słodką dziewczyną z sąsiedztwa, która niefortunnie zakochała się we Fredzie Phelpsie Juniorze. Zakochani próbowali uciec aby się pobrać, ale złapał ich Fred Sr. Oczywiście ich zdyscyplinował, ale pozwolił Debbie przychodzić na nabożeństwa Westboro wspólnie z Fredem Jr. Na każdym z nich była z ambony nazywana dziwką. Mimo to wciąż pytała Phelpsa co ma zrobić, by móc spotykać się z jego synem. Niedługo później wyprowadziła się z Topeki i straciła nad sobą kontrolę. W 1972 zmarła na przedawkowanie speedu, przed którym wzięła jeszcze garść barbituranów. Miała tylko 17 lat. Mark Phelps: „Pamiętam jak dnia, którego napisali o tym w gazetach wróciłem ze szkoły, a ojciec roztańczonym krokiem zszedł ze schodów, klaszcząc i śpiewając »Dziwka nie żyje! Dziwka nie żyje!«. Paradował po całym domu, śpiewał i śmiał się tym swoim wariackim chichotem. »Dziwka nie żyje!«". W 1994 Fred twierdził, że nic nie mówi mu nazwisko Debbie Valgos.

NIE UZNAWAŁ ZDZIROWATYCH ŚWIADKÓW

Tydzień, podczas którego Fred Phelps przeistoczył się z okrutnego człowieka z problemami w zionącego ogniem szaleńca miał miejsce w 1977. Wydarzeniem, które do tego doprowadziło był bardzo dziwny, złośliwy i zupełnie niepotrzebny pozew. Stenografistka nie przygotowała na czas transkrypcji na jeden z jego procesów, więc pozwał ją za straty, które poniósł przegrywając go - 2000$ i 20000$ nawiązki odszkodowawczej. Nazywała się Carolene Brady, a podczas procesu Phelps kazał jej zeznawać przez trzy dni, określił ją jako świadka zeznającego na niekorzyść powołującej go strony, bezlitośnie zasypywał ją pytaniami, sięgał po każdy tani chwyt by zrobić z tego proces pokazowy. Wezwał nawet do zeznawania jej byłych chłopaków i nazwał ją „zdzirą". Gdy przegrał, od razu wniósł o rewizję procesu. Ale lokalne władze miały na niego oko i gdy sfałszował niektóre zeznania świadków w ponownym procesie, złapano go na gorącym uczynku. Na dwa lata usunięto go z palestry.

Reklama

POZWAŁ SEARS W IMIENIU NAS WSZYSTKICH; BYŁ PRAWDZIWYM MĘCZENNIKIEM

W 1974 coraz bardziej oportunistyczny Phelps wytryskiwał nowym pozwem co kilka minut. Gdy jego synowie kupowali w systemie depozytów ratalnych w sieci Sears telewizor, a w dzień ostatniej wpłaty nie było go w magazynie, Fred należycie pozwał firmę na 50 milionów dolarów, w imieniu wszystkich, którzy nie dostali na czas swojego telewizora, pralki czy pistoletu na gwoździe.

Jako, że rzecz działa się w Ameryce, to proces A) ciągnął się sześć lat, B) kosztował setki tysięcy dolarów i C) zakończył się wygraną Phelpsa, choć ostatecznie otrzymał kwotę o 60 dolarów niższą niż pierwotna cena telewizora, który próbowali kupić: 126$. I jakoś w całym tym zamieszaniu nie dostali tego telewizora.

POZWAŁ REAGANA W IMIENIU PAPIEŻA

Wraz z nadejściem lat 80. pozwy naszego nieznośnego pieniacza stały się jeszcze dziwniejsze. Postanowił pozwać rząd federalny za wyznaczenie ambasadora przy Watykanie, bo, jak twierdził, naruszało to granicę wyznaczoną między kościołem a państwem. Przegrał.

FRED PO RAZ PIERWSZY ZYSKAŁ NARODOWĄ SŁAWĘ GDY JEGO KOŚCIÓŁ PIKIETOWAŁ NA POGRZEBIE MATTHEW SHEPHERDA, CHŁOPCA ZAMORDOWANEGO W MAKABRYCZNYM ATAKU HOMOFOBICZNYM

Phelps złożył później do urzędu miasta wniosek o postawienie rzeźby z brązu upamiętniającej to, że chłopak trafił do piekła. Odrzucono go.

ATAKOM NIGDY NIE BYŁO KOŃCA

Phelps rządził żelazną ręką. Prawie dosłownie. Regularnie bił wszystkie swoje dzieci, ale najbardziej ekstremalny przypadek (o którym wiemy) miał miejsce, gdy w Boże Narodzenie prawie wykończył Nate'a Phelpsa. Nate i Mark popełnili poważny błąd i przynieśli do domu lampki choinkowe. Fred nie uznawał Świąt - wierzył, że to tylko kolejne sodomskie bluźnierstwo. Za swoją zbrodnie ojciec wymierzył Nate'owi ponad dwieście razów trzonkiem od topora ciesielskiego. Dostawał je w wiązkach po 40, na zmianę z Markiem, który dostawał po 20, za trochę mniejsze zbrodnie. Mark wyznał później, że „miał nadzieję, że straci przytomność, albo umrze… byle tylko nie czuć bólu".

Reklama

PODOBNO JEGO ULUBIONĄ TAKTYKĄ BYŁO ZŁAPAĆ DZIECKO ZA RĘCE, PODNIEŚĆ JE, A PÓŹNIEJ KOPAĆ JE NA PRZEMIAN W BRZUCH I KROCZE, JEDNOCZEŚNIE CHODZĄC PO POKOJU I ŚMIEJĄC SIĘ

Robił to nawet gdy jego dzieci były już dojrzałymi płciowo nastolatkami. To trochę dziwne, panie Phelps.

STWORZYŁ WYDAJNĄ DZIECIĘCĄ SIŁĘ ROBOCZĄ

Pewnego dnia Phelps mieszał roztopioną czekoladę i zasugerował dzieciom, by spróbowały sprzedać sąsiadom resztki niskojakościowej czekolady. Z wielką chęcią wyszły z domu, ale nie wyobrażały sobie jeszcze wtedy, że od tamtej chwili będą w każdy dzień powszedni od 15 do 20 chodzić po Topece i okolicach, sprzedając z walizek przemysłowe ilości słodyczy.

W weekendy i wakacje robiły to od piątej rano do dziesiątej wieczorem, docierając czasami do Omahy, St. Joseph, Missouri czy Kansas City [wszystkich oddalonych o 100-300 km od Topeki], zaganiane przez matkę w rodzinnym kombi. Tatuś mógł wtedy praktycznie porzucić pracę. Łażenie całymi dniami po nieznanych miastach uwikłało dzieci w różne przedziwne sytuacje, jak np. ta, gdy nastoletni Jonathan Phelps uciekał po ulicy, a później został spoliczkowany przez transwestytę z nożem sprężynowym.

PRZYNAJMNIEJ „RUNNER'S WORLD" UWIELBIAŁO TEGO GOŚCIA

Phelps zmuszał rodzinę do uczestniczenia w długich i żmudnych programach zdrowia fizycznego, w ramach kontrolowania ich niczym w Hitlerjugend i na wypadek, gdyby musieli kiedyś uciekać przed apokalipsą. Odnosił w tym, tak jak i we wszystkim innym co robił, spore sukcesy. Szło mu na tyle dobrze, że o rodzinie często pisały magazyny fitness. Po raz pierwszy przeczytał o „cudownej nauce aerobiku" na opakowaniu płatków śniadaniowych, a niedługo później zabrał całe swoje plemię na bieżnię, na której zmuszał wszystkich (nawet najmłodsze, pięcioletnie dziecko), do biegania codziennie, niezależnie od pogody, pięciu mil [8 km].

Reklama

Później podniósł poprzeczkę do dziesięciu mil. Po jakimś czasie zmuszał ich do przebiegnięcia maratonu każdej soboty. Miało to dwa rezultaty. Pierwszy: zmuszenie siedmiolatka do przebiegnięcia 42 kilometrów to najzwyczajniejsze w świecie znęcanie się. Drugi: faktycznie stali się świetnymi maratończykami o narodowej sławie. Pismacy z Runner's World byli pod takim wrażeniem, że napisali o rodzie Phelpsów dwa specjalne artykuły.

BYŁ NIESAMOWICIE PRZEBIEGŁY

Pozywając Phelpsów ludzie często nie biorą pod uwagę, że większość z nich to prawnicy. I z racji tego jak działa pomoc prawna, większość ich kosztów ponosiło państwo. Więc pozwy skierowane przeciwko Phelpsom mogły swój sposób wspomóc ich interes. „Bycie pozwanym zawsze było dla nas wygraną, niezależnie od werdyktu", wspomina była członkini kultu Lauren Drain.

FRED PHELPS BYŁ ZEPSUTYM CZŁOWIEKIEM, A JEGO HISTORIA CZĘSTO POWTARZA SIĘ W INNYCH MIEJSCACH; DOMOWA TYRANIA NARZUCONA PRZEZ TĘ JEDNOSTKĘ WYDAJE SIĘ CZYMŚ ZNACZNIE GORSZYM NIŻ RZUCANIE HASEŁ I MACHANIE TRANSPARENTAMI

Radość z jego odejścia jest nie na miejscu. Biorąc pod uwagę jak jak pochłonięty był swoim piekłem i nienawiścią, śmierć jest taką samą ulgą dla niego jak i dla nas.

Ale i tak - jebać go.

VICE ON HBO ODCINEK 1

JESTEŚMY PIĘKNE PTAKI, CUDOWNE MOTYLE…

TYPOWY MIREK - HANDLARZ PRZEDSIĘBIORCA VOL.37