Miałem dać podtytuł :"jak ruchać feministki", ale mój redaktor jest kobietą i by mi nie puścił(a) tekstu, więc zadowolę się zaproszeniem feministki na randkę, ale sami wiecie, że „niewinna randka” brzmi jak "alkohol tylko dla pełnoletnich".Zwykle Dzień Kobiet to trafiona inwestycja, seks za rajstopy i goździka, ale nie zapominajmy o tym, że nie wszystkie babeczki czekają z niecierpliwością na prezent. Niektóre muszą jeszcze przemaszerować z wałkami w ręku przez miasto i wykrzyczeć swój ból płci. Nazywamy je feministkami. A ta, jak każda inna kobieta, ma swoje potrzeby, musi coś czasem zjeść, wypróżnić się, ponadto pokrzyczeć na Manifie, założyć waginalną kapelę śpiewającą o menstruacji, poczytać Gretkowską, w końcu uprawiać seks, czasem nawet z płcią przeciwną (mimo, iż czasem z wyglądu trudno ocenić, która jest dla niej przeciwna).Jako, że poza seksem to większość z powyższych nie kręci facetów, dlatego wektory wspólnej aktywności przecinają się tylko w łóżku, ale jak zdobyć sobie przychylność feministki, która doprowadzi do pościelowego finału?Najlepiej nie bawić się w subtelnego intelektualistę-feministę, bo staniesz się li tylko partnerem do rozmowy i jedynym facetem, który ją rozumie, a tu przecież nie o to chodzi. Dlatego zaskocz ją i stwórz laboratoryjne warunki do obserwacji faceta w środowisku naturalnym. Podobnie, jak w każdym doświadczeniu psychodelicznym, zadbaj o set & settings. Wybierz odpowiednio speluniarski sports pub, zaproś na mecz typu Nice-Brest, gdzie można pluć na podłogę i głośno krzyczeć do ekranu telewizora "ty cioto, grasz jak baba" (w ten sposób możesz przerwać wyjątkowo nudny monolog waginy).Spodziewaj się, że na dziesięć feministek dziewięć ucieknie z krzykiem, ale to najlepsza selekcja, by trafić na tę właściwą, z pasją odkrywania, która nie szuka miłości, na górze róż, na dole szczawiu i komunii serc. Celujemy w poderwanie wytrawnej badaczki męskich zachowań. Wszystkie stereotypowe zachowania maczo, seksistowskie impertynencje i czerstwe żarty o blondynkach rozłoży na genderowe czynniki pierwsze.Wtedy wytworzy się szczególny rodzaj więzi, jaka występuje na przykład pomiędzy antropolożką badającą przez lata szympansy (nie zastanawiało was nigdy to, co nie zostało zawarte w naukowych pracach, jak wyglądają te chłodne i ciemne noce w dżungli wśród małp?)ilustracje: Konrad DemkowiczMężczyzna musi się zredukować do zwierzęcego poziomu, podczas rozmowy gapić się na cycki, jak sroka w gnat (nawet, jeśli feministka ich nie posiada), cytować jak najobficiej wielkich myślicieli rodzaju męskiego ("ruchać mi się chce, jak zwykł mawiać Ron Jeremy"), i kiedy już wyczerpiemy arsenał grubiańskich żartów, można zacząć dążyć do pointy. Kolekcja pornosów z Azjatkami i murzynami, oglądanie hardbassów na Youtube, filmiki z kibicowskich ustawek, zawsze znajdzie się coś, co skłoni feministkę do odwiedzenia niedźwiedziej, prymitywnej macierzy, ergo: wbije na kwadrat. Po drodze kup kebaba, ze trzy puszkowe do 1.55zł, albo ruskiego szampana i najtańsze gumki. Potem wystarczy dojść w trzy minuty, zapytać, czy ma jakoś zaraz nocny autobus, odwrócić się bokiem (zagarnąwszy kołdrę) i zasnąć z obowiązkowym chrapaniem.Po takiej randce feministka poczuje, że odnalazła prawdziwy kamień filozoficzny, obroniła teorię w praktyce, dowiodła prawdziwości wszystkich twierdzeń o facetach, a ty poruchałeś. Idealny układ, wszyscy zadowoleni.Z okazji Dnia Kobiet przyjmę wszystkie pomyje z komentarzy dzielnie na klatę, niczym Jenna Jameson, miłego używania sobie.Andrzej Główczykprzyp. od redaktorki: Nie wiem skąd obawy autora o podtytuł, nie takie rzeczy się puszczało. Swoją drogą żarty z feministek średnio mnie bawią, ale tekstu nie wykastrowałam. Zobacz też:Co nas kręci co nas podnieca
Niech kobiety kochają kobiety
Reklama
Reklama
Niech kobiety kochają kobiety