Internet „nauczył nas” czytać bez zrozumienia

FYI.

This story is over 5 years old.

Sponsorowane

Internet „nauczył nas” czytać bez zrozumienia

Z wygody przestaliśmy czytać regulaminy i pisane drobnym drukiem zgody, które podsuwają nam twórcy różnych aplikacji i stron www. To poważny błąd, który może nas wiele kosztować
m
tekst mBank

Akceptowanie formuły „Przeczytałem/am i akceptuję regulamin” to czynność, którą powtarzamy przynajmniej kilka razy dziennie. Podobnie jest z dawaniem aplikacjom pozwolenia na używanie naszych kontaktów i zdjęć lub wykonywanie połączeń z naszych telefonów. Coraz częściej zgadzamy się automatycznie na rzeczy, które są po prostu handlem naszą prywatnością. Sądzimy, że nie ma potrzeby być ostrożnym, skoro w większości przypadków nie istnieje duże zagrożenie, za to wszystko załatwimy o wiele szybciej i wygodniej.

Reklama

Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Ochrona swoich danych osobowych w sieci powinna być dla nas podstawową zasadą. Jeśli nie zaczniemy interesować się, kto i co o nas wie (a na przykład Facebook gromadzi prawie 100 cennych informacji o każdym użytkowniku), szybko możemy paść ofiarą oszustwa. Dlatego czytać regulaminy po prostu trzeba, nawet jeśli to jedna z najnudniejszych rzeczy – obok rodzinnego obiadu albo ostatniej godziny w pracy w piątek – którą możecie sobie wyobrazić.

Jakie czekają na nas zagrożenia, jeśli nie będziemy czytać regulaminów? Pewnie pamiętacie głośną kilka lat temu sprawę strony Pobieraczek.pl. „Pobieraczek-naciągaczek" przedstawiał użytkownikom „wspaniałą” ofertę darmowego ściągania plików przez 10 dni, po czym przysyłał rachunek na niecałe 100 złotych i sądowy nakaz zapłaty. Sam dostałem takiego maila i oczywiście wyrzuciłem go do kosza, ale mnóstwo osób stwierdziło, że zapłaci. W końcu zapisy pozwalające na takie rozwiązanie znajdowały się w regulaminie, którego nikt nie przeczytał dokładnie. Na szczęście sąd uznał, że ta praktyka była w istocie oszustwem, ale czy kasa wróciła kiedykolwiek do właścicieli, jest raczej wątpliwe…

Inną ważną sprawą jest sprawdzanie numeru konta w SMS-ach, które dostajemy od banku przy potwierdzeniu przelewu. Zazwyczaj nie zwracamy uwagi na całą ich treść. Interesuje nas tylko kod autoryzacji, o czym doskonale wiedzą twórcy podejrzanych witryn, zajmujący się naciąganiem użytkowników. W filmiku dotyczącym bezpieczeństwa w internecie, który powstał w ramach kampanii społecznej „Uważni w sieci”, ekspert od zabezpieczeń mówi, dlaczego powinniśmy czytać dokładnie takie wiadomości. Okazuje się, że czasem numer konta, na które przesyłamy pieniądze, jest inny niż deklarowany na podejrzanej stronie. Tym samym nasz przelew – niestety za naszą zgodą – trafi na konta naciągaczy.

Reklama

Równie łatwo dajemy się nabrać udzielając aplikacjom dostępu do różnych informacji zawartych w naszych telefonach. Na przykład dostęp do naszych zdjęć jest o tyle niebezpieczny, że oprócz głupich selfie, których wolelibyśmy nie pokazywać innym, może znaleźć się tam zdjęcie naszej karty kredytowej. Raz dla wygody poprosiłeś znajomego, żeby zrobił za ciebie zakupy, wysłałeś zdjęcie danych, no i zapomniałeś go usunąć. Teraz oszuści mogą robić nieautoryzowane zakupy, na które nadal pozwala wiele witryn. To jednak nie koniec – fałszywe apki mogą też przejąć kontrolę nad wykonywanymi przez nas połączeniami telefonicznymi, szpiegować nas i mieć wgląd do naszych plików. A wystarczyło kliknąć „odmów” w momencie, w którym zostaliście zapytani o zgodę na użycie przez aplikację określonych danych…

I jeśli przechodzą was ciarki na horrorach, w których ktoś włamuje się do domu głównych bohaterów, powinniście czuć się podobnie, bezmyślnie zgadzając się na regulaminy, w szczególności w aplikacjach pochodzących od nieznanego dostawcy albo na szemranych stronach, oferujących ściąganie plików albo oglądanie filmów online. Przeczytanie ze zrozumieniem (przyznaję, często napisanego strasznym językiem) regulaminu może pomóc wam ustrzec się przed wieloma nieprzyjemnościami, na przykład stratą pieniędzy. Generalnie to nie jest długa lektura, trzeba tylko znaleźć punkty wyjaśniające istotę świadczeń i ich zakres.

Czytanie regulaminów potraktujmy więc jak nudny, ale jednak obowiązek. W końcu w grę wchodzą nasze pieniądze, co powinno być skuteczną, dodatkową motywacją.

Więcej o tym, dlaczego powinniście czytać regulaminy w internecie, zanim je zaakceptujecie, przeczytacie na stronie kampanii „Uważni w sieci".