Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Canada
W Ameryce Północnej trwa obecnie „kryzys opiatowy“. Choć opiaty kojarzone są głównie z heroiną i opium, stanowią one również składnik wielu legalnych i powszechnie dostępnych leków, w tym morfiny, kodeiny i fentanylu (ten ostatni jest ponad sto razy mocniejszy niż morfina). To właśnie łatwy dostęp do syntetycznych środków przeciwbólowych jest odpowiedzialny za obecną epidemię lekomanii. Uzależnienie od fentanylu to bardzo niebezpieczny nałóg – ilość zgonów spowodowanych nadużywaniem leków przeciwbólowych dostępnych na receptę była wystarczająca, by postawić w stan gotowości służby zdrowia na terenie całej Kanady.
Videos by VICE
Może to stanowić cenną lekcję, że narkomania wcale nie jest zjawiskiem ograniczonym do społecznego marginesu. Specyfiką tego kryzysu jest właśnie to, że nie można wyszczególnić żadnej konkretnej grupy demograficznej, którą dotknąłby on bardziej niż inne – ofiary pochodzą ze wszystkich środowisk, ras i klas społecznych. Z każdym przypadkiem przedawkowania fentanylu – czy to na przedmieściach rolniczej Kolumbii Brytyjskiej, czy na ulicach dużych miast takich jak Calgary i Toronto – upadają kolejne stereotypy dotyczące narkomanów.
Jeszcze jakiś czas temu fentanyl był lekiem, do którego dostęp miało niewielu ludzi – i nie, nie byli to ani biedacy, ani mafia, ani osoby, które pasowałyby do obrazu „typowego narkomana” przedstawianego przez konserwatywnych komentatorów politycznych. Najpierw fentanylem zaczęli się narkotyzować anestezjolodzy, a dopiero później sięgnęli po niego zwykli obywatele. To powszechna wiedza w środowiskach medycznych, jednak opinia publiczna na ten temat milczy.
Doktor Ethan Bryson, profesor nadzwyczajny anestezjologii i psychiatrii na nowojorskim uniwersytecie medycznym Icahn School of Medicine at Mount Sinai uważa, że to lekarze, doskonale zdając sobie sprawę z działania leku i jego potencjału uzależniającego, pierwsi nadużywali fentanylu.
„Jeżeli przyjrzymy się historii morfiny, kokainy i heroiny, zauważymy, że każda z nich powstała pierwotnie w celach czysto medycznych, a dopiero później zaczęła być stosowana jako używka” – powiedział VICE Bryson. „Z ich efektami psychoaktywnymi najpierw eksperymentowali ci, którzy posiadali do nich bezpośredni dostęp. Jest na to wiele dowodów”.
Fentanyl dopiero od niedawna jest nielegalnie rozprowadzanym na kanadyjskich ulicach narkotykiem – jego początki sięgają aż 1959 roku, kiedy to zsyntetyzował go belgijski chemik Paul Janssen. Stworzony z myślą o zastosowaniu w medycynie paliatywnej, szybko zaczął być używany jako środek znieczulający. W latach 90. XX wieku do aptek trafiły natomiast plastry z fentanylem (na receptę), które przez kilka dni wprowadzały go przez skórę do krwiobiegu.
Przez całe lata 90. i na początku XXI wieku łatwy dostęp fentanylu mieli tylko lekarze i inni pracownicy służby zdrowia. Jednak eksperci od uzależnień podają, że w tym okresie jedynie anestezjolodzy nadużywali fentanylu – żadna inna grupa nie przejawiała podobnych skłonności. Według badania prowadzonego przez pięć lat w szesnastu praktykach lekarskich w USA, mniej więcej 10-14% wszystkich lekarzy w przeciągu swojego życia uzależni się od jakiejś substancji odurzającej. Wśród anestezjologów liczba ta może być nawet 2,5 razy wyższa.
Dostęp do substancji psychoaktywnych może dla anestezjologów okazać się śmiertelnie niebezpiecznym ryzykiem zawodowym. Żadni inni specjaliści nie mają równie łatwego dojścia do silnych opioidów (czyli rodzaju opiatów) i niezbędnego sprzętu (igieł, strzykawek) oraz takiej wprawy w podłączaniu kroplówek.
Bryson wielokrotnie zwracał uwagę na lekomanię personelu medycznego, a w 2012 roku wydał książkę pt. Addicted Healers (Uzależnieni Uzdrowiciele). Do podjęcia tego tematu zainspirowała go osoba z jego bliskiego otoczenia i jej zmagania z uzależnieniami od opioidów. Od tego czasu Bryson spotkał się i przeprowadził wywiady z setkami lekarzy z tym samym problemem.
Podczas swojej rezydentury w 2002 roku uczęszczał na obowiązkowe spotkania, gdzie on i jego koledzy wysłuchiwali anestezjologów na odwyku. Opowiadali na nich o tym, do jakich desperackich ruchów popychał ich czasem nałóg. „Mówili, że potrafili wstrzykiwać sobie lekarstwa przeznaczone dla pacjenta, a także że zdarzało im się przeszukiwać pojemniki z zużytymi igłami tylko po to, żeby znaleźć jakieś pojedyncze krople anestetyków. Nie dbali o to, że mogli w ten sposób zarazić się żółtaczką czy HIV” – wspomina Bryson. „Jeżeli znajdowali w wyrzuconej strzykawce jakieś resztki – nieważne, czy był to upragniony fentanyl, czy coś innego – w desperacji wstrzykiwali je sobie w żyłę”.
Zachowanie lekarzy-narkomanów może również mieć niebezpieczne konsekwencje dla pacjentów. Jeżeli medycy podbierają część środków przeciwbólowych przeznaczonych dla chorego, to z zewnątrz wygląda to tak, jak gdyby zwiększyła się tolerancja chorego na lekarstwo.
„Jeśli kolejne dawki są coraz większe, a w międzyczasie nikt nie zdąży sobie z nich trochę wykraść, może dojść do przypadkowego przedawkowania” – mówi Bryson. Natomiast jeżeli uzależniony lekarz ukradnie część leku przeznaczonego dla chorego, znieczulony pacjent może obudzić się po operacji w koszmarnych męczarniach.
Wprowadzanie fentanylu do głównego obiegu rozpoczęło się dwadzieścia lat temu, gdy zachęcani przez koncerny farmaceutyczne lekarze zaczęli na masową skalę przepisywać opioidy jako lekarstwo na wszelkie dolegliwości bólowe. Spowodowało to lawinę uzależnień i przekrętów związanych z wypisywaniem recept” – powiedział VICE doktor Andrew Clarke, dyrektor wykonawczy w organizacji monitorującej w Kolumbii Brytyjskiej praktyki lekarskie medyków, którzy zmagają się z nałogiem.
Gdy odkryto, jak silnie uzależniający jest fentanyl, natychmiast zaostrzono przepisy i lekarze nie mogli już przepisywać go tak lekką ręką. W konsekwencji spadła liczba oszustw, ale zapotrzebowanie nie zmalało – i wkrótce zostało zaspokojone przez nielegalne proszki.
Doktor Clarke zaznacza, że choć w Kanadzie rośnie liczba ludzi uzależnionych od fentanylu, wśród anestezjologów pozostaje ona bez zmian. „Tak, nadal uważamy to za problem. Jednocześnie nie jest to nic nowego” – mówi. „Sądzimy, że mamy tę sytuację pod kontrolą i nie stanowi ona zagrożenia dla obywateli”.
Jednakże opublikowany w „Canadian Journal of Anesthesia” raport z 2015 roku dotyczący nadużywania substancji odurzających przez kanadyjskich rezydentów pokazuje, że pomimo prób zaostrzenia przepisów regulujących dostępność i utylizację substancji kontrolowanych wykorzystywanych na salach operacyjnych, opioidy nadal są najczęściej nadużywanym przez anestezjologów środkiem.
Nie tylko o narkotykach. Polub nasz fanpage VICE Polska
Działanie fentanylu zdaje się idealnie dostosowane do potrzeb wysokofunkcjonalnego nałogowca, czyli kogoś, po kim nie da się poznać, że zmaga się z uzależnieniem. Powoduje on bowiem mniej więcej godzinną euforię i analgezję (niewrażliwość na ból), czyli daje krótkotrwały, ale intensywny efekt. Sam lek jest szybko wydalany z organizmu, dzięki czemu nie powoduje upośledzenia sprawności psychofizycznej – w przeciwieństwie do morfiny, heroiny, metadonu i innych opiatów przedłużonym działaniu. Jednak krótki okres połowicznego rozpadu sprawia, że bardzo gwałtownie odczuwa się zejście i szybko pojawia się potrzeba sięgnięcia po kolejną dawkę.
Za uzależnienie od opiatów anestezjolodzy spotykają się ze szczególnym potępieniem – kradzież leków przeznaczonych dla własnych pacjentów jest nie tylko nielegalna, ale i powszechnie uważana za wyjątkowo nieetyczną. Spowodowane tym psychiczne rozterki i wyrzuty sumienia popychają lekarzy w szpony nałogu, nie pozwalając im uwolnić się ze spirali upadku.
Clarke uważa, że to negatywne stereotypy dotyczące zaburzeń psychicznych i uzależnień od substancji psychoaktywnych powstrzymują lekarzy przed poszukiwaniem profesjonalnej pomocy. Nie da się również przez to precyzyjnie ustalić, jaki rzeczywiście odsetek lekarzy zmaga się z nałogiem. Kanadyjska opieka zdrowotna korzysta głównie z amerykańskich statystyk, chociaż badania wskazują na to, że skala problemu jest porównywalna w obu państwach.
W Kanadzie istnieją specjalne programy opieki zdrowotnej przeznaczone dla lekarzy nadużywających substancji psychoaktywnych i/albo cierpiących na choroby psychiczne, które po ukończeniu kuracji nadal monitorują ich praktykę zawodową i postępy w terapii. Z prowadzonych w ich ramach zestawień wynika, że anestezjolodzy rzadko kiedy wcześnie zdają sobie sprawę z własnego uzależnienia, przez co długo nie podejmują żadnego leczenia. Gdy w końcu dociera do nich powaga sytuacji, często jest już za późno.
„Nie proś o pomoc dopiero wtedy, gdy staniesz się zagrożeniem dla swoich pacjentów czy dla samego siebie” – mówi Clarke. „Poproś o nią znacznie wcześniej”.