Zdjęcia z 15-letniej podróży w poszukiwaniu wody

FYI.

This story is over 5 years old.

Foto

Zdjęcia z 15-letniej podróży w poszukiwaniu wody

„Spotkałem kobietę, która w ósmym miesiącu ciąży wspinała się po górskim zboczu, dźwigając dzban wody, której potrzebowała, by uwarzyć piwa na uroczystość z okazji narodzin jej dziecka. To się dzieje naprawdę"

Tekst Grey Hutton, tłum. Jan Bogdaniuk

W 2011 roku amerykański fotograf Mustafah Abdulaziz rozpoczął prace nad zakrojonym na 15 lat projektem dotyczącym wody. Rok później zaczął robić zdjęcia; od tamtej pory odwiedził 8 krajów na 4 kontynentach i współpracował z Water Aid, Earth Watch, WWF i ONZ. Choć w swojej pracy skupia się głównie na znaczeniu wody dla ludzi na całym świecie, przygląda się też temu, w jaki sposób woda jest postrzegana i wykorzystywana przez różne kultury, a także zwraca uwagę na wyzwania, jakim musimy sprostać, jeśli chcemy uchronić tę najcenniejszą na świecie substancję przed wyczerpaniem.

Reklama

Uchwycone przez niego poruszające obrazy ukazują kruchość życia i, co więcej, odzwierciedlają, jak zbiorowe zachowania dotykają nas wszystkich. Z okazji ustanowionego przez ONZ Światowego Dnia Wody spotkaliśmy się z Mustafą przed otwarciem jego nowej wystawy w Londynie, by przejrzeć niepublikowane wcześniej zdjęcia i porozmawiać o dotychczasowym przebiegu jego przełomowej pracy.

VICE: Twój projekt obejmuje jak dotąd osiem krajów; zacznijmy od Indii i Chin. Co sprawia, że te obrazy tak dobrze ze sobą współgrają?
Mustafah Abdulaziz: Cóż, Chiny i Indie w najszerszym tych słów znaczeniu przedstawiają jak ludzie i woda nawzajem na siebie oddziałują. W obu wypadkach podróżowałem przez różne części tych krajów wraz z biegiem rzeki: Gangesu i Jangcy. Zyskałem dzięki temu wnikliwy wgląd w to, jak ludzie traktują swoje zasoby wody w celach religijnych i przemysłowych, do transportu i urbanizacji. O tym tak naprawdę jest moja praca. Chcę pokazać, jak obchodzimy się z wodą niezależnie od rasy czy narodowości. Nad każdą rzeką spotkałem się z takimi samymi, powtarzalnymi zachowaniami. To właśnie mnie interesuje.

Czy możesz opowiedzieć więcej o tych powtarzających się zachowaniach?
Ludzie zazwyczaj traktują swoje środowisko w ten sam sposób, w jaki traktują wodę. Woda jest jak przedmiot, który się wykorzystuje, mierzy i kontroluje, którym można manipulować. Kontrola nad tak ogromnymi zasobami ujawnia nasze poglądy na to, jak powinniśmy korzystać ze środowiska. Okazuje się, że zazwyczaj mamy tendencje do nadużyć i wyzysku. Stopień eksploatacji środowiska w Chinach jest ogromny, ale dużo mniej ezoteryczny niż w przypadku Gangesu, który również daje świadectwo wyzysku rzeki przez człowieka. W Indiach jednak przeważa wiara, że sama rzeka jest nieskalana i święta.

Reklama

A zatem w Indiach panuje głęboko zakorzeniony szacunek dla rzeki, która mimo to jest bezlitośnie eksploatowana. Jak pod tym kątem różnią się Chiny?
Uważam, że chińskie postrzeganie wody świetnie oddaje jeden szczególny obraz: zdjęcie kwiatów ustawionych na szklanej gablocie z modelem pierwszego mostu na rzece Jangcy w Nanking. Zdjęcie opowiada o tych właśnie wartościach. Jest tu więcej niuansów niż w obrazie Gangesu, ale tym bardziej zależało mi, żeby oddać tę refleksję.

Ale przecież woda nawet nie pojawia się na modelu. Nie chciało im się jej malować.
Właśnie tak. W całym obrazie chodzi o ten szczegół. Chciałem tak podzielić przestrzeń, żeby odbiorca uświadomił sobie, jak niektórzy ludzie nakładają na Jangcy swój sposób myślenia; świeże kwiaty, sam pomysł wykonania skomplikowanej makiety zawierającej nawet małą łódeczkę, ale koniec końców zupełnie próżnej. To odzwierciedla fascynację Chin rozwojem technologicznym i kompletne zaniedbanie tego, co rzeczywiście trzeba chronić.

Bardzo ciekawie ogląda się twoje niedawne prace, w których nieco zmieniasz perspektywę i zamiast na kryzysie wodnym skupiasz się na zachowaniach ludzi w środowiskach rzucających wodzie wyzwanie.
Fascynują mnie takie banalne rzeczy jak podlewanie trawnika podczas suszy. Obrazy tego rodzaju mogą oddziaływać na odbiorcę jeszcze mocniej, jeśli zestawi się je ze zdjęciami ukazującymi ekstremalne, kryzysowe sytuacje.

Reklama

Masz na myśli swoje zdjęcia z Kalifornii? Jedna fotografia szczególnie mocno utkwiła mi w pamięci: ta przedstawiająca niedorzecznie zielone, zadbane pole golfowe pośrodku pustyni…
Pola golfowe są bardzo interesujące, ponieważ stanowią miejsce spotkań, a co za tym idzie, ludzie nie zrezygnują z ich utrzymywania. Z lotu ptaka szczególnie dobrze widać odmęty absurdu takiego postępowania. Intrygują mnie też na pierwszy rzut oka prozaiczne, ogromne, przesadne trawniki i bujne kwiaty uprawiane przed niektórymi domami. Jest w tym zarówno piękno, jak i absurd. Nie mam zamiaru chodzić od domu do domu i pytać ludzi ile zużywają wody, nie o to chodzi w tym projekcie. Ważne jest to, że ludzie nie widzą nic złego w swoim postępowaniu. Uważają, że takie zachowanie jest ważniejsze niż troska o ich środowisko. Właśnie takimi zagadnieniami lubię się zajmować.

Pomiędzy 1990 a 2013 rokiem 2,3 miliarda ludzi zyskało dostęp do czystej wody pitnej, co musiało się wiązać z polepszeniem warunków sanitarnych, lepszymi wodociągami i studniami zabezpieczonymi przed skażeniem. Na jaki znaki poprawy natknąłeś się w swoich podróżach?
W 2012 roku byłem we Freetown w Sierra Leone podczas wybuchu epidemii cholery. Gdy zgłoszono przypadek zachorowania, pierwsza reakcja nadeszła ze strony miejscowych wolontariuszek. Były to kobiety dobrze znane w lokalnej społeczności i cieszące się jej zaufaniem, a zarazem przeszkolone w środkach, jakie należy podjąć, żeby zapobiec bardzo gwałtownemu rozprzestrzenieniu choroby. To ograniczone, ale bardzo użyteczne i, moim zdaniem, niesamowicie skuteczne kwalifikacje, zwłaszcza jeśli swojego wsparcia udzielą organizacje pozarządowe. Ludzie z miejscowych wspólnot dzięki temu czują, że są panami własnego losu, co z kolei daje im siłę i możliwość dokonywania ważnych zmian.

Reklama

Który z obrazów twoim zdaniem najlepiej oddaje te pozytywne zmiany?
To zdjęcie z Nigerii dość dobrze ukazuje to, o co mi chodzi. To bardzo prosta kompozycja; wygląda niemal jak teatralna scena. Wiele z tych tragicznych wydarzeń rozgrywa się w przepięknej scenerii, co również może pomóc wzmocnić siłę przekazu. Jedna studnia z pompą zapewnia wodę 800 osobom z Osukputu. To niesamowita liczba ludzi przypadających na jedną studnię. Stanowi to dobry punkt odniesienia dla drugiego obrazu: zacieniona, stojąca sadzawka, położona dalej od wioski i wywołująca choroby. W większości z tych odległych, nękanych ubóstwem obszarów to kobiety i dzieci są odpowiedzialne za zaopatrzenie w wodę. Jeśli dzieci muszą wcześnie wstawać, pójdą do szkoły zmęczone. Jeśli kobiety są zajęte zdobywaniem wody, nie są w stanie zdobyć innej pracy i uniezależnić się ekonomicznie.

Społeczność na tym cierpi, ponieważ w ten sposób jej członkowie mają mniejsze szanse na rozwiązanie jej problemów. To błędne koło…
Otóż to. Spotkałem kiedyś pewną Etiopkę, która w ósmym miesiącu ciąży wspinała się po górskim zboczu, dźwigając dzban wody, której potrzebowała, by uwarzyć piwa na uroczystość z okazji narodzin jej dziecka. To się dzieje naprawdę. Najszczęśliwszy czas w jej życiu, a ona musi ryzykować życiem dziecka, którego narodziny ma świętować, tylko po to, by zdobyć dzban wody. Wyraźnie widać, że rozwiązując tylko kwestię dostępu do wody dla dużych grup ludzkich, pozbywasz się całej masy innych, powiązanych z nią problemów.

Reklama

W styczniu 2015 roku Światowe Forum Ekonomiczne ogłosiło kryzys wodny największym globalnym zagrożeniem pod względem wpływu na społeczeństwo. Na jakich powiązanych z wodą zagrożeniach planujesz się skupić w przyszłości?
Na ociepleniu klimatu i podnoszącym się poziomie mórz, czego skutki najlepiej widać w Dhace, stolicy Bangladeszu. Uważam, że należy pokazywać to miejsce nie tylko z uwagi na powodzie i ekonomiczną dewastację, ale dlatego, że dochodzi tam do nich regularnie. Chciałbym też przyjrzeć się z bliska zachodniej Australii, w której zanikanie przemysłu wydobywczego nakłada się na niedobory wody. Perth może zmienić się w miasto duchów XXI wieku, jeśli prędko nie rozwiąże swoich problemów z wodą.

Jakie według ciebie jest najważniejsze przesłanie dla odbiorców twoich prac?
Celem tego projektu jest uzmysłowienie ludziom, że nie jesteśmy nieodłączną częścią naszego środowiska i zwrócić ich uwagę na to, co każdego dnia robimy źle. Te problemy dotyczą nie tylko Nigerii, ale też Kalifornii i Europy Zachodniej. Woda jako pojęcie stanowi wyznacznik naszego codziennego podejścia do środowiska. Chodzi o to, by umieć spojrzeć na świat z takiej perspektywy, która pozwala ci na odchodnym powiedzieć sobie: „faktycznie, moje zachowanie wpływa na mój świat, a mój świat wpływa na moją przyszłość". Poza tym w moich pracach zawsze pojawia się aspekt fizyczności, która przejawia się w szacunku, jaki czuję do świata. Uważam, że to piękne miejsce i chcę sprawić, by oglądając moje fotografie, ludzie nie myśleli tylko: „no tak, mamy problem i jest do bani"; chcę, by mimo wszystko czerpali z nich natchnienie. Tu właśnie pojawia się optymistyczny aspekt mojej pracy. Wierzę, że znajdziemy rozwiązanie.

Reklama

Jeśli akurat jesteś w Londynie, to polecamy pierwszą brytyjską samodzielną wystawę Mustafy Water Stories, która jest czynna od 22 marca do 10 kwietnia 2016 r. w galerii The Scoop, More London Riverside, the Queen's Walk, London SE1 2AA

Więcej prac Mustafy znajdziesz tutaj: http://www.mustafahabdulaziz.com/