FYI.

This story is over 5 years old.

Newsy

​Tutaj nie kupisz, bo jesteś homo

Po podpisaniu w Indianie Klauzuli Sumienia pobożna kelnerka ma prawo nie obsłużyć pary homoseksualnej, bo sama „nie lubi gejów"

Źródło: Flickr/nathanmac87

Cofamy się w ewolucji. Technologia poszła naprzód, ludzie się cofają. Żaden Smartfon nie zrekompensuje Klauzuli Sumienia, która właśnie weszła w życie w Indianie (USA). Gubernator Mike Pence w zeszłym tygodniu podpisał ustawę o przywróceniu wolności religijnej. Każdy obywatel Indiany może odmówić usług lub sprzedaży produktów osobom o odmiennych przekonaniach religijnych. Pikanterii dodaje fakt, że małżeństwa homoseksualne w tym stanie są legalne. Tym samym, pobożna kelnerka ma prawo nie obsłużyć pary homoseksualnej, bo sama „nie lubi gejów". Homoseksualizm prosta sprawa — istnieje. Tak samo geje chcą istnieć życiu publicznym, jak każdy inny. Już teraz są szefami (Tim Cook — Apple), aktorami (Jodie Foster) i zwykłymi obywatelami, którzy również sprzedają buty, czy są kelnerami. Oni równie efektywnie mogą odmówić obsługi klientom, których przekonania religijne nie są zgodne z ich poglądami. Decyzja podjęta w stanie Indiana może tylko spotęgować proces ukrywania swojej orientacji przed całym światem, a za tym mentalny powrót społeczeństwa do czasów średniowiecza.

Z jednej strony nadeszła fala tolerancji, jedną nogą stanęliśmy już w następnej „erze ". Istnieją hostele LGBT, „Gay Village", mężczyźni albo kobiety nie wstydzą się chodzić za rękę po ulicach, w serialach i filmach występują wątki homoseksualne, organizowane są parady równości. Co więcej, również osoby transseksualne wkroczyły do życia publicznego.

Indiana stała się świadectwem, że osoby deklarujące się jako homoseksualne mogą czuć się kimś „gorszym". Nie ma problemu, żeby Amerykanin nietolerujący gejów czy lesbijek mógł powiedzieć: „Nie sprzedam ci butów, bo twoja orientacja godzi w moją religię". Stwarza to pole manewru dla przeciwników takich związków. Powstaje pretekst, żeby ich poglądy mogły przejawiać się w każdym momencie życia i w pewnych sytuacjach były poparte ustawą prawną. W takiej sytuacji osoba pokrzywdzona, która potencjalnie chciałaby założyć sprawę o zniesławienie, będzie miała duży problem. Bo skoro można odmówić usługi lub sprzedaży osobie o odmiennych przekonaniach religijnych, to rozróżnienie takiej decyzji od zniesławienia jest problematyczne i budzi dużo kontrowersji.

Decyzja Gubernatora Mike'a Pence'a nie spodobała się wielkim przedsiębiorcom, którzy w ramach protestu przedstawili swój negatywny stosunek do ustawy. Wśród nich znalazły się Apple i Twitter. Sprawa na razie stanęła na tym, że Indiana, oprócz szacunku swoich obywateli, może stracić dziesiątki milinów dolarów w potencjalnych inwestycjach. To najwyraźniej zrobiło wrażenie na władzy, bo gubernator po fali protestów obiecał, że zostaną wprowadzone poprawki do uchwalonej ustawy.