Jej ciężka sytuacja pokazała skalę problemów, na jakie napotyka rodzic z chorym dzieckiem w Polsce. 19 sierpnia, po wizycie lekarskiej i otrzymaniu recepty na Bediol i Bedrocan, Dorota Gudaniec odwiedziła blisko 40 aptek w celu jej zrealizowania w ramach procedury importu docelowego.„Chcę podkreślić, że nie jesteśmy tutaj, by robić problemy Centrum Zdrowia Dziecka – niejednokrotnie to miejsce ratowało naszym dzieciom życie. Bardzo szanujemy i cenimy pracę lekarzy. Ale nie godzimy się na to, by decyzją administracyjną odbierać nam lekarza, który jako jedyny potrafił nam pomóc. Proszę państwa, marihuana lecznicza nie jest narkotykiem! Od momentu, kiedy mój syn jest leczony canabisem, z kilku napadów dziennie, teraz nie ma żadnego. Proszę państwa, Max teraz zaczyna siadać, a rok temu nie potrafił podnieść ręki! Jeżeli mam za to iść do więzienia – to pójdę… a zaraz po tym, zaskarżę państwo polskie" – powiedziała wyraźnie wzruszona matka 5,5-letniego chłopca.
„Mam ze sobą dwa rodzaje konopi indyjskiej, różnią się tym, że jeden jest bardziej bogaty w THC. To jest dawka wyliczona przez doktora Bachańskiego. Stamtąd skąd przyjeżdżam terapia, którą stosował dr Marek Bachański nie wzbudza żadnej sensacji. W moim przekonaniu nie łamię prawa, ponieważ art. 68 Konstytucji mówi jasno, że każdy ma prawo do ochrony życia i zdrowia. W tej sytuacji, popełniając ten czyn, nie wywołałem niczyjej szkody, w związku z tym uważam, że art. 68 jest nadrzędny względem ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. W rękach trzymam też recepty, na podstawie których zrealizowałem to zamówienie. Tamtejsi aptekarze byli zdziwieni, że w Polsce ta terapia jest tematem tabu. Dlatego teraz przekazuję Dorocie Gudaniec 30 gramów Bedrocanu, który przepisał jej dziecku dr Bachański. To jest absurd, że to ja muszę dokonywać takich działań i państwo polskie sobie z tym nie radzi, bo walczy ze swoimi obywatelami" - skwitował poseł Dołecki, następnie wręczył mamie Maxa medyczną marihuanę z Holandii.
„To jest amoralne, żeby rodzice ryzykowali swoją wolność, by ratować zdrowie własnych dzieci. Jeżeli prokuratura za ten czyn będzie chciała mnie postawić przed sądem, zrzeknę się immunitetu. Następnie będę chciał usłyszeć od niezawisłego sądu RP, że ratowanie zdrowia i życia swoich bliskich – bez narażania innych na krzywdę – jest w Polsce przestępstwem. Zaraz po tym zrzeknę się też obywatelstwa polskiego, bo będzie to kraj, z którym nie chcę się identyfikować".