czasami wpada do mnie dziewczyna, to już trwa jakiś czas.
to nic poważnego, po prostu pijemy piwo, pijemy wino, palimy trawę.
potem ona udaje, że jej na mnie nie zależy i że nie chce się pieprzyć.
pieprzymy się, mnie na niej nie zależy, staram się udawać, że tak nie jest.
lubię ją, jest bardzo młoda. jej ciało nie ma jeszcze problemów z grawitacją,
nie jest nadgniła pretensjami, z niezagojonych ran po nieudanych związkach nie sączy nienawiści.
jest po prostu młoda i czasem czyta moje wiersze.
pokazałem jej wojaczka, pokazałem jej rimbauda. sami wiecie, pokazałem jej wszystkich tych,
którzy czytali cudze wiersze, oglądali cudze obrazy.
ona pokazała mi, że pornografia jest nauką, i jak się odrabia lekcje.
miałem dużo do nadrobienia, wiedziała dużo więcej niż ja. mówiłem do niej:
– ej, mała, tak nie można, to chyba niemożliwe.
a ona śmiała się po prostu i mówiła:
– patrz to!
robiła to wszystko, czego żaden facet nie może znieść,
dowiadując się, że jego kobieta robiła to z innym.
teraz ma chłopaka, jest w moim wieku.
pytam ją, czy są stylową parą, czy jest z dobrego domu i czy ją dobrze pieprzy.
o to ostatnie boję się spytać najbardziej. jeśli oglądał te filmy i zna te wszystkie numery?
zapytałem, czym zajmuje się jej chłopak:
– jest pisarzem, napisał już cztery książki i pisze doktorat.
pomyślałem wtedy o stole, który zrobiłem na koniec zawodówki. poszedłem się wyrzygać.
piłem piwo, piłem wino, paliłem trawę, traktując to zupełnie poważnie.