Nocne Marki – Polish Nightlife Awards 2012

Głosowanie czas zacząć! Jeśli jeszcze nie macie faworytów – pomagamy podjąć decyzję. Prezentujemy w telegraficznym skrócie sylwetki naszych szanownych nominowanych. To naszym zdaniem artyści, projekty i miejsca, które zasługują w tym roku na wyróżnienie. Dzięki nim mieliśmy poczucie, że nasze życie miejskie i kulturalne toczy się właściwym torem i możemy być z niego dumni. Teraz czas na was – wybierzcie najlepszych z najlepszych. Oto nasi nominowani! 

Jeśli wiecie już na kogo głosować wystarczy, że wyślecie

Videos by VICE

 odpowiedni kod nominowanego na numer 7136. Wszystkie informacje o naszych nagrodach znajdziecie tutaj:  http://www.aktivist.pl/nocnemarki

MIEJSCE ROKU: 

Kino Helios | Nowe Horyzonty (Wrocław) 

Największe art-house’owe kino w Polsce. Śmierdzący nachosami, szeleszczący papierkami komercyjny multipleks zmienił we wrześniu właściciela, program, wystrój, menu i – przede wszystkim – klimat. Minimalistyczną przestrzeń trzykondygnacyjnego molocha wypełnia dziś zapach dobrej kawy i smacznej kuchni; wystawione na parterze ławki, stoliki i huśtawki we władanie przejęli starsi panowie grający w szachy, młodzież korzystająca z darmowego netu i planszówek, a także dzieciaki robiące… to, co robią wszystkie dzieciaki puszczone samopas. Popas ten zawdzięczają Romanowi Gutkowi, którego zasług dla krajowych kinomaniaków nie sposób wymienić. Cieszymy się brakiem reklam, zasobnością celuloidowego sklepiku i repertuarem, w którym niezależne aktualności przeplatają się z retrospektywami, festiwalami i cyklami specjalnymi. 

Klub 1500 m2 do Wynajęcia (Warszawa) 

Wystarczy wymienić kilku artystów z jesiennego line-upu klubu: Ellen Allien, Cosmin TRG, Joy Orbison, Sei A i Junior Boys. To tylko mała cząstka grona bookingowych strzałów ekipy z warszawskiego Solca. Trzeci rok z rzędu 1500m2 otrzymuje nominację do tytułu najlepszej miejscówki i za każdym razem coraz bardziej zasługuje na nagrodę. Holenderski producent Martyn określił je mianem „małego Berghain”. Soundsystem w klubie jest jednym z najlepszych w Polsce, a dobór artystów nie zamyka się w wąskim kręgu. Nominowanie 1500m2 to nie tylko nagroda dla samego miejsca, to również docenienie współtwórców jego sukcesu. Ta duża grupa współpracowników zaryzykowała wiele, by stworzyć alternatywny klub, którym możemy się chwalić na całym świecie. To także wyróżnienie dla pracowników, którzy sprawiają, że technika, bar i bezpieczeństwo są tam również na najwyższym poziomie. I oczywiście dla fanów i bywalców. Jednak 1500m2 to nie tylko klub, to istotna przestrzeń na mapie Warszawy, która gościła w swoich progach wydarzenia kulturalne – teatralne, artystyczne i lifestylowe. Z roku na rok 1500m2 staje się lepszym klubem, żyjemy w strachu przed rokiem 2013. 

OFF Piotrkowska 

Kawiarnie, kluby, sklepy, galerie. Imprezy, spotkania literackie, wystawy, wernisaże. To tylko wycinek tego czym jest OFF Piotrkowska. Łódź nie kojarzy się przeciętnemu Polakowi zbyt dobrze. Walcząc ze swoimi demonami młodzi aktywiści postanowili coś zmienić. W ten sposób w dawnej fabryce Franciszka Ramischa powstała OFF Piotrkowska – mekka alternatywy w centrum miasta. Prężna ekipa z Kubą Wandachowiczem na czele stworzyła oazę miejskiego życia w najlepszym wydaniu – możecie poimprezować w klubie Dom, w zjeść w Tari Bari Bistro, kupić designerskie ciuchy. Gdy w Polsce coraz częściej zamykane są tego typu kulturalne podwórka cieszymy się, że właśnie w Łodzi powstało coś, czego inne miasta mogą jej zazdrościć.  

Desdemona 

Kameralna atmosfera, starsi panowie grający w szachy, a za barem szalony właściciel gotów podjąć każde, nawet najbardziej karkołomne wyzwanie koncertowo – imprezowe. To właśnie dzięki niemu ta z pozoru spokojna kawiarenka po zmroku zmienia się w najlepszą trójmiejską miejscówkę, która pulsuje oryginalnym mashupem elektroniki, jazzu, stonera czy hip-hopu. W krótkim czasie kultową Desdę odwiedziło kilkuset wykonawców z kraju i zagranicy, a klub stał się jednym z symboli nowoczesnej Gdyni. 

ARTYSCI 

Catz’N Dogz 

Polskich producentów, którzy mają na koncie występy zarówno w berlińskim Watergate i londyńskim Fabric można policzyć na palcu jednej ręki. To nie literówka, Catz ’N Dogz od kilku lat są naszą największą muzyczną siłą eksportową. Obecni na scenie już niemalże 10 lat, mają na koncie dwa albumy, dzięki którym zagościli w setach większości znaczących didżejów na całym świecie. Ich produkcje pozwalają młodym twórcom wierzyć, że świat muzyki elektronicznej jest otwarty nawet dla artystów z takiego kraju jak Polska. Jednak tworzenie muzyki to tylko jeden z wielu powodów, dla których szczeciński duet zasługuje na naszą nominację. Dwa lata temu stworzyli własną wytwórnię – Pets Recordings dzięki, której świat dowiedział się o takich muzykach jak Eats Everything, Chmara Winter czy Viadrina 

Bisz 

Krajowa scena hiphopowa – bez pomocy mediów, które ten temat podejmują tylko w sezonie ogórkowym, szturmem zdobyła listę OLIS-u i miejsca w youtubowych rankingach oglądalności. By debiutem przedrzeć się do pierwszej ligi, trzeba być sprawnym, szybkim i wygłodniałym niczym wilk. „Wilk chodnikowy” znanego z ekipy B.O.K., bydgoskiego rapera Bisza to płyta odsuwająca w niebyt większość reprezentantów nadwiślańskiego środowiska. Pewnie zarymowana, technicznie dopracowana, pełna odniesień eskapada w rejony niedostępne samozwańczym mistrzom. Złoty środek między undergroundową dbałością o szczegóły, mainstreamową przystępnością i bezczelnością rodem z miejskich zaułków. Pomorski MC trenował po osiem godzin dziennie, by mieć najlepsze flow i styl, który nie jest rewelacyjny, a rewolucyjny. I choć niektórzy mówią, że ten syf nie wart jest świeczki, my uważamy, że zasłużył na nominację do Nocnych Marków. 

Gówno 

Obecność prasy brukowej, Pudelka, komentarze w internetowych serwisach informacyjnych i radio w sklepie spożywczym powinny nas skutecznie przyzwyczaić do kloaki, jaką jest współczesną pop kultura. Dlatego nadal dziwi nas gorąca dyskusja towarzysząca nazwie kolektywu Gówno. Trójmiejski kwintet nie goni jednak za tanią prowokacją, ale pod odpychającą fasadą skonstruował dużo bardziej wyrafinowaną machinę. Wydane w tym roku „Czarne Rodeo” to nie tylko błyskotliwy i świetnie zrealizowany, zakrzywiający otaczającą nas rzeczywistość, pastisz, ale i najładniej wydana polska płyta (najprawdopodobniej w całej historii krajowej fonografii). Gdańszczanie przypieczętowali w ten sposób zwycięstwo swojej polityki DIY i wyrazili afirmację dla brudu i wszechobecnej głupoty, wykonując przy tym twórczą wycieczkę w historię polskiego punk rocka, a nie uciekli we wtórną, bezmyślną pogoń za zagranicznymi wzorcami. „Czarne Rodeo” to jednak przede wszystkim świadectwo, że gówno może być atrakcyjne, inspirujące i estetyczne nie tracąc przy tym prowokacyjnego wymiaru, a my z chęcią pochylamy się nad nim i nadstawiamy nosy.  

Kari Amirian 

Eteryczna blondynka, mroczne melodie, zwiewne kompozycje i skandynawski klimat. Kari Amiriam choć delikatna, na scenę muzyczną wdarła się z impetem fascynując zarówno fanów muzyki jak i wielbicieli mody. Na przełomie roku wydała płytę „Daddy Says I’m Special”, która zebrała entuzjastyczne recenzje i sprawiła że Kari okrzyknięto najbardziej obiecującym debiutem roku. My też doceniamy jej talent do komponowania i klimat jaki potrafi stworzy podczas występów na żywo. 

IMPREZA 

Rap Szalet 

Dzisiejsi trzydziestolatkowie są chyba pierwszym pokoleniem, które pojęcie dorosłości zdefiniowało na swój własny sposób. Obowiązki rodzicielskie, odpowiedzialna praca i skredytowane lokum nie rozebrały ich z szerokich spodni, kolorowych tiszertów i słuchawek, w których dudni hiphopowy rytm. Q-Tip nawijał kiedyś o tym, że rymy i bity nie nauczą nikogo jak żyć. To życie mogą jednak znacząco umilić. W tym właśnie celu powstał wrocławski Rap Szalet – cykl imprez pod chmurką, na których luz liczy się bardziej niż lans, a muzykę dyktuje pasja, nie moda; krajowy Do-Over. Miejsce, w którym dobrze się czują i trzydziestolatkowie, i ich pociechy, i ich czworonogi, i wszyscy ci, którzy pociechami już nie są, czworonogami bywają tylko na imprezach, a trzydziestolatkami będą w bliżej nieokreślonej przyszłości. Hamburgery przyjemnie skwierczą na grillu, niekoniecznie rapowi didżeje, dziennikarze i aktywiści puszczają swoje ulubione numery, a hip-hop zyskuje tak rzadki w Polsce przedrostek „kultura”.  

Music of the Future 

Obchodzący w tym roku swoje pierwsze urodziny, wciąż rosnący w siłę warszawski cykl imprez – ciut na przekór swojej nazwie – daje wciąż rzadki w Polsce wgląd w to, co w muzyce teraźniejsze i aktualne. Podczas gdy większość promotorów i bookerów szuka wolnych dat u artystów występujących właśnie w Niemczech czy Czechach, ekipa Music of the Future myśli, kombinuje i planuje. Nie zwraca uwagi na gatunkowe łatki i warszawskie trendy, efektem czego są bookingi, które zebrane w jeden line-up mogłyby konkurować z takimi festiwalowymi potentatami jak Outlook czy Dimensions. Komplementowani w najbardziej opiniotwórczych muzycznych mediach didżeje i producenci tacy jak Blawan, Roska czy Joy Orbison – wszyscy odwiedzili w tym roku nadwiślańską krainę na zaproszenie Kratki, Kacpra i Faua. I tak, Kacper pracuje u nas w redakcji, ale sam by całego tego cyklu nie przygotował, tak samo jak i my nie przyznajemy mu sami nagrody. Za zasługi nie możemy jednak nie nominować, a decydować – jak co roku – będziecie wy. 

Warsaw Gallery Weekend 

Jeśli w listopadzie znacie więcej galerii niż w sierpniu, to znaczy, że zadziałało. Warsaw Gallery Weekend zjednoczył pod wspólną banderą najważniejsze galerie Warszawy. 17 wystaw, mnóstwo projektów towarzyszących i aktywny udział galerii państwowych – każdy mógł przyjść zobaczyć, porozmawiać z galerzystami i artystami i nie czuć się jak trzeźwy na wiejskim weselu. Był wielki balon Pawła Althamera w Soho Factory, była atmosfera, która ze smutnym mędrkowaniem pod obrazem nie ma nic wspólnego. No i najważniejsze – pierwszy raz wydarzenie artystyczne nie przyciągnęło uwagi mediów skandalem, a rozmachem i organizacją. Dyskusja o potrzebie sztuki, dotowania galerii i promocji młodych artystów powróciła. Takie inicjatywy popieramy, nawet jeśli sztuka stanie się hipsterskim snobizmem.  

Days of the Ceremony 

Mało jest festiwali, które zasługują na wyróżnienie już po pierwszej edycji, ale pominięcie tego, co robi ekipa organizująca Days of the Ceremony byłoby po prostu zbrodnią. Kilku znajomych, którzy iście pozytywistycznym czynem przeszczepili na krajowy grunt swoją miłość do stoner rocka w ledwie dwa miesiące sprawiło, że Warszawa zyskała jedną z najciekawszych imprez z tego gatunku na starym kontynencie. Okazało się, że ciężkie i duszne dźwięki równie dobrze co w Palm Desert odnajdują się w stołecznych industrialach. Propsujemy, bo ponad dwadzieścia zorganizowanych własnym sumptem koncertów to zadanie o wiele cięższe niż ołowiane brzmienie porządnego przesteru. 

TELEDYSK ROKU 2012 

1 sierpnia 1981 r. zespół The Buggles ogłosił światu z ekranów telewizora: „Video Killed the Radio Star”. Od tego czasu w kwestii wideoklipów wydarzyło się chyba wszystko. I choć wciąż pojawiają się głosy, że wideostar zostanie zabita przez internet, to teledyski radzą sobie znakomicie i ciągle powstają nowe naprawdę dobre klipy, tyle że poprzeczka zawieszona jest coraz wyżej. Ponieważ lubimy teledyski i tych, którzy je robią, w tym roku jedną z kategorii w plebiscycie Nocne Marki postanowiliśmy poświęcić najlepszym polskim wideoklipom. Warto pamiętać, że nagradzając teledysk, doceniamy przede wszystkim jego twórców – ludzi, którzy często pozostają w cieniu, budują wizerunek artystów i sprawiają, że widzimy ich przez pryzmat historii, jaką opowiedzieli w swoim filmie. 

Nominacje w tej kategorii przygotowaliśmy wspólnie z telewizją Rebel. Szczegółów głosowania szukajcie na poprzedniej stronie oraz na antenie Rebel. 

MELA KOTELUK „MELODIA ULOTNA” 

Reżyseria i zdjęcia: Filip Kabulski 

Akcja klipu osadzona jest gdzieś między snem a jawą, bohaterowie uwikłani są w tajemniczą intrygę, która pozostawia wiele miejsca dla wyobraźni. Oprócz Meli Koteluk i Kornela Jasińskiego (basisty zespołu) w klipie wystąpili aktorzy: Magdalena Popławska, Anna Smołowik oraz Wojciech Solarz. Zdjęcia nakręcono na terenie pensjonatu Gurewicza, jednego z najbardziej znanych otwockich świdermajerów 

JAMAL „DEFTO” 

Reżyseria : Krzysztof Skonieczny 

Zdjęcia: Kacper Fertacz 

Kawał dobrej roboty. Teledysk do piosenki „Defto” Jamala lśni egzotycznymi kolorami, hipnotyzuje rytmicznie zmieniającymi się kadrami, a fabuła jest kwintesencją marzeń każdego szanującego się hipstera – kradniemy walizkę pieniędzy i opuszczamy listopadową Polskę, by włóczyć się po Azji, pić whisky na łódkach na błękitnym oceanie, palić blanty w obskurnych hotelach, tańczyć, szaleć, kraść drobiazgi na bazarach i wdawać się w bójki. W teledysku wystąpiła 25-letnia aktorka Agnieszka Żulewska, do tej pory znana głównie z telewizyjnych seriali. Nie obyło się bez kontrowersji, co tylko dodało obrazowi pikanterii.  

MONIKA BRODKA „VARSOVIE” 

Reżyseria: Antoni Nykowski 

Zdjęcia: Wojtek Zieliński 

Niezwykle dynamiczny teledysk, który jest zestawianiem scen z życia różnych ludzi zamieszkujących polską stolicę: jest bogata arystokratka, są hipsterzy, jest Turek, jest samotny stróż z pieskiem. Niby różni, np. jedzą różne rzeczy, a jednak tacy sami. Wszyscy są czasem szczęśliwi, czasem samotni, tańczą, biją się, rozmyślają, a wszystko w rozmaitych odcieniach szarości, spowite sennym warszawskim światłem. To Warszawa, jaką znamy i kochamy. Zdjęcia odbyły się w restauracji Endorfina oraz w hotelu Hyatt.  

MUCHY „ZAMARZAM” 

Reżyseria: Bartosz Gajek 

Zdjęcia: Grzegorz Lipiec 

Zdjęcia do klipu pochodzą z całego okresu nagrywania płyty. Widać w nim fragmenty jesieni i zimy 2011, kiedy to zespół rozpoczynał nagrania w Srebrnej Górze, a także lipcowy koncert przed Faith No More w Poznaniu oraz sceny wprowadzające w film „chcecicospowiedziec”. Mamy więc do czynienia z zapiskami kronikarsko-sentymentalnym i z życia zespołu pracującego nad płytą, a że jest to praca specyficzna, widać już od pierwszego kadru