​Ochroniarza nikt nie ochroni

Źródło: Flickr/Kuba Bożanowski

Ochroniarz w markecie – przyznacie, nie brzmi to dumnie. Może podczas zakupów zwróciliście kiedyś uwagę na znudzonych typów w fatalnie skrojonych garniturach. Jestem przekonany, że nie zastanawialiście się, jak wygląda ich codzienna robota. A nie wygląda kolorowo. Maks to szef ochrony w jednym z dolnośląskich dużych sklepów samoobsługowych. Poznałem go przez wspólnych znajomych i muszę przyznać, że koleś nie sprawiał najlepszego pierwszego wrażenia. Łysy, z poszarzałymi tribalami wystającymi spod rękawów, podczas rzadkich uśmiechów obnażający braki w uzębieniu. Nerwowo pociągał nosem, jakby przed kilkoma minutami dmuchnął solidną krechę. Jak się okazało, ma dwadzieścia pięć lat, choć wygląda na starszego. Kiedy dowiedział się, że chcę z nim przeprowadzić wywiad wycedził tylko “a po chuj ja mam coś gadać”. W końcu dał się przekonać – zastrzegł tylko, że na rozmowę mam przyjść z flaszką zimnej wódki i nikt po przeczytaniu tekstu nie może się dowiedzieć, o kogo konkretnie chodzi.

Videos by VICE

VICE: Spuściłeś kiedyś komuś – w ramach pracy – wpierdol?
Maks: To zależy jak na to patrzeć.

To znaczy?
Nie mogę nikogo uderzyć, nie mam takich uprawnień. Obowiązuje mnie Ustawa o ochronie osób i mienia – mogę dokonać tak zwanego ujęcia, jednak nie używając siły. Ale co, mam powiedzieć “hej, złodzieju, zatrzymaj się”? Bez żartu. W sytuacji, gdy typ wbiega na sklep, zaczyna rzucać towarami i jest agresywny w stosunku do klientów, nie mam wyjścia. Dlatego wolałbym raczej mówić o środkach przymusu bezpośredniego niż wpierdolu – ja sam nigdy nie jestem agresorem, przecież nie chcę stracić roboty. Kiedyś była taka sytuacja, że najebany gość pierwsze kroki skierował w stronę dziadka, który dorabia do biednej emerytury stojąc na ochronie. Rzucił go na ziemię i zaczął okładać pięściami. Pan Wiesiek, spokojny człowiek po sześćdziesiątce nawet nie miał możliwości się obronić. Natychmiast wjechałem z buta i koleś za chwilę leżał już i zalał się krwią z nosa. Na szczęście takim typom nie przychodzi do głowy, żeby potem pozwać ochroniarza. No ale to wszystko to dość mocny przypał, teoretycznie powinienem dzwonić na 997 i próbować przekonać złodzieja, żeby czekał na pały.

Policja szybko reaguje?
Człowieku, daj spokój. Czasami musimy czekać na nich trzy godziny, czasami w ogóle nie przyjeżdżają. Kiedyś zatrzymałem kolesia, który chciał wynieść flaszkę. Trochę się poszarpaliśmy, zaprowadziłem go na zaplecze i dzwonię po psy – taką mam pracę. Ale oczywiście oni byli czymś zajęci, pewnie dawali mandaty za picie. No i siedzi ten klient naprzeciwko mnie i bluzga: “ty skurwysynu, ty frajerze, zajebię cię, czekaj tylko”.

Bałeś się?
Gdybym się bał, to bym innej roboty szukał. W końcu nie wytrzymałem i mówię do gościa: “Jak dałeś się złapać jak frajer, to zamknij mordę. Jestem w pracy, mam na utrzymaniu mieszkanie i kobietę i chuj mnie obchodzi co do mnie będziesz gadał”. Cały czas patrzyłem mu prosto w oczy. Koleś nie był kozakiem, bo szybko mu zmiękła rura. Ostatnio go widziałem na mieście, to nawet machnął do mnie głową. Muszą mieć do mnie szacunek. Ale to też nie ma zasady – niektórzy pokornieją, inni cwaniakują, jeszcze inni wpadają w amok i trudno ich opanować.

A nigdy nikt nie próbował się zemścić?
Kilka razy grożono mi śmiercią, jednak na szczęście zawsze kończyło się tylko na gadkach. Ale mój znajomy dostał kiedyś konkretny wpierdol. Kończył robotę po 22 – ekipa już czekała na niego za sklepem. Innemu koledze powybijali szyby w aucie. Ryzyko zawodowe. Mam doświadczenie w zawodzie i czuję, kiedy nie warto zgrywać Strażnika Teksasu – moje zdrowie jest jednak ważniejsze niż towar na sklepie.

Ochroniarze są dobrze przeszkoleni?
A gdzie tam. Szkoły ochroniarskie były popularne kilka lat temu, teraz mało kto decyduje się, żeby tam pójść.


Źródło: Flickr/weegeebored

Jakie są tego powody?
Taka szkoła zwyczajnie nic nie daje. Jak chcesz pracować w ochronie, dostaniesz tę robotę bez żadnych idiotycznych kursów. Do tej fuchy nie potrzebujesz praktycznie niczego. Często nawet mózgu.

Co możesz powiedzieć o średnim wieku ochroniarzy?
Nie ma reguły. Mówiłem wcześniej o panu Wieśku. Takich ubogich emerytów jest ciągle bardzo dużo, choć z każdym rokiem coraz mniej – wypierają ich głupawi studenci pracujący na umowę zlecenie. Pół biedy, jak dziadki w jakiejś budzie pilnują budowy i w razie czego dzwonią na grupę interwencyjną. Gorzej właśnie jest, gdy muszą użerać się ze złodziejami. Oni często nie byliby w stanie przebiec pięćdziesięciu metrów. No ale sam nie wiem, czy też nie będę zmuszony do takiej pracy na emeryturze.

Muszę o to spytać – ile zarabia się w ochronie?
Trochę więcej, niż panie zamiatające sklep. Śmieszna kasa. Kiedyś dostałem zajebistą podwyżkę – 2 grosze na godzinę. Lepiej to wygląda, jak ma się jakieś uprawnienia – jak służby porządkowe na stadionach czy konwojenci. Ale na dobrą sprawę ich odpowiedzialność jest też o wiele większa niż zarobki.

Kto kradnie w supermarketach?
Bardzo różni ludzie. Czasami byłbyś w szoku, kto potrafi zwinąć coś ze sklepu. Elegancko ubrane panie, starsi mężczyźni, gówniarze w butach za parę stów. Kiedyś pracowałem w markecie budowlanym – tam kradzieże zdarzały się bardzo rzadko, bardziej musiałem pilnować pań na kasach. Teraz jest gorzej – market, w którym pracuję to jeden z tych “gorszych”, jeśli wiesz o czym mówię. Tutaj praktycznie codziennie ktoś próbuje coś zapierdolić. A w weekend po godz. 20 to już jest prawdziwa kulminacja.

A co najczęściej łoją?
Jak nietrudno się domyślić – alkohol. Najczęściej jakieś porządne flaszki, chociaż zdarzają się próby wyniesienia podłej wódy za piętnaście złotych. Oprócz tego chemia, głównie ta droższa. Do tego mięso, jakieś półprodukty. Złodzieje się raczej nie ograniczają.

Szybko awansowałeś na szefa ochrony?
To może brzmi jak jakaś poważna posada, ale takie szefowanie to tak naprawdę jeden wielki chuj. Awansowali mnie szybko – gdzieś po roku, jednak podwyżka była żenująco niska.

Obowiązków oczywiście przybyło?
No pewnie, zawsze tak jest. Muszę myśleć o procedurach. Ale to nie jest nic, co by cię mogło zainteresować. Wypełnianie papierów, liczenie strat. Upierdliwe i nudne.

Miesięczny etat ochroniarza to standardowe 160 godzin?
O wiele więcej. Zdarzało mi się wiele razy dwa dni z rzędu robić osiemnastki – od 6 do 24. Czasami kompletnie nic się nie dzieje, ale to w sumie lepiej niż jak jest zadyma. Zresztą, ochroniarz ochroniarzowi nierówny – muszę mimo wszystko ogarniać dużo więcej, niż taki cieć z grupą inwalidzką pilnujący parkingu. Znajomy, który ze mną pracował w jednym miesiącu wyrobił 300 godzin. Wyobraź sobie – napierdalasz podwójny etat cały czas stojąc. Kiedyś w szatni zobaczyłem krwiaki na jego stopach – masakra. Nie każdy tak może. Znam gościa, który pilnował wejścia do księgarni. Przez dwanaście godzin mówił na zmianę “dzień dobry” i “do widzenia”. Szybko odpadł, nie wyrabiał już psychicznie.

Istnieje jakikolwiek prestiż zawodu ochroniarza?
A jak myślisz? Kiedy słyszę po raz kolejny “ochroniarze, chuj wam w twarze” nawet nie chce mi się odwracać głowy. Kiedyś mój zawód był nawet pretekstem do bójki z dobrym kumplem, którego znam ponad dziesięć lat.

Jak to?
Wyobraź sobie taką sytuację – świąteczne spotkanie u znajomych, leci flaszka za flaszką, i nagle – jak to bywa między facetami – pożarliśmy się o jakąś bzdurę. No i kumpel, w momencie kulminacyjnym kłótni, rzucił z pogardą “ty ochroniarzyno”. Strasznie mnie to wyprowadziło z równowagi. Daliśmy sobie kilka razy po ryju, ale dziś wspominamy to ze śmiechem.

Widzisz dla siebie przyszłość w tym zawodzie?
Póki co nie mam wyjścia. Nie skończyłem żadnej porządnej szkoły, przez kilka lat pracowałem na czarno za granicą – moje doświadczenie zawodowe jest raczej kiepskie. A tutaj mam pewne pieniądze – chujowe, ale pewne. Przyzwyczaiłem się do tego, że moja praca jest do dupy – ale co zrobić, nie zawsze ma się to, co się chce.