Nadal znajduję w kieszeniach płaszcza papierki po pańskiej skórce z 1 listopada, a tu Boże Narodzenie za pasem. Ulice rozświetlają gwiazdkowe dekoracje. W Starbucksie znowu pojawiły się bezwyznaniowe świąteczne kubki – i w tym roku wyjątkowo nie są w żaden sposób obraźliwe (chyba że nie odróżniasz zielonego i czerwonego koloru). Wszystkie dynie i halloweenowe pajęczyny zostały zastąpione czekoladowymi Mikołajami, bombkami i barwnymi lampkami. A twoja ciotka zdążyła już zamieścić na Facebooku co najmniej tuzin utworów ze świątecznego albumu Michaela Bublé.Jeszcze przez ponad cztery tygodnie musisz jakoś znosić ten zielono-czerwono-złoty atak na wszystkie zmysły – i może to być trudne, zwłaszcza jeśli żyjesz w kraju, w którym zielsko nie jest legalne. Na szczęście sklep Aldi zdał sobie sprawę, że ludzie potrzebują jakiegoś sposobu, by wprowadzić się w świąteczny nastrój, więc w tym roku wprowadza popularny Winny Kalendarz Adwentowy.OBEJRZYJ: Czy Jezus palił marihuanę?
Na kalendarz, który miał swoją premierę w Wielkiej Brytanii w listopadzie ubiegłego roku, składają się 24 miniaturowe kartonowych drzwi – a za każdymi z nich kryje się buteleczka wina o pojemności 0,2 litra (według portalu The Drinks Business wszystkie te flaszeczki stanowią odpowiednik sześciu pełnowymiarowych butelek).Alkohol zawarty w kalendarzu to międzynarodowa mieszanka (w środku znajdziemy trunki z Argentyny, Australii, Chile, Nowej Zelandii, Republiki Południowej Afryki i Stanów Zjednoczonych) czerwonych i białych win, a także dwie butelki wytrawnego Prosecco. Na swojej stronie Aldi twierdzi, że cena może różnić się w zależności od miejsca sprzedaży, ale portal Food&Wine donosi, że cena podstawowa wynosi ok. 250 złotych.By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”. Jesteśmy też na Twitterze i Instagramie.Jeśli nie jesteś w stanie dostać się do Aldi – lub jeśli chcesz wysłać taki kalendarz jako prezent – znajdziesz aukcję na Amazonie, na której taki zestaw kosztuje ok. 300 złotych. Jeśli wolisz wyszukane piwa, możesz wydać kolejne 300 złotych na ten adwentowy komplet kraftowych browarów.Istnieje też alternatywa, dzięki której nie musisz czekać na dostawę, ani płacić horrendalnej ceny za parę butelek. Po prostu udaj się do lokalnego sklepu monopolowego, pomiń kartonowe ustrojstwa i religijne pozory i co wieczór nalej sobie szklaneczkę czegoś dobrego. A jeśli w sklepie leci piosenka Michaela Bublé, myślę, że masz prawo otworzyć flaszkę i napić się już w kolejce do kasy.Artykuł pierwotnie ukazał się na Munchies
Więcej na VICE:
Reklama
Reklama
Więcej na VICE: