Intymne zdjęcia, które ukazują życie małego miasta w Polsce i Ameryce
Wszystkie zdjęcia 

FYI.

This story is over 5 years old.

zdjęcia

Intymne zdjęcia, które ukazują życie małego miasta w Polsce i Ameryce

Polski fotograf Adam Lach i związany z Magnum Photos Alec Soth porównują swoje spojrzenie na codzienność z dala od wielkich metropolii

W ramach tegorocznego VICE Photo Issue poprosiliśmy młodych, obiecujących fotografów, by porozmawiali ze swoimi idolami i źródłami inspiracji.

Czy w czasach gwałtownej urbanizacji, rozwoju i globalnych zależności małomiasteczkowe życie wciąż istnieje? Czy społeczności wciąż spaja poczucie wspólnoty i bliskości? Czy tożsamość jednostek wciąż jest kształtowana i definiowana przez pochodzenie? Poniżej znajdziesz wybór zdjęć z albumu Nibyland fotografa Adama Lacha, które sugerują, że rodzinne i sąsiedzkie więzi wciąż mają się dobrze.

Reklama

Adam Lach urodził się w Poznaniu w 1983 roku. W 2015 roku został zaproszony przez radę miasta Wrześni na rezydencję fotograficzną. Od razu postanowił wykorzystać swoją anonimowość, by przyjrzeć się bliżej prawdziwemu codziennemu życiu w małym mieście.

Fot. Adam Lach/NAPO Images

Fot. Alec Soth/Magnum Photos

W 2012 roku, w porywie nostalgii za czasami, gdy pracował jako fotograf w podmiejskiej gazecie, Alec Soth postanowił zagłębić się w publiczne życie Amerykanów. Zaczął od swojego rodzinnego Minneapolis, po czym przemierzył USA wzdłuż i wszerz, biorąc udział w spotkaniach wspólnot, festiwalach, potańcówkach i innych zgromadzeniach, by lepiej zrozumieć obecny stan amerykańskiego życia społecznego poza internetem. „Rozumiem świat mediów społecznościowych" ‒ mówi Soth. „Zastanawiałem się jednak, jak przyjaciele, rodzina i organizacje społeczne funkcjonują w tak indywidualistycznym społeczeństwie".

Soth jest prawdopodobnie lepiej znany ze swoich przejmujących pejzaży i uderzających portretów samotności jak te zebrane w albumach Sleeping by the Mississippi oraz Broken Manual. Jednak ten wybór niepublikowanych wcześniej zdjęć, wykonanych pomiędzy 2012 a 2014 rokiem w ramach cyklu Songbook, odzwierciedla łączące nas tradycje: pragnienie bliskości i napięcia między prywatną a publiczną osobowością. „Jestem introwertykiem i na większość pomysłów wpadam w samotności. Jednak wiele energii w moich pracach pochodzi z napięcia, które powstaje, gdy moja introwersja ociera się o innych ludzi" ‒ mówi Soth. „Byłem spragniony kontaktu ze światem".

Reklama

Fot. Alec Soth/Magnum Photos

Fot. Adam Lach/NAPO Images

Adam Lach: Alec, kiedyś powiedziałeś: „To niekończąca się walka. Uważam, że opowiadanie historii to najpotężniejsza forma sztuki, przynajmniej dla mnie. Nie ma chyba nic bardziej satysfakcjonującego niż wciągająca narracja: początek, środek, koniec, co się wydarzy. Przeszkoda, na jaką zawsze się natykam, to fakt, że fotografia nie działa w ten sposób. To nie jest medium oparte na czasie ‒ zdjęcia są zawieszone w czasie, nie opowiadają historii, tylko je sugerują. Czyli w fotografii brak narracji, funkcjonuje raczej jak poezja niż powieść. Dzielisz się swoimi impresjami i pozostawiasz widzowi złożenie ich w większy obraz".

Jak wiele umyślnie pomijasz w swojej narracji, by odbiorca mógł sam połączyć kropki?
Alec Soth: Chciałbym umieć dać ci odpowiedź. Jeśli zostawisz za dużo pustej przestrzeni, ryzykujesz, że zdezorientujesz i zrazisz widza. Dasz mu zbyt wiele informacji, a odniesie wrażenie, że traktujesz go jak idiotę i się zniechęci. Moje nastroje też się zmieniają. Jednego dnia mogę mieć ochotę obejrzeć niszowy film artystyczny, a drugiego hollywoodzką superprodukcję. Podobnie czasem bardziej chcę rzucić moim odbiorcom wyzwanie, a czasem dostarczyć im rozrywki. Staram się odnaleźć swego rodzaju równowagę, ale nie mam gotowej recepty.

Jak blisko (psychologicznie) podchodzisz do fotografowanych przez siebie ludzi? Czy zbliżasz się do nich, czy raczej zachowujesz dystans?
Raczej nie sugerowałbym, że bardzo się do nich zbliżam. Rzadko spędzam z nimi więcej niż kilka godzin, a zwykle nawet zdecydowanie mniej. Nie podtrzymuję też z nimi później kontaktów. Z drugiej strony czasem pojawia się uczucie psychologicznej bliskości. Moim zdaniem fakt, że ci ludzie nie są częścią mojego codziennego życia, zdaje się kluczowy dla tej ulotnej więzi.

Reklama

Fot. Alec Soth/Magnum Photos

Fot. Adam Lach/NAPO Images

Fot. Alec Soth/Magnum Photos

Fot. Adam Lach/NAPO Images

Fot. Alec Soth/Magnum Photos

Fot. Adam Lach/NAPO Images

Fot. Alec Soth/Magnum Photos

Fot. Adam Lach/NAPO Images

Fot. Alec Soth/Magnum Photos

Fot. Adam Lach/NAPO Images

Fot. Alec Soth/Magnum Photos

Fot. Adam Lach/NAPO Images

Fot. Alec Soth/Magnum Photos