Pary mówią, dlaczego zdecydowały się na otwarty związek

Wystarczy kilka minut na Tinderze, by natknąć się na przynajmniej jeden opis w stylu: „w związku, ale szukam dobrej zabawy”. Co to dokładnie oznacza? Najczęściej należy to rozumieć jako: „mam partnera, ale jesteśmy otwarci, więc szukam seksu”. Lecz na czym właściwie polega owa „otwartość”? I jak w ogóle dochodzi do takiej rozmowy? Przecież „czy chcesz się spotykać z innymi ludźmi?” to nie jest pytanie, które tak po prostu pada przy kolacji.

A może jednak?

Videos by VICE

Aby dowiedzieć się, jak wygląda to w rzeczywistości, porozmawialiśmy z trzema parami w stałych, otwartych związkach. Zapytaliśmy, dlaczego zdecydowały się na niemonogamiczną relację, jakie – i czy w ogóle – wiążą się z tym zasady, oraz czy odpowiada im taki układ.

Kasara (24 l.) i Chris (23 l.)

VICE: Jak długo jesteście razem?
Chris:
W październiku miną trzy lata.

Jak wyglądały początki waszego związku?
Kasara:
Poznaliśmy się na Tinderze. Pierwszej nocy umówiliśmy się na drinki, a potem poszliśmy do niego. Myślałam, że nigdy już się do mnie nie odezwie, ale dosyć szybko zaczęliśmy spędzać ze sobą dużo czasu. Naszą relację nazywaliśmy wtedy „seks-związkiem”, bo jeszcze nie znaliśmy takich terminów jak „otwarty” czy „niemonogamiczny”.

Chris: Kiedy poznałem Kasarę, liczyła się dla mnie tylko dobra zabawa. Chciałem w końcu doświadczyć czegoś przyjemnego, bo z moją poprzednią dziewczyną nie za bardzo mi się to udawało.

Kasara: Ja też właśnie zakończyłam poważny związek, więc podobał mi się niezobowiązujący charakter naszej relacji. Jednak kiedy Chris po raz pierwszy wyjechał do Australii – a robi to regularnie, bo mieszka tam jego rodzina – poznałam innego mężczyznę, z którym nawiązałam silną więź. Miał na imię Yanis. Powiedziałam o tym Chrisowi, a w odpowiedzi usłyszałam tylko: „Okej, nie ma problemu”. W ten sposób z otwartego związku przeszliśmy w bardziej poliamoryczny układ.

Chris: Na początku nie wiedziałem, co robić, kiedy spotykała się z Yanisem. Tęskniłem za nią i czułem się trochę wykluczony. Równocześnie byłem zachwycony, że znalazła kogoś, kto uszczęśliwiał ją w równym stopniu, co ja. Uświadomiło mi to, że wchodzenie w inne relacje może wzbogacić nasz związek. Ja sam jeszcze nie nawiązałem żadnej emocjonalnej więzi z inną osobą, ale chodziłem już na randki i kilka razy było blisko. Jednak nie jest to coś, czym szczególnie bym się niepokoił. Odpowiada mi moja obecna sytuacja.

A co o waszym związku sądzą krewni i znajomi?
Kasara:
Kiedyś pod nieobecność Chrisa (znowu był w Australii), zaprosiłam Yanisa do domu. Tylko że wtedy jeszcze mieszkałam z rodzicami, więc w którymś momencie mama odciągnęła mnie na bok i fuknęła: „Lada dzień wprowadzacie się z Chrisem do wspólnego mieszkania! Jak możesz mu robić coś takiego?!”. Wytłumaczyłam jej, że wszystko było w porządku i oboje wyraziliśmy zgodę na taki układ. Tak więc moi rodzice o tym wiedzą, ale nigdy więcej nie poruszaliśmy tego tematu.

Chris: Najgorzej wspominam czas, kiedy oficjalnie zdefiniowaliśmy się jako poliamoryczni. Miałem wtedy taką żenującą fazę, że czułem potrzebę opowiadania o tym całemu światu. Poruszyłem ten temat przy mojej drużynie siatkówki, a koledzy zaczęli ze mnie bezlitośnie szydzić. Pytali: „Ona będzie się pieprzyła z innymi facetami, a ty nic z tym nie zrobisz? Jaką niby masz z tego korzyść?”. Próbowałem im wytłumaczyć, że w rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej, ale nigdy tego nie zaakceptowali. Dla nich to był jakiś ekscentryczny kaprys, któremu uległem z niewyjaśnionych powodów.

Kasara: To prawda, ludzie różnie reagują. Obserwowanie ich twarzy, kiedy próbują to sobie wyobrazić, często bywa naprawdę komiczne. Najpierw na chwilę milkną, żeby po chwili wykrzyknąć: „Aha, to dlatego, że nie uprawiacie ze sobą seksu!”. Kiedy odpowiadam, że nie, że nadal to robimy, znowu potrzebują chwili namysłu. Potem dochodzą do kolejnego wniosku: „Czyli to po prostu kwestia wygody podczas jego wyjazdów”. Temu też zaprzeczam. Za każdym razem mnie to bawi.

Powiedzcie więc, dlaczego poliamoria jest dla was najlepszym rozwiązaniem?
Kasara:
Potrzebowałam trochę czasu, żeby zrozumieć, że po prostu nie jestem monogamiczną osobą. Zawsze pociągały mnie osoby spoza mojego związku. Do tego nie podoba mi się to, że monogamia normalizuje zazdrość w związkach. Tak nie powinno być.

Chris: Mam bardzo podobne nastawienie. Przecież nie nakładamy ograniczeń na inne emocje niż miłość – nikt nie mówi, że przez całe życie można być smutnym lub szczęśliwym tylko z jednego powodu. Natomiast w monogamii zakłada się, że tylko jedna osoba ma prawo do twojej miłości. A to przecież tak szalona i nieposkromiona emocja! Dlaczego nie mielibyśmy jej doświadczać z kilkoma partnerami? Poliamoria jest naprawdę w porządku! Nie należy nas traktować jak dziwaków.

Lyndsay* (24 l.) i Tyler* (24 l.)

VICE: Kiedy odbyliście rozmowę na temat otwartego związku i dlaczego?
Lyndsay:
Powiedziałabym, że po jakichś dwóch latach związku (jesteśmy razem już pięć). Tyler postanowił ze mną szczerze porozmawiać i powiedział mi, że jeżeli chciałabym się przespać z innym facetem, nie miałby nic przeciwko temu. Chociaż czerpał wiele przyjemności z mojego ciała – mam olbrzymie cycki – wiedział, że nie spisuje się równie dobrze, co ktoś z większym penisem.

Tyler: To prawda. Mieliśmy kilka gorszych okresów w naszym związku, bo Lyndsay nie czerpała wystarczającej satysfakcji z seksu. Mam mikropenisa, a z nim niewiele można zdziałać. Wiedziałem, że nie potrafię dać jej takiej przyjemności, na jaką zasługiwała. Ponieważ naprawdę chciałem dla niej jak najlepiej, zaczęliśmy rozmawiać o różnych rzeczach, których moglibyśmy spróbować.

Lyndsay: Najpierw rozważaliśmy używanie zabawek erotycznych, ale nie oszukujmy się, zimny kawałek plastiku nigdy nie zastąpi prawdziwego penisa. Odkryliśmy też, że te naprawdę realistyczne nigdy nie mają mniej niż 20 centymetrów, a z takim to na pewno bym sobie nie poradziła. Przejście z mikropenisa na olbrzymią, sztuczną fujarę zdecydowanie mnie przerastało.


Odpowiadamy na pytania, które inni boją się zadać. Polub fanpage VICE Polska i bądź z nami na bieżąco


Tyler: Zrozumiałem, że nic nie zastąpi prawdziwego penisa. Lyndsay zasługuje na to, żeby doznawać takiej samej rozkoszy, jakiej ja z nią doświadczam. Dlaczego miałbym jej tego odmawiać?

Bardzo wspaniałomyślnie z twojej strony, ale czy to nie za duże poświęcenie? Czy jednostronnie otwarta relacja nie zaburza równowagi związku?
Lyndsay:
Kiedy myślę o pójściu do łóżka z kimś innym, zawsze towarzyszy temu lekkie poczucie winy i lęk – a przecież wiem, że sam Tyler bardzo tego chce. Jemu naprawdę zależy na mojej przyjemności. Mimo to jeszcze nigdy nie zdecydowałam się na ten krok.

Czyli w tym momencie to raczej fantazja, a nie rzeczywistość? Po prostu jesteście otwarci na pomysł otwartego związku?
Lyndsay:
No tak. Nie chcę się teraz przespać z kimś tylko po to, żeby potem mieć okropne wyrzuty sumienia. Na razie bardziej interesuje nas sama idea. Wymyślamy różne scenariusze i badamy nasze reakcje.

Jak bardzo jest dla was ważne, by „skonsumować” tę fantazję?
Tyler:
Jeżeli chodzi o mnie, dopóki Lyndsay jest szczęśliwa, nie będę się wtrącał. Przy czym naprawdę uważam, że gdyby tego spróbowała, sprawiłoby to jej wielką przyjemność. Naprawdę mam nadzieję, że kiedyś się na to zdecyduje.

Zastanawiałeś się kiedyś, czy to może być pewnego rodzaju fetysz? Od razu kojarzy mi się to z fantazjami typu cuckold, czyli o byciu rogaczem…
Tyler:
Zastanawiałem się nad tym. W moim przypadku wszystko się zaczęło, kiedy miałem jakieś 16 lat. Sypiałem wtedy z moją przyjaciółką, którą fascynował mój mały penis – nigdy wcześniej takiego nie widziała. Uprawiała seks z innymi kolesiami, ale potem zawsze wracała do mnie. Między nami nigdy nie doszło do pełnego zbliżenia, ale robiła mi loda i tego typu sprawy. Po prostu mnie lubiła i chciała ze mną spędzać czas. Być może właśnie tamto doświadczenie w pewien sposób „otworzyło mnie na otwartość”.

Lyndsay: Kiedyś nawet wykręciłam mu numer i powiedziałam, że zaraz się z kimś prześpię. Byłam na lotnisku i napisałam Tylerowi, że znalazłam faceta, z którym chciałabym to zrobić.

Tyler: A ja się z tego powodu bardzo ucieszyłem, bo wiedziałem, że będzie to dla niej ciekawa przygoda. Uważam, że takie spontaniczne i odważne doświadczenia seksualne mogą być bardzo satysfakcjonujące. Sam przeżyłem kilka takich przygód i chciałbym, aby Lyndsay również miała taką możliwość. Niestety ja nie jestem stanie jej tego zapewnić. Kiedy więc napisała do mnie z informacją, że będzie uprawiać seks w toalecie na lotnisku, naprawdę mnie to uradowało.

Czy czułeś z tego powodu zazdrość lub niepewność?
Tyler:
Czuję się dobrze sam ze sobą, więc nie. Wiem, że Lyndsay akceptuje mnie takim, jakim jestem. Nawet mimo mojego rozmiaru nadal uprawiamy satysfakcjonujący seks.

Daniel (42 l.) i Regina (39 l.)

VICE: Jak długo jesteście razem?
Regina:
Spotykamy się od ponad sześciu lat, a ślub wzięliśmy cztery i pół roku temu.

Od kiedy jesteście w otwartym związku? W jaki sposób podjęliście tę decyzję?
Daniel:
Razem z Reginą byliśmy na wyłączność przez pierwszy rok związku. Potem zaczęliśmy chodzić na imprezy z innymi parami. Jesteśmy swingersami.

Regina: Jednak samego początku rozmawialiśmy o przeszłych doświadczeniach seksualnych i związkach. On był żonaty, ja miałam męża, a do tego oboje mieliśmy doświadczenia ze spotykaniem się z kilkoma osobami naraz. W czasach Tindera i portali randkowych (a na takim się właśnie poznaliśmy) możesz umawiać się z wieloma osobami jednocześnie i wcale nie oznacza to, że jesteś w niemonogamicznym związku – po prostu nie zdecydowaliście się z partnerem na wyłączność. Jednak wydaje mi się, że zazwyczaj prowadzi to do bycia w otwartym związku.

Co skłoniło was do swingowania?
Daniel:
Jakieś pięć lat temu moja była żona powiedziała mi, że zakochała się w innym mężczyźnie. Nauczyło mnie to niezwykle ważnej rzeczy: niezależnie od tego, kim jesteś, twój partner może się któregoś dnia obudzić i odkryć, że już się nie kocha. To niczyja wina. Zrozumiałem, że mój następny związek musi być otwarty, bo nie chciałem już dłużej kontrolować swojej partnerki. Kontrola to i tak tylko iluzja.

Czy w otwartym związku istnieje coś takiego jak niewierność?
Regina:
Tak. Jeżeli świadomie przekraczasz granice, które oboje ustaliliście, stanowi to duży cios dla drugiej osoby.

A więc jak normalnie wygląda wasz proces wybierania nowych partnerów? Czy oboje musicie zgodzić się na daną osobę?
Regina:
Właściwie to mogę ci dać przykład sprzed dosłownie kilku dni. Daniel poszedł do baru, a jakaś dziewczyna zapytała go: „Co byś ze mną zrobił, gdybyś mógł?”. Biedaczek nie wiedział, co powiedzieć! Napisał do mnie: „Ona chce wiedzieć, czy wyrażasz na to zgodę”. Ta kobieta dosłownie poprosiła mnie o pozwolenie na seks z moim mężem! Odpowiedziałam: „Tylko jeśli bardzo ci się podoba”. Następnego ranka zadzwoniłam do niego i powiedziałam, że potrzebuję trochę pokrzepienia. Oznajmiłam: „Chcę usłyszeć, że wspaniale się bawiłeś zeszłej nocy, ale ja wciąż nie mam sobie równych”. Zaśmiał się i odpowiedział: „O mój Boże, oczywiście. Nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do domu”. I właśnie o to w tym chodzi. Kiedy słyszę takie słowa i ton, jakim je wypowiada, wszystko od razu wraca do normy. To najuczciwsza i najintymniejsza rzecz na świecie.

Daniel: Dokładnie. Lubimy swingowanie, bo stanowi to świetny dodatek do naszego życia. Nie oznacza to jednak, że między nami czegoś brakuje. To po prostu fajny bonus.

*Niektóre imiona zostały zmienione


Więcej na VICE: