FYI.

This story is over 5 years old.

spoleczenstwo

Dlaczego ludzi nie obchodzą kryzysy humanitarne

Nakłonić kogoś, by zaangażował się w akcję pomocy w innej części świata, jest niezwykle trudno. Zapytaj pierwszego lepszego wolontariusza, którego mijasz na ulicy

Zapytaj pierwszego lepszego wolontariusza, którego mijasz na ulicy — nakłonić ludzi, by zaangażowali się w jakąś sprawę lub akcję pomocy w innej części świata, jest niezwykle trudno.

Kluczową rolę odgrywa tu sposób, w jaki docierają do nas wieści o cudzym cierpieniu. Jak wynika z badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Bradford, przyswajanie przytłaczającej ilości brutalnych obrazów może znieczulić ludzi, wyłączając część mózgu odpowiedzialną za empatię w celu samoobrony. Liczba ofiar wzrasta, ale współczucie pozostaje na tym samym poziomie lub nawet spada — projekt Arithmetic of Compassion (Matematyka współczucia) nazywa takie zjawisko psychicznym odrętwieniem. Jak wyjaśnia psycholog Paul Slovic, ludzki mózg lepiej radzi sobie z przetwarzaniem informacji i rozwijaniem złożonych wrażeń w przypadku, gdy cierpi jedna osoba, a nie wiele.

Reklama

I chociaż jesteśmy w stanie współczuć każdemu, badania behawiorystyczne wykazują silniejsze reakcje neuronowe na postrzegany ból, gdy obserwowana osoba ma ten sam kolor skóry, co obserwująca.

Pokonanie przeszkód na drodze do empatii jest kluczowe dla grup pomocy, które polegają na kampaniach świadomościowych, by zainspirować ludzi do działania lub datków. Od lat 80. wiadomości i reklamy charytatywne były przesycone obrazami napędzającymi wstyd, czasem nazywane „pornografią ubóstwa”. Dziś organizacje charytatywne aktywnie starają się pozbyć tej łatki. „Wiele osób podchodzi teraz do przekazów humanitarnych z nastawieniem, że będą się przez nie czuli źle” — mówi Giless de Gilles, koordynator wyjazdów z Lekarzy bez Granic.


By być z nami na bieżąco: polub nas, obserwuj i koniecznie zaznacz w ustawieniach „Obserwuj najpierw”


Jednak w ciągu ostatnich pięciu lat można zaobserwować wzrost liczby etycznych narracji poprzez eksperymenty z wirtualną rzeczywistością — nazywane przez twórców VR „wehikułem empatii”. Doświadczone organizacje humanitarne takie jak Lekarze bez Granic wspierają tę technologię i przekształcają ją w mobilną wystawę.

„Świeżość i atrakcja mają znaczenie. Dlatego kilka pierwszych zastosowań tego rozwiązania nieuchronnie wywrze o wiele większy wpływ niż następne sto, tysiąc, milion” — twierdzi Sam Gregory, dyrektor programowy organizacji praw człowieka WITNESS, która skupia się na przekazie wideo. Poszukiwania bezpośredniej ścieżki do ludzkiego współczucia wciąż trwają.

Reklama

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE News


Więcej na VICE: