W chwilach, gdy przez pięć dni w tygodniu czujemy się, jak galernicy, prujący naprzód przez ocean asapów, deadline’ów i umówionych spotkań — myśl o życiu po wyjściu z kieratu, wydaję się niejednokrotnie jedyną nadzieją niepostradania resztek zdrowego rozsądku. Niekiedy nasze pasje i zainteresowania zmieniają się w bezpieczną boję, od której z naładowanymi bateriami możemy się odbić, stając w szranki z poniedziałkiem, wtorkiem, środą, itd… Tworzą punkt odniesienia, prywatną przystań postaw i emocji, o której nikt nie wie — kiedy można być naprawdę sobą.
Są jednak zawody, których nijak nie idzie na jednym wydechu zestawić z zainteresowaniami i życiowymi postawami „po godzinach”. Przykład? Bycie punkiem i szkolnym pedagogiem. A jednak to nie tylko możliwe, ale jak pokazuje poniższy przykład — bardzo pomocne.
Videos by VICE
VICE: Zapytam wprost, czy jesteś punkiem?
Michał Matraszek: Ciężkie pytanie, zwłaszcza że pod koniec ogólniaka przestałem się etykietować. Kiedyś chyba tego potrzebowałem, coś mi to dawało. Oczywiście wciąż czuję się członkiem sceny punkowej, aktywnym członkiem — jako że gram w dwóch zespołach. To spora część mnie i mojego życia, ale nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się nazwałem — jednak teraz, gdy mnie o to pytasz, brzmi to dobrze. Tak. Gdyby ktoś o mnie powiedział, że jestem punkiem, to byłby komplement.
Co to dla ciebie oznacza — punk?
To świadomość, siebie, rzeczywistości, w której żyjemy. To postawa niekrzywdzenia innych i poszanowanie ludzkiej inności oraz wolności. To poglądy, które towarzyszą mi nieprzerwanie od lat.
Jednak pracujesz w miejscu, które w żadnym razie nie kojarzy się z etosem wolnego punka — jesteś szkolnym pedagogiem.
Te światy się nie wykluczają. Wiedza jest siłą, która też daje wolność. Jasne, moglibyśmy się teraz długo spierać, czy polska szkoła jest dobra, czy zła, ale tak naprawdę jest nierówna. Ostatecznie jednak jej funkcja ma kluczową rolę w życiu młodych ludzi.
Nierówna?
Spotykałem nauczycieli, którzy przychodzili do pracy jak za karę, ale widziałem też placówki, które robiły dla dzieci nadprogramowo wspaniałe rzeczy: warsztaty śpiewu, rysunku, dziennikarskie i wiele innych prowadzone przez ludzi pełnych pasji. Widziałem, jak spędzają długie godziny na szlifowaniu sztuk teatralnych, których później nikt nie chciał oglądać — nie dlatego, że były złe, tylko dlatego, że np. rodziców dzieciaków, które w nich występowały to nie obchodziło.
Hidden World – Day full of useless words
W jakim przedziale wiekowym są twoi wychowankowie?
Burzliwe 16-18 lat.
Ostatnie wybory do parlamentu, zaskoczyły skalą popularności konserwatywnych polityków, którą cieszą się wśród młodych ludzi. Czy pracując w szkole, zauważyłeś zmianę postaw wśród młodzieży i radykalizację ich poglądów?
Od 2008 roku, kiedy zacząłem pracę w szkole, obserwuję u nich pewien skręt w prawo. Początkowo mnie to zaskakiwało, bo z własnych doświadczeń, kiedy chodziłem do szkoły średniej, pamiętałem, że mi i moim znajomym zawsze było bliżej do liberalnych postaw i lewicowych poglądów. Myślę, że konserwatyzm stał się teraz dla nich swoistą alternatywą.
Przeczytaj WYWIAD Z THE ANALOGS, DLACZEGO TRADYCYJNI SKINHEADZI PUKAJĄ SIĘ W GŁOWĘ, KIEDY SŁYSZĄ O SKINHEADACH-FASZYSTACH
Co masz na myśli?
Myślę, że traktują konserwatyzm i prawicowość, jako coś, co ich wyróżnia z tłumu dzieciaków, które jeszcze nie sprecyzowały swoich poglądów. Inna sprawa, że jesteśmy świadkami zmiany znaczenia różnych pojęć, kiedy np. słowo „antysystemowy” — które nam kojarzy się z punkiem, kulturą alternatywną czy lewicowością — dzisiaj jest hasłem wyborczym Pawła Kukiza, który kuma się z narodowcami. Młodzi ludzie to kupili.
Jako punk-pedagog patrzysz na to ze łzami w oczach?
Jest to smutne i niepokojące. Zwłaszcza kiedy zdarzają się czasem głupie teksty na lekcjach, ostatnio głównie o uchodźcach — co też pokazuje dramatycznie niski poziom ich wiedzy na ten temat.
Możesz dać jakiś przykład?
Sytuacja sprzed dwóch tygodni, kiedy jeden z uczniów mówi mi, że słyszał, że pewni polscy politycy chcą sprawić, by ci ludzie, którzy przyjadą tutaj z krajów arabskich, mogli „wszystko, a my nie mogli nic”… Pytam się, co ma na myśli mówiąc „wszystko”. Odpowiada, że wszystko: żeby np. ich religia była ważniejsza niż nasza. Ktoś mu tak powiedział. Sam widzisz, oni są karmieni strachem, błędnymi informacyjnymi schematami, które ktoś wtłoczył do ich młodych głów, a oni je powielają.
Hidden World – You didn’t get a chance
Czy to nie stawia ciebie w niezręcznej sytuacji? Gdzie kończy się nauka o tolerancji, a zaczyna polityczna agitacja?
To rzeczywiście nie jest proste. Szkoła powinna być apolityczna — pozostaje więc tylko rozmowa, ale bez podawania gotowych rozwiązań. Sami muszą dojść do odpowiednich wniosków. Mogę się z nimi nie zgadzać, to co mówią może mnie śmieszyć — ale muszę ich szanować, takimi, jakimi są. To mój obowiązek.
Twoim zadaniem jest praca z młodzieżą, która sprawia problemy — pamiętasz jakieś szczególnie trudne sytuacje w swojej karierze?
Tak, były takie momenty. Nigdy nie zapomnę pewnego zdarzenia — był 11 listopada, pamiętam, że byłem na blokadzie Marszu Niepodległości. Miałem wtedy kilku swoich uczniów wśród znajomych na Facebooku. Jeden z nich napisał wtedy do mnie list pożegnalny… Wiedziałem, że chłopak miał problemy, prowadziłem z nim rozmowy już jakiś czas, ale nie dał po sobie poznać, że może mieć myśli samobójcze, nie sądziłem, że pewnego dnia powie mi, że się zabije… Napisał mi, że dziękuję za wspólnie spędzone godziny, za zrozumienie, ale… ale, że już go nigdy nie zobaczę. Pożegnał się ze mną. Od razu do niego napisałem — nie odpisał. Zadzwoniłem, powiedział, że jest mu przykro, ale to koniec. Rozłączył się i już nie odbierał. Była 2 w nocy. Ściągnąłem patrol policji, zabrali mnie do szkoły, tam sprawdziliśmy w dokumentacji, jaki jest adres chłopaka. Policjanci znaleźli go w domu. Żył… Długo odchorowywałem tę sytuację.
Dlaczego chciał się zabić?
Głównym powodem było to, że nie dogadywał się z rodzicami… Innym razem przyszła do mnie do gabinetu dziewczyna, pogadać. Nagle zaczęła spływać z fotela. Wezwaliśmy karetkę, okazało się, że dwie godziny wcześniej nałykała się prochów. To była próba samobójcza… Do dzisiaj nie wiem, dlaczego wtedy do mnie przyszła. Po wyjściu ze szpitala zmieniła szkołę. Nie mam z nią kontaktu.
Czegoś takiego chyba nie zostawia się w pracy, prawda?
Tak, w pewnym momencie byłem tak zafiksowany na punkcie roboty, że przestałem zauważać problemy w moim prywatnym życiu. Teraz już sobie to poukładałem. Zrozumiałem, że tak się nie da żyć.
Hidden World – Nothing more, nothing less / live
Czy twoi wychowankowie wiedzą, że po pracy grasz w hc/punkowym zespole?
Tak, niektórych spotykam na koncertach (śmiech). Pamiętam zabawną sytuację, gdy przed Hidden World grałem kapeli Social Death i mieliśmy jechać w trasę z The Lowest. Akurat zmienił im się skład i kiedy czekaliśmy na resztę The Lowest przy wanie, okazało się, że ci nowi członkowie to dwóch moich byłych uczniów: Stasiek i Jurek. Chwilowa konsternacja, ja do nich „cześć”, a oni do mnie „dzień dobry” (śmiech). Tak więc tak, moi uczniowie wiedzą, że gram w zespołach.
To bardziej przeszkadza, czy pomaga w twojej pracy?
Wiele razy pomogło, bo pokazało im, że jestem częścią ich świata. Wprawdzie między nami jest kilkanaście lat różnicy — ale tak się zadziało w naszych czasach, że nasze pokolenia często dzielą te same zainteresowania i pasje.
Sprawdź, który ZESPÓŁ PRZEKONA CIĘ, ŻE WARTO KRZYCZEĆ
Jesteś autorem tekstów piosenek?
Ten temat jest dla mnie przykry…
Dlaczego?
Nie lubię formy moich tekstów — oczywiście, wszystko, co napisałem, było szczere, mówiło o tym, co przeżyłem, co czuję itd. Mimo to myślę, że kiepsko piszę. Dopiero kiedy je śpiewam, krzyczę — wtedy przestaje mnie drażnić ich forma. Ale wtedy działa na mnie też muzyka, interakcja z ludźmi. Wtedy już nie myślę, że napisałem słaby wers. Liczy się tylko to, co czuję i o czym mówi dany tekst. Między innymi dlatego każdy koncert jest dla mnie powodem do radości, każdy występ — niezależnie, czy gramy na OFF-ie, czy gramy na 10 metrach kwadratowych dla kilku osób.
Natomiast kiedy nie zdzierasz gardła, skacząc po scenie — zajmujesz się jeszcze fotografią. Tyle że twoje zdjęcia są kompletnym przeciwieństwem scenicznego szaleństwa: każde ujęcie wydaje się wyważonym, wyczekanym…
Tak naprawdę moje ulubione zdjęcia powstały niemalże przypadkiem, kiedy akurat miałem aparat pod ręką lub telefon w dłoni. W zdjęciach fascynuje mnie człowiek. Dałbym się pokroić za możliwość zrobienia niektórym napotkanym osobom portretów, ale rzadko mam taką możliwość. Być może dlatego często fotografuję ludzi w ich otoczeniu, bez ich wiedzy — co nie jest szczególnie zgodne z prawem.
Jesteśmy też na Facebooku, polub nasz nowy fanpage VICE Polska
Co ci daje robienie zdjęć?
Powiedzmy to jasno, nie jestem fotografem — robię zdjęcia amatorsko i to być może się nigdy nie zmieni. Ale robienie zdjęć jest dla mnie tym samym, co granie w zespole lub pisanie tekstów — to ten moment, kiedy mogę być naprawdę sobą.