FYI.

This story is over 5 years old.

tatuaż

Krzywe dziary to alternatywa dla mainstreamowego tatuażu

Tak, wszystko zostanie na lata, ale ciało nie jest już świątynią, tylko „opakowaniem”. Mamy dystans więc możemy je fajnie przyozdobić

Po latach mody na wycyzelowane i przemyślane tatuaże portrety, chińskie znaczki, smoki, czy cytaty stały się największym obciachem. A to, co miało stygmatyzować – więzienne dziary, nieporadne rysunki – zamieniły się we wzorzec. Okazało się, że tatuator nie musi być mistrzem świata, studio przyjemniej zamienić na prywatne mieszkanie, a najlepsze decyzje podejmuje się spontaniczne. Tak, wszystko zostanie na lata, ale ciało nie jest już świątynią, tylko „opakowaniem", mamy dystans więc możemy je fajnie przyozdobić. Żeby lepiej poznać ten dynamicznie rozwijający się trend, rozmawiamy z niuskulowymi tatuatorami.

Reklama

Julia Knap

Julka robi tatuaże od kilku tygodni, „zaczęło się tak, że sama byłam tatuowana i zobaczyłam, że to nie takie trudne". Kupiła podstawowy zestaw igieł i tuszu na Allegro i zaczęła eksperymentować, ale to nie była klasyczna droga, czyli próby na mięsie. Pierwszą dziarę w życiu — kółko — zrobiła od razu na własnym przegubie. Jest trochę krzywe, ale trwałe. Od tej pory dość regularnie tatuuje siebie i znajomych albo jest tatuowana, przez nich na zasadzie wzajemności. Wszystkie prace są podobne, w stylu do dziar Ninji z Die Antwoord, jak mówi Julia „są malutkie i bardzo brzydkie". „To się odbywa na biforach, ale z alkoholem trzeba ostrożnie, bo linie potrafią się rozlewać". Najczęściej tatuuje pojedyncze słowa, które są wyrwane z kontekstu i wydają się absurdalne, ale podobno działają jak Haiku, opisują właściciela w punkt. Ostatnie zamówienie Julii to trzy słowa do wytatuowania na raz: „żal", „wszystko", „szalej".

„Jedziemy na żywca, nie zatwierdzam projektów, wymyślamy wszystko spontanicznie. Ostatnio byłam na spotkaniu i jakoś tak wyszło, że stworzyłyśmy tatuatorskie słoneczko, wszystkie tatuowałyśmy się nawzajem. Mnie dziarała dziewczyna, która robiła to po raz pierwszy, wytatuowała mi słowo „Ulubieniec". Zastanawiam się, ile barier trzeba w sobie przełamać, żeby pozwolić komuś, kto nie jest pielęgniarką, ani profesjonalnym tatuatorem, na wbicie igły w ciało. Jak otwartym trzeba być, żeby zaufać, że tatuaż, który w ten sposób powstanie będzie miłym wspomnieniem przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Czy w tym przełamywaniu się, wyłączaniu obaw nie tkwi cała zabawa? Julia odpowiada bardzo spokojnie „Lubie patrzeć na moje dziarki i wracać do tych momentów i ludzi. Tam wytwarza się jakiś rodzaj bliskości. To jest jakiś rodzaj performensu, wszystko się dzieje tu i teraz, ale zostaje jakiś materialny ślad".

Reklama

@Salon złych decyzji

Ania Witko

Można powiedzieć, że wśród świeżych amatorów-tatuatorów Ania jest prosem z wieloletnim stażem. „Zaczęło się jakieś pięć lata temu, kiedy mój przyjaciel Grzegorz z Tusz za Rogiem, spytał mnie, czy nie chciałabym mu zrobić prostej dziary igłą, a ja się zgodziłam. Później zrobiłam jeszcze kilka tatuaży znajomym w Trójmieście i pomyślałam, że jest spoko, ale chyba nie chciałabym być tatuatorką". To był moment tatuażowego boomu, wszyscy bez względu na wiek, czy styl, wymyślali skomplikowane wzory, i tatuowali się w nowych, modnych studiach. W tej atmosferze robienie prostych, infantylnych obrazków igłą i czarnym tuszem było pociągającą alternatywą. Ania, dla żartu, postanowiła, że zrealizuje projekt, otworzy domowe studio i zrobi sto dziar, po czym zawiesi działalność. „Skończyłam rachubę w okolicach 80., myślę, że już jakiś czas temu przeszłam setkę no ale wciąż tatuuję".

Pracuje cały czas w tej samej technice i nie chce się profesjonalizować. „Czasami łapię się na tym, że za równo kropkuję, muszę oszukiwać — specjalnie robić błędy, żeby utrzymać autentyczność". Jej znakiem rozpoznawczym są obrazki, małe, delikatne, najczęściej przedstawiające zwierzęta. „Nie wiem, o co chodzi, ale mega dużo ludzi, chce tatuować sobie psy i to jeszcze w dziwnych ludzkich sytuacjach, np. pies grający na perkusji, pies krojący warzywa". Ulubiona realizacja? Napis „Ania" wykropkowany na pośladku Natana Kryszka.

Reklama

@Ania Witko

Studio Tatuażyk

„Jara mnie trashowy styl, lubię więzienne dziary, opieram wszystko na prostych liniach", mówi Filip, który swój pierwszy tatuaż zrobił na imprezie kilka lat temu. „Miałem maszynkę ze szczoteczki do zębów i igły do szycia a tusz z długopisu". Dziś razem z Dominiką dziarają profesjonalną maszynką pod szyldem Tatuażyk Studio. Mają ambicje na duże grafiki, ale nie dążą do profesjonalizmu. „Ludzie, którzy do nas przychodzą, chcą, żeby te tatuaże były krzywe. Zrobiłem dziarę Jasiowi Kapeli pół roku temu, wyglądała strasznie, więc chciałem ją poprawić, Jaś powiedział, że nie ma opcji, ma być, jak jest". „Tatuujemy znajomych albo ludzi, których poznajemy na imprezach, głównie Wixapolu, raz nawet zdarzyło nam się dziarać w trakcie imprezy", wspomina Dominika. Jej ulubiona praca to znaczek WiFi wytatuowany na głowie kolegi, który sam przed laty zrobił jej pierwszą dziarę. Filip szczyci się kotkiem palącym jointa, nad którym umieścił cytat Molesty — „Jebany pies z pistoletem w ręku / Chce bym się bał, ja nie czuję lęku".

@Tatuażyk Studio@wifi_fifi

Tatuator Maciej

Dziaraniem zajął się po studiach, to miało być hobby, które wypełni mu czas. Na razie zrobił dokładnie 28 tatuaży, prowadzi spis, ma też fanpage na Facebooku i Instagrama. Techniki nauczył się, oglądając filmy na YouTube'ie. „Igły, tusz, wszystko jest profesjonalne … poza moimi umiejętnościami", mówi, ale nie ma w tym cienia pozy, za chwile dodaje „staram się nie pracować za często, żeby nie przeskoczyć na wyższy poziom, ma być krzywo". Między innymi dlatego Tatuator Maciej, nie bierze od nikogo pieniędzy tylko prezenty np. owoce albo wino. Nie lubi też specjalnie rysować, ale jego ulubiona praca to tatuaż przedstawiający księżyc, wygląda jak bazgroły z ostatniej strony szkolnego zeszytu. „Zrobiłem go ziomkowi po imprezie, siedzieliśmy na kawie i zaczęliśmy rysować". Maciej mówi, że chce tatuować wszystkich zarówno tych, którzy przychodzą z gotowymi projektem, jak i tych otwartych na jego pomysły. „Im więcej, tym lepiej. Jak zrobisz jeden, to chcesz jeszcze, ciężko się od tego uwolnić". @Tatuator Maciej

Przeczytaj też: