Pokemonowe tatuaże: złap je wszystkie

Alicia Thomas i jej szef w pracy. Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Thomas.

Nerdy wygrywają życia, a wytatuowane dziwaki są gorący. To dwie z kilku niezaprzeczalnych życiowych prawd. Stalkując Instagrama mojej seksownej koleżanki Casey, moje podniecenie nią wzrosło z 7 do 10, gdy zobaczyłam, że wytatuowała sobie Golbata. Musiałam dowiedzieć się o tym czegoś więcej. Czy to po prostu dziewczyna moich marzeń, czy za tym kryje się jakaś historia?

Alicia Thomas jest tatuażystką pracującą dla Boston Tattoo Company w Somerville (Massachusetts). Thomas stara się złapać je wszystkie, czyli wytatuować 151 pokémonów z pierwszej edycji. Akcja rozpoczęła się w sierpniu rok temu i jest już na finiszu. Zadzwoniłam do Thomas, gdy skończyła sesję z klientem, żeby dowiedzieć się, jak została taką spoko laską. Napiszcie do niej, to może uda się wam jeszcze załapać na wydziaranie pokémona. Potem będziecie mogli spotkać kogoś z waszą ewolucją na bicepsie, a gdy komplet pokémonów trafi już na ciała, Thomas obiecała, że dla wszystkich posiadaczy jej potworków zrobi pokéball.

Videos by VICE

Jak rozpoczęła się twoja przygoda z tatuowaniem?

Poszłam do szkoły artystycznej na rytownictwo i zajmowałam się tym jeszcze kilka lat po studiach. Zaczęłam jednak zdawać sobie sprawę, że to wymierająca dziedzina, jak np. fotografia analogowa, więc złożyłam CV do salonu tatuażu na stanowisko kasjerki. Gdy przepracowałam na ich kasie kilka miesięcy, stwierdzili, że mnie przeszkolą.

Dobra. A jak zaczęła się historia z pokémonami?

Bez wątpienia stanowiły nieodłączną część mojego dzieciństwa. To prawdopodobnie też ostatnia rzecz, która zostawiła we mnie cząstkę dziecka. Do dzisiaj gram jeszcze czasami w karty czy gry wideo z pokémonami. Zaczęłam mniej więcej tak jak wszyscy, w czwartej czy piątej klasie. To dla pokémonów wracałam ze szkoły do domu najszybciej, jak mogłam. I tak mi zostało.

A jak rozpoczął się ten pokémonowy projekt? I czy w ogóle ma swoją oficjalną nazwę?

Nazywam go Pomóż mi złapać je wszystkie. Wpadłam na ten pomysł, gdy tatuowałam jednego z moich stałych klientów. Jesteśmy rówieśnikami, więc zaczęliśmy rozmawiać o naszym dzieciństwie. Śmialiśmy się z dorastania w świecie pokémonów, żartowaliśmy, że powinnam zacząć je tatuować. I gdy tak się śmialiśmy, doszliśmy do wniosku, że to wcale nie jest takie głupie. Wcześniej widziałam, jak ktoś próbował wytatuować sobie pokémona, ale nikt chyba nie wpadł na pomysł stworzenia wszystkich. Na razie wytatuowałam 125 czy 130 ze 151.

Jedno z dzieł Thomas.

Skąd wzięłaś chętnych na te tatuaże?

Wiesz, po prostu dobrze wykonuję swoją pracę. Miałam kilku znajomych, którzy zrobili u mnie potworki, a reszta to już efekt kuli śniegowej. Nie nagłaśniałam tego w żaden sposób. Dopiero teraz zaczęłam umieszczać swoje tatuaże na portalach społecznościowych, ale te dotychczasowe 125 prac powstało jedynie dzięki informacji od znajomego znajomego.

Które pokémony jeszcze zostały?

Czeka trochę walczących pokémonów i mnóstwo pokémonów robaków, co jest dosyć zaskakujące. Ale zostało jeszcze kilka spoko opcji, np. Jolteon czy Moltres.

A które poszły najszybciej?

Najwięcej osób pytało o Pikachu. Z tego, co pamiętam, to jako pierwszego wytatuowałam Scythera, drugiego Bulbasaura, a trzeciego Hauntera. To jest moja top trójka.

A ty masz wytatuowanego pokémona?

Nie mam. Chciałam skończyć projekt i wytatuować sobie Bulbasaura, którego uwielbiam, i pokéball na znak tego, że ukończyłam projekt. Nie zrobię tego, dopóki nie skończę. Tatuaż wykona mi mój kolega z Kalifornii, też uwielbia Bulbasaura.

Miałaś jakichś ciekawych klientów, którzy zapadli ci w pamięć?

Musiałabym wręcz posegregować przyjaciół, których złapałam. Raz się zdarzyło, że siedem czy osiem dziewczyn zajęło mi cały dzień. Chciały, bym wytatuowała im coś, co odzwierciedliłoby dzieciństwo, które razem spędziły, albo jakąś ich cechę wspólną. Najlepsza była chyba jednak mama z dwójką synów. Ona wytatuowała sobie Charmeleona, a chłopaki Charmandera i Charizarda. Nie interesowała się nigdy pokémonami, ale stwierdziła, że projekt jest świetny. Spodobał jej się pomysł, bo przypominał jej dzieciństwo synów, którzy zbierali karty, wymieniali je, walczyli. To chyba najsłodsza historia, jaką słyszałam.

Przychodziło też do mnie dużo par. Jedna z pierwszych wzięła Rattatę i Raticate. Zastanawiałam się, dlaczego chcą tatuować sobie szczury. Opowiedzieli mi o swojej miłości do gryzoni, które są ich zwierzętami domowymi. To była naprawdę szczęśliwa para.

Zdjęcie: Thomas.

Słyszałam, że na zakończenie projektu planujesz imprezę, chcesz pokazać, że złapałaś je wszystkie.

Poza wytatuowaniem się chciałabym zorganizować jakieś wydarzenie, na którym mogłabym od każdego, kto ma wytatuowanego pokémona, wziąć adres mailowy albo numer telefonu. Oni też mogliby się wymieniać kontaktami i spotykać np. ze swoimi ewolucjami. Chciałabym też zrobić każdemu zdjęcie. Byłoby super.

Myślisz, że ludzie naprawdę spotykaliby się ze swoimi ewolucjami?

Tak mi się wydaje. Zawsze żartuję, że takie osoby mają w sobie ducha pokémona. Przed tatuowaniem rozmawiam z każdym klientem po kilka godzin, chcę poznać jego osobowość. Zawsze, gdy skończę i patrzę na dzieło, dochodzę do wniosku, że idealnie dobrałam pokémona do osoby. Więc myślę, że ewolucje i przedewolucje byłyby świetnymi kumplami i powinny się spotykać. Bo na pewno mają z sobą coś wspólnego.

Śledź Sophie na Twitterze.