Polacy tak dużo narzekają na Polskę, że powstała o tym książka

Czy zdarzyło ci się myśleć, że nienawidzisz Polski? Że Polacy doprowadzają cię do szału? Że byłoby lepiej, gdyby tu wszystko zaorać? Tak, mnie też. I, jak się okazuje, wielu naszym rodakom – od Józefa Piłsudskiego po Taco Hemingwaya. W swojej książce No dno po prostu jest Polska Adam Leszczyński zagłębił się w to, co przez wieki Polacy pisali sami o sobie – własne stereotypy zarówno pozytywne, jak i negatywne – i odnalazł w tym elementy wspólne. Zapytałem go, czego się dowiedział i czy Polak Polakowi rzeczywiście wilkiem.

VICE: Czy lubisz Polaków?
Adam Leszczyński: Bardzo wielu lubię i szanuję. Nie uważam, żeby byli jako całość gorsi czy lepsi od innych narodów, czy zbiorowości. Jako dziennikarz pracowałem w wielu krajach, zwłaszcza biednych. Zawsze miałem wrażenie, że jesteśmy krajem pod różnymi względami dość przeciętnym.

Videos by VICE

A chcielibyśmy być?…
Wielkim, i to oczywiście nie wychodzi, prowokując do dziwacznych zabiegów, pozwalających sobie z tym radzić. Np. opowiadamy sobie, że bylibyśmy wielcy, gdyby nie zabory czy komunizm albo że jesteśmy wielcy, tylko ta wielkość wyraża się nie w osiągnięciach militarno-polityczno-materialnych, ale duchowych. Kraje peryferyjne często podtrzymują swoją samoocenę takimi protezami.

Zatem czy Polacy lubią samych siebie?
Z tekstów, które czytałem pisząc książkę, wynika, że się bardzo nie lubią, szczególnie jako zbiorowości. To potwierdzają też badania socjologiczne. Kochają Polskę, ale jej nie lubią. Przerobiłem do tej książki ogromną ilość literatury – setki tysięcy stron pamiętników, listów, dzienników, publicystyki, powieści… Cytaty są bardzo smakowite. Imponująca jest też nasza pomysłowość w obniżaniu sobie samooceny.

W takim razie jak Polak opisałby siebie?
Polacy mają rozdwojoną samoocenę jako zbiorowość: z jednej strony wysoko oceniają swoje bohaterstwo, skłonność do poświęceń, przywiązanie do religii, gościnność. Z drugiej strony mają niesłychanie negatywny stosunek do własnych cech społecznych. W jednym z badań kazano Polakom uszeregować Polskę i jej sąsiadów w hierarchii różnych cech. Obok tych pozytywnych, Polacy wyszli tam fatalnie jako osoby bałaganiarskie, nieuczciwe, nielojalne, nieporządne w czystości, ubiorze i przestrzeganiu reguł, często pozbawione odwagi cywilnej (w odróżnieniu od tej bitewnej).

Kiedy ukształtował się taki obraz?
Uderzyło mnie, że opinie wyrażane przez bardzo różnych Polaków o Polakach są spójne i trwałe. Teksty z XIX wieku mogłyby być napisane wczoraj. Nie spodziewałem się tego, biorąc pod uwagę historię polski charakteryzowaną przez zerwania ciągłości: zabory, ogromnie niszcząca wojna, II RP z krwawym przewrotem wojskowym, totalnie niszcząca wojna, komunizm w różnych odmianach, III RP… W ślad za tymi zmianami szły ogromne przemiany w tkance społecznej.

Czyli tak naprawdę się nie zmieniamy? A może nasiąkamy tym stereotypem i go powtarzamy?
To wyjaśnia teoria społecznego uczenia się, a jej zastosowanie do myślenia Polaków o sobie zostało opisane najlepiej w książce Gabinet luster socjolożki Anny Gizy. W Polsce pewien zestaw reguł życia społecznego reprodukuje się z pokolenia na pokolenie. Ja obserwuję to na przykładzie mojego syna, który chodzi do szkoły podstawowej. On uczy się tam o życiu w Polsce tego samego, czego uczyłem się w PRL – że nie można mieć zaufania do instytucji.

W jaki sposób?
Np. że nie można ufać nauczycielom, bo są niesprawiedliwi albo wydają absurdalne zarządzenia, ew. sami ich nie przestrzegają. Uczy się, że instytucje są nieprzyjazne, traktują człowieka z góry nieufnie: jakby coś zbroił albo był namolnym petentem. Cechy przypisywane przez Polaków własnym instytucjom – wrogość, skłonność do spławiania, niechęć do pomocy, absurdalne trzymanie się drobiazgowych przepisów bez oglądu na całość – są im przypisywane od bardzo dawna.

Czy opinia o swoich rodakach zależy od tego, z jakiej grupy społecznej pochodzi?
Kwestia relacji społecznych oraz dystansu pomiędzy elitami i ludem bardzo często wraca. Przedmiotem krytyki był wzajemny brak szacunku i zrozumienia: elity (mówiąc najogólniej) uważały lud za ciemny, pazerny, głupi i przyziemny – a lud uważał elity za niekompetentne, złodziejskie, ulegające obcym wpływom.

To są trafne diagnozy?
Często nie da się tych opinii zweryfikować. Mnie interesowało wyobrażenie Polaków o samych sobie, a nie to, czy to wyobrażenie odpowiada prawdzie. To są osobne sprawy.


O Polakach po polsku. Polub nasz fanpage VICE Polska na Facebooku


Czy inne nacje postrzegają siebie podobnie, czy inaczej?
Narody, którym się powodzi, myślą o sobie lepiej. Mechanizm jest podobny jak w przypadku jednostek. Człowiek bogaty uważa zazwyczaj, że do wszystkiego sam doszedł – dzięki talentowi i pracy, a nie np. odziedziczeniu po rodzicach firmy. Ludzie mają skłonność do przypisywania sukcesów swoim zaletom. Amerykanie mówią o sobie, że są fantastyczni: najbardziej wynalazczy, kreatywni, przedsiębiorczy, mili, uprzejmi, ciepli… W latach 90. przeprowadzono badania, w których porównywano co myślą o sobie studenci z Polski i z Holandii. Wyszło, że Polacy są bardziej dumni z tego, że są Polakami niż Holendrzy z tego, że są Holendrami – ale za to Holendrzy stawiają sobie dużo wyższe noty w kategoriach takich jak uczciwość, sprawność, rzetelność, prawdomówność. Polityk Władysław Grabski napisał w latach 20., że Polacy kochają Polskę, ale bardzo nie lubią Polaków.

Jakie są tego konsekwencje?
Polski autostereotyp znacznie obniża jakość życia w Polsce. Skoro uważam, że wszyscy kradną, no to obsesyjnie się zabezpieczam przed kradzieżą, tracąc na to czas, energię, pogarszając swoje nastawienie do świata. To nie jest ekonomicznie racjonalne i strasznie obniża nastrój. Z drugiej strony opis jednostkowego wydarzenia łatwo przenosić na ogólną opinię. Ukradli mi rower? „Wiadomo, bo w Polsce tak jest”. Mimo że nie ma logicznego związku między jednym a drugim.

Powinniśmy chcieć zmieniać swój autostereotyp?
Oczywiście. On wpływa m.in. na sposoby prowadzenia interesów w Polsce. Przy niskim poziomie zaufania społecznego ludzie robiąc biznes, zabezpieczają się bardziej (a to generuje koszty) albo nie podejmują jakichś przedsięwzięć ze względu na duże ryzyko bycia oszukanym. Jest też kwestia życzliwości – jeżeli uważam z góry, że ludzie w Polsce są nieżyczliwi, to sam się zachowuję mrukliwie, bo zakładam, że na moją życzliwość dostanę ponurą odpowiedź. Przyjemniej mieszkać w kraju, w którym ludzie życzą sobie dobrze.

Możesz śledzić autora na jego Twitterze i profilu na Facebooku

Przeczytaj także: