Poznałam dziewczyny, które wymyśliły „Warsztaty Rysowania Członka”

„Stop wyolbrzymianiu! Stop karykaturom! Stop popełnianiu błędów anatomicznych! Sprawmy, by nasze członki były perfekcyjne” – to fragment opisu „Warsztatów Rysowania Członka“, które 26 września mają mieć miejsce w Warszawie, na Polu Mokotowskim. Chyba każdy z nas ma jakieś tam doświadczenie z czasów szkoły, gdy rysowało się penisy w zeszytach, ale czy robiliśmy to prawidłowo?

O tę prawidłowość postanowiły zadbać dwie 20-latki, absolwentki warszawskiego Liceum Plastycznego. Początkowo to miało być niewinne wydarzenie, Inside joke z okazji zbliżających się urodzin jednej z dziewczyn. „Warsztaty” szybko przerodziły się w swoisty viral, który udostępniono już 21 tysięcy razy, a swój udział potwierdziło udział 3,9 tysiąca. Sława na mediach społecznościowych ma jednak swoją cenę. Pod wydarzeniem pojawiło się wiele komentarzy, często wulgarnych. Jak to jest, kiedy event wymyka się spod kontroli? Postanowiłam porozmawiać o tym z samymi pomysłodawczyniami.

Videos by VICE

VICE: Skąd pomysł na WRC? To było spontaniczne, czy długo nad tym myślałyście?
Marlena: To był bardzo spontaniczny pomysł. Wieści o potencjalnych warsztatach się rozhulały, na dodatek w bardzo szybkim tempie. Przeraziło mnie to na początku. Razem z Sylwią zdecydowałyśmy, że poczekamy na rozwój sytuacji i poobserwujemy. W końcu coś musi kierować tymi ludźmi, dlaczego głupkowate wydarzenia na Facebooku przyciągają taka ogromną liczbę ludzi? Bardzo nas to zaciekawiło.
Sylwia: Członki to temat rzeka. Przewinęło się nam kilka pomysłów, ale jak już mówiłam, wydarzenie nie mogło być, niezwiązane ze sztuką. Rysowanie penisów nie jest takie proste. Jak już się za coś brać, to porządnie.

Promowałyście jakoś to wydarzenie?
M: W zasadzie nie. Widziałyśmy, że pojawiały się gdzieniegdzie udostępnione posty, nawet strony o charakterze satyrycznym podłączyły się do nas. Myślimy, że właśnie to, najmocniej wpłynęło na rozwój sytuacji.
S: Nie spodziewałyśmy się takiego zainteresowania. To tylko efekt Facebooka.

Tak wielki odzew was zaskoczył, czy może miałyście nadzieję, że to tak się rozwinie?
M: Wydarzenie zostało utworzone wieczorem. Gdy zasypiałam, udział brali wyłącznie moi znajomi. Rano zainteresowanych osób było sporo ponad dwa tysiące, biorących udział też coś koło tego, i masa zaproszonych. Wtedy chyba był największy szok.
S: Tak, przesądziła noc, kiedy zostawiłyśmy Internet sam sobie. Rano pojawiła się nawet oferta „patronatu medialnego” od jednego z owych portali satyrycznych. Byłyśmy zaskoczone, ale jeszcze nie myślałyśmy o tym, by coś z tym faktycznie zrobić. A liczba zainteresowanych rosła…

Jak macie zamiar to zorganizować? Co zrobicie, jak przyjdzie tyle ludzi? Mnóstwo facetów pisze też komentarze przy wydarzeniu. „Zgłaszam chęć, aby zostać modelem i zaprezentować penisa przed wami. Dobre proporcje, pozwalam dotknąć, powąchać, jednym słowem obcować ze sztuką”?
S: I to jest dobre pytanie. W tej chwili, przynajmniej na Facebooku wydarzenie przybrało do rozmiaru imprezy masowej. Ciekawe jest też to, jak wielu ludzi oferuje pomoc, przeważnie, jako modele. Niektórzy traktują to jako okazje, żeby się zaprezentować. Każdy chce zabłysnąć jak może. Owych modeli dzielimy na dwie kategorie, tych dowcipnych i tych mających się za „samcuf alfa“. Co ciekawe, cześć z nich twierdzi, że posiada nawet gotowe portfolio zdjęć swojego przyrodzenia!
M: Nawet przez chwilę chciałyśmy wydarzenie odwołać. Boimy się napływu ekshibicjonistów.

Będą jakieś osoby uczące, dające korekty?
S: Jeśli o to chodzi, to spokojnie, byłybyśmy w stanie zebrać ekipę ludzi po fachu. To nasz najmniejszy problem, bardziej zastanawia nas aspekt prawny wydarzenia. Z drugiej strony skoro nawet wyżej postawieni wykazali entuzjazm (między innymi zaznaczona została obecność z profilu wiceprezydenta Warszawy Michała Olszewskiego), może byłoby to łatwiejsze, niż nam się wydaję.

Dla jakiego ideału penisa dedykowane jest to spotkanie? Greckiego, który jest kształtny i mały, czy może takiego pokazywanego w filmach porno?
M: Preferujemy zdecydowanie grecki ideał jak „Dawid” Michała Anioła, czy „Apollo Kassel” Fidiasza, cudowny „Doryforos” Polikleta. Oczywiście to są dla nas słynne członki, które zasługują na uwagę i fascynację. Greckie penisy nie są we wzwodzie, więc te też nie będą.
S: Wydarzenie ma kontekst artystyczny, tak więc chodzi nam o klasyczny model. Stąd też w tle wydarzenia „Dawid” Michała Anioła. Wspomniane członki może i odbiegają dość znacznie od współczesnych ideałów, ale my, jako ludzie kultury, doceniamy takie egzemplarze.


Bądź z nami na bieżąco. Polub nasz nowy fanpage VICE Polska


Jak myślicie, dlaczego w zeszytach szkolnych pojawiają się penisy, a nie waginy? Czy na warsztatach będzie można się nauczyć również rysunku żeńskich narządów płciowych? Może odbędą się jeszcze jedne warsztaty?
S: No cóż, członek to członek. To współczesna ikonografia. Z tym nie wygrasz. Co do następnych warsztatów, to nie wiemy co zrobić z tym, nie rozpędzajmy się. Zawsze rysowało się penisy i już!

Jakie macie nastawienie do przyszłego poniedziałku? Radość, podekscytowanie?
S: Sytuacja jest zabawna. Wymknęła się spod kontroli, ale nie szkodzi. Nie wiemy, co zrobimy. Dostajemy propozycje wsparcia, no cóż, zobaczymy. Jednak korzystając z okazji, chcę powiedzieć, że niektóre artykuły, opisujące to wydarzenie i mówiące o tym, że „to nie żart” nieco to naciągnęły. Nikt z nami nie rozmawiał. Otóż to był żart. Pytanie, czy nim pozostanie?
M: Niestety, najprawdopodobniej wydarzenie zostanie odwołane. Trochę boimy się nieprzyjemności prawnych, chociaż nie wiemy, czy można to nazwać organizowaniem imprezy masowej. Nie jesteśmy przecież żadną instytucją, mającą na celu, żeby się wzbogacić.

Dziękuję za rozmowę.


Na koniec postanowiłam jeszcze skontaktować się z Michałem Olszewskim, wiceprezydentem Warszawy i zapytać go, czy rzeczywiście pojawi się na „Warsztatach Rysowania Członka”. Otrzymałam od niego taką wiadomość:

Szanowna Pani,

Bardzo dziękuję za kontakt. Niestety z uwagi na inne obowiązki nie będę brał udziału w tym wydarzeniu co skrzętnie odnotowałem potwierdzając jedynie „zainteresowanie”, a nie udział. W tym terminie jestem na delegacji zagranicznej z uwagi na spotkanie, które mam w Komisji Europejskiej w Brukseli.

Samo wydarzenie przykuło moją uwagę głównie swoim żartobliwym opisem. Podobnie jak wiele osób, w tym również pewnie Pani, zakładam, że raczej się ono nie odbędzie. Niemniej doceniam kreatywność i poczucie humoru – wszak Warszawa zawsze była miastem nie tylko osób młodych, studentów, ale przede wszystkim osób aktywnych, kreatywnych i z poczuciem humoru – niezależnie od wieku.