Reklama
To nie pierwszy przypadek, kiedy polski Kościół pastiszowo nawiązuje do medycyny. Zanim pojawiła się Consolatyna, istniała Miserikordyna, o której wspomniał nawet papież Franciszka podczas jednej z modlitw Anioł Pański w 2013 roku. Papież miał żartować, że te 59 granulek dosercowych poprawi nie tylko jakość życia duchowego, ale też interakcję z innymi ludźmi. Po apelu Franciszka w siedzibie gdańskiego Semiarium Duchownego rozdzwoniły się telefony. Pomysłodawca tego projektu, diakon Błażej Kwiatkowski, chciał nakłonić w ten sposób praktykujących chrześcijan do regularnego odmawiania modlitwy. Jednak gdy Miserikordyna wydaje się być raczej żartobliwym apelem o modlitwę i miłość do bliźniego, to dystrybujca Consolatyny przypomina na pierwszy rzut oka demoniczne wypaczenie tej idei.
Reklama
Reklama
„Jednym z dominujących uczuć zarówno po aborcji, jak i poronienia, jest poczucie winy. W pomocy psychologicznej jest ważne to, żeby w jakiś sposób odbarczyć kobietę z tego poczucia i skupić się raczej na zrozumieniu tła. Ważne jest by pamiętać, że zawsze są jakieś przyczyny, że zawsze jest jakiś powód, jakieś sytuacje, które powodują, że kobieta decyduje się na taki krok jak aborcja. Końcowym efektem psychoterapii związanej z tematem straty, jest akceptacja tego co się stało. A jeśli chodzi o ten modlitewnik, to jest to bardziej oddanie spraw w ręce Boga, który osądzi i rozgrzeszy. Może się zdarzyć, że w konsekwencji zmniejszy się poczucie winy".Pytanie tylko, czy Consolatyna – z wizerunkiem bolejącej matki, retoryką „utraty dziecka nienarodzonego", płodem w ciele matki na opakowaniu i nakazem, by „wypowiedzieć na głos swoją winę i żal" – ma szanse to poczucie winy zmniejszyć, czy jedynie spotęgować.