Moją pasją jest fotografia, choć nie od zawsze. Od małego uwielbiałam tworzyć, ale wcześniej chodziłam z kredkami, malowałam, wyklejałam. Aparat do moich rąk trafił przypadkiem, zaczęły się pierwsze spacery w liceum i nieudolne próby łapania kadrów. Analog i prześwietlone klisze. Domowa ciemnia w łazience i gorycz, że zdjęcia nie wyglądają, tak jak powinny.
Potem przerwa, aż za sprawą mamy aparat wrócił w moje ręce, gdy dostałam go w prezencie. Wtedy tak naprawdę wszystko się zaczęło. Bardziej świadomie. Z większym zapałem. Wtedy też pierwszy raz zwiedziłam opuszczone miejsce – cementownia Szczakowa w Jaworznie. Pamiętam to doskonale: zdumienie.
Jak coś tak wielkiego może po postu sobie stać… spokojnie… opuszczone i zapomniane przez innych. Nawet ludzie z pobliskich domów zdawali się ignorować tego kolosa. Nie zrobiłam wtedy wiele zdjęć – rozładowana bateria prawie całkowicie uniemożliwiła mi udokumentowanie tej chwili. Jednak wracałam tam kilkukrotnie – za każdym razem czując ogromny sentyment. Trochę czasu minęło.
Dlaczego dalej fotografuję miejsca opuszczone? Częściowo chodzi o atmosferę, jaka w nich panuje… ten spokój. Jakbyśmy przenosili się w czasie. Stoimy w pustej fabryce, gdzie widać jeszcze rzeczy pracowników: kubki, notatki, pozostawiane buty… tak jakby zaraz wszyscy mieli wrócić – a my tylko natrafiliśmy na przerwę…
Zakład włókienniczy, gdzieś w Polsce.
Lubię przyglądać się drobiazgom, które można spotkać w takich miejscach – pałacach, domach. Cieszę się, mogąc na wystawach czy publikując zdjęcia w internecie – pokazywać ich piękno. Spora część ludzi widząc opuszczone miejsce ze swojego miasta, nie chce wierzyć, że mają takie perełki pod swoim nosem. Mało ludzi patrzy na to, co ich otacza. Nie interesuje nas, co kryje się za „zakazem wstępu". Zapominamy o przeszłości – mknąc w stronę czegoś nowszego. Potem jest za późno.
Zwyczajowo nikt, kto fotografuje takie miejsca, nie podaje ich dokładnych lokalizacji. Jest to spowodowane chęcią ich ochrony. Nasze blogi przeglądają też fani ASG – którzy chcieliby postrzelać w ciekawszej lokalizacji, a także złomiarze… nie chcemy, by miejsce, które sfotografowaliśmy – za jakiś czas było zdemolowane, otoczone śmieciami lub wymazane kulkami po ASG. Niejednokrotnie zdarza nam się wracać kilka razy w to samo miejsce i wtedy najlepiej widzimy, jak nie tylko upływ czasu, ma wpływ na ich wygląd.
Często zwracają się do mnie firmy, prosząc o zdjęcia magazynów lub kopalń, których już nie ma. Teraz wyburzone, rozkradzione – ich świetność pozostała tylko na zdjęciach. Przypominają sobie o tym, chcąc zrealizować materiały promocyjne, na zasadzie: wyszliśmy z tego punktu, teraz jest piękniej, lepiej.
Z największym sentymentem wspominam swoje pierwsze plenery – bo od nich wszystko się zaczęło. Potem duża wyprawa: Czechy, Niemcy, Francja – tam powstało kilka moich ulubionych zdjęć: m.in. zdjęcie z Opuszczonego Kościoła w Czechach, którym zachwycili się ludzie na całym świecie, a które było publikowane m.in. w Daily Mail, Huffington Post czy Bildzie.
Polska również skrywa wiele wspaniałych zakątków – np. cerkwie na Wschodzie. Zwiedziliśmy je podczas ubiegłorocznych wakacji. Cudowna polska jesień, przyjaźni ludzie – zaciekawieni naszą pasją i z otwartością opowiadający nam historię każdej z nich.
Każda podróż – te mniejsze i większe poprzedzone są przygotowaniami. Rozmową z ludźmi, którzy już zwiedzili dane miejsce, rozmową z właścicielem. Owszem – zdarza się czasem spotkanie z ochroniarzem, który jest zaniepokojony obecnością osób trzecich w obiekcie, który pilnuje – ale wystarczy krótkie wyjaśnienie, czym się zajmuję — by z intruza stać się pasjonatem. A jest to pasja, która wciąga. Zostawia swój ślad na stałe w sercu. W znajomościach. W tym, jak mimochodem obracamy głowę, mijając zniszczony budynek – gdy pytanie: „ciekawe, czy da się tam wejść?" nasuwa się tak samo naturalnie, jak oddychanie.
Autoportret
Cementownia
Cerkiew
Cementownia
Cmentarz aut
Cementownia
Kopalnia
Fabryka wapna
Cerkiew
Pałac
Cementownia
Cerkiew