Randki to stres, przebieranki i fortele. Nikt tu nie zachowuje się ani nie wygląda naturalnie. Chcemy, żeby się udało, więc w lekkiej panice improwizujemy i robimy różne głupoty, które później prowadzą do nieporozumień, złamanych serc i całkiem poważnych dramatów. Dobrze uczyć się na błędach, najlepiej cudzych! Oto złote rady dziewczyn, które postanowiły podzielić się swoim cennym doświadczeniem.
Zula, 21 lat
Wydaję mi się, że moim największym problemem było i czasami nadal jest, udawanie o 300 procent głupszej laski niż jestem. Wynikało z tego wiele atrakcji pobocznych: ubieranie się nie w moim stylu, ale w sukienki krzyczące „fuck me”, robienie wielu rzeczy, z którymi czułam się potem niekomfortowo np. niemówienie o swoich poglądach, śmianie się z seksistowskich żartów. Sypiałam długo z gościem, który świetnie wyglądał, miał pracę jakoś tam artystyczną, ogólnie wydawał się w porządku. Już od początku widziałam, że lubi być „mądrzejszy” niż ja, więc wchodziłam w tę rolę.
Videos by VICE
Pewnego dnia zaczęłam mówić z przejęciem o tym, jak głupi jest dla mnie kult sylwetki, kulturystyka. Odpowiedział, że nie mogę nic na ten temat wiedzieć i pogadamy, jak dorosnę. Kazał mi iść już do domu. Była druga w nocy. Strasznie mnie to wkurwiło i zaczęłam już trochę panować nad moimi nawykami. Teraz spotykam się z gościem, któremu mój intelekt imponuje, nie boję się mu opowiadać o moich przemyśleniach, zajawkach.
Karla, 22 lata
W kobieco-kobiecych relacjach zawsze pojawia się problem odgrywania ról, kto ma być „mężczyzną” a kto „kobietą” w związku? To się dzieje bardzo szybko, już na pierwszej randce np. na etapie płacenia rachunku. Zapada wtedy cisza i podejmuje się decyzję – ja zawsze mam ten problem, że chcę płacić, może przez mój dominujący charakter. A przecież to jest bardzo ważne i powinno się o tym porozmawiać. Razem? Oddzielnie? Na zmianę?
Uważam, że oczekiwania i wchodzenie w kulturowe damsko-męskie role to błąd, zarówno na homo- jak i heterorandkach. Idę przecież poznać ciekawą osobę. Żeby móc się otworzyć, powinno być partnersko, przyjacielsko, bez sztucznego napięcia. Bo ta fascynacja kimś może skończyć się miłością albo przyjaźnią bez seksualnego podtekstu. Byłam kiedyś na randce z Tindera, która trwała 20 godzin. Przez ten czas podróżowałyśmy po Warszawie, trochę ja we „Wszystkich nieprzespanych nocach”, ale to nie była miłość. Do dziś utrzymujemy kontakt, jesteśmy dobrymi znajomymi.
Julia, 21 lat
Myślę, że zupełnie niepotrzebnym elementem moich randek w przeszłości był alkohol. Piłam, żeby się wyluzować, żeby było miło. W rezultacie zawsze było go za dużo – zaczynałam trochę koloryzować na swój temat, mogłam sprawiać wrażenie osoby, którą w ogóle nie jestem. Często godziłam się na rzeczy, na które nie miałam ochoty np. seks na jedną noc z kimś, kto wcale mnie nie pociągał.
Anita, 23 lata
Moim chyba najgorszym nawykiem było zbyt szybkie przywiązywanie się do drugiej osoby. Stało się tak przez bardzo trudne rozstanie. Po wycieńczającym związku nie potrafiłam odnaleźć się w randkowaniu. Od razu chciałam wskoczyć w kolejny, zupełnie nie myśląc przy tym o sobie. Nie zastanawiałam się nad swoimi potrzebami, o tym, czego właściwie szukam w drugiej połówce. Po prostu chciałam kogoś mieć już, zaraz i nie do końca analizowałam partnerów, których spotykałam na swojej drodze.
Po kilku nieudanych znajomościach (na szczęście bardzo krótkich) zrozumiałam, że muszę dać sobie chwilę dla siebie samej. Zastanowić się nad tym, czego chcę od życia, poukładać parę spraw w głowie. Przestałam szukać „na siłę”. To dało mi dużo spokoju w głowie, duszy i znalazłam też kogoś, kto tak samo, jak ja, potrafi się o mnie zatroszczyć.
Kamila, 26 lat
Z mojej długiej listy złych nawyków w randkowaniu chyba udało mi się już wykreślić te najgorsze przyzwyczajenia. Z całą pewnością mam za sobą etap, w którym trudno było mi odmówić „wyjścia na drinka”, albo „podania swojego numeru telefonu”. Potrafię uporać się z natrętnymi propozycjami w klubie, jak i na ulicy, czy w tych coraz rzadszych momentach, w których zdarza mi się pracować za barem.
Razem lub osobno. VICE Polska dla każdego – polub nasz fanpage VICE Polska na Facebooku
Pomaga mi w tym świadomość, że bardzo mały procent tych przypadkowych, niekiedy wymuszonych znajomości ma szansę przetrwać dłużej niż dzień, może tydzień. Dlatego zamawiając drinka w piątek, nie czekam na kolejny komplement o oczach, uszach, czy długości moich włosów. Nie doszukuję się też przeznaczenia, tam, gdzie go nie ma – to, że wylądowałam w jednym miejscu, o tej samej godzinie z jakimś facetem, nie świadczy jeszcze o przychylności Olimpu, czy innej bardzo uświęconej grupy. Często, to po prostu przypadek, albo zwyczajny weekendowy determinizm.