FYI.

This story is over 5 years old.

Zawody polskie

Życie za kółkiem TIR-a

Kiedyś nie spałem 3 doby z rzędu za kółkiem i co chwilę budziłem się tuż przed tylnymi zderzakami pojazdów przede mną

Źródło: Flickr/free photos

Każdy jako dzieciak przez jakiś czas marzył o karierze kierowcy TIR-a. No, może nie każdy, ale na pewno i tacy się zdarzali. Byłem bardzo zadowolony, kiedy okazało się, że Piotrek, z którym ostatnio jechałem BlaBla Carem, od 15 lat pracuje właśnie jako kierowca ciężarówek. W dodatku na „międzynarodówce". Nawet przez moment nie wątpiłem, że będzie miał wiele ciekawych historii do opowiedzenia.

Reklama

VICE: Ile średnio jesteś jednorazowo w trasie?
Piotr: Ciężko powiedzieć, nieraz po tydzień, dwa. Najdłużej nie było mnie w domu miesiąc. Mój najkrótszy kurs trwał trzy dni. Z Katowic do Paryża i z powrotem. Jechałem non stop, tylko z przerwą na rozładunek i załadunek. Teraz by to już nie przeszło, wiesz, wprowadzili obowiązkowe przerwy, wszystko jest teraz monitorowane przez system, który mamy zamontowany w kabinie. Strasznie to wydłuża czas przejazdów, ale z drugiej strony jest trochę bezpieczniej. Kiedyś nie spałem 3 doby z rzędu za kółkiem i co chwilę budziłem się tuż przed tylnymi zderzakami pojazdów przede mną. To było nieodpowiedzialne, ale wiesz — człowiek młody, to głupi. Byłem wtedy jeszcze z dziewczyną, więc miałem do czego wracać.

No właśnie, taki zawód chyba nie sprzyja zakładaniu rodziny?
W ogóle. Moim zdaniem to głupota. Chcesz jeździć, to jeździj, ale bądź wtedy sam. Tylko ty i twoja maszyna. Inaczej unieszczęśliwiasz nie tylko siebie, ale też swoją kobietę. Wiem co mówię, przez 5 lat tak żyłem ze swoją. Poza tym, potem mocno drażni cię wracanie między ludzi. Masz już swoje własne przyzwyczajenia. Nawykasz do samotności, ale to taka praca, trzeba to kochać, albo nawet nie zaczynać. Szkoda czasu i pieniędzy.

To chyba nie są jedyne niedogodności związane z tą pracą?
Wiadomo, jest dużo ograniczeń. Kabina nigdy nie będzie taka wygodna jak własne łóżko, lać musisz do butelek, bo na tak krótko nie ma sensu się zatrzymywać. Możesz też zapomnieć o porządnym, domowym jedzeniu. Mówiąc wprost, większość życia spędzasz w kabinie, na parkingach, albo stacjach benzynowych. Dla mnie ma to swój urok, jak jest ciepło, a na postoju stoją inni kierowcy, to zawsze robimy grilla, robi się kilka flaszek, poznaje się dużo ludzi. Jednak nie jest to szczyt komfortu. Trzeba się bardzo mocno przestawić. To nie jest zwyczajna praca.

Reklama

Co w takim razie skłania do zostania kierowcą?
Tak jak mówiłem, wiele osób decyduje się na to, bo po prostu odpowiada im taki styl życia. Ja bardzo lubię tę samotność za kółkiem, zero stresu, zero parcia. Po prostu wykonuję swoją pracę. No i trzeba też dodać, że jest to naprawdę dobrze płatna robota. Czasami jestem w stanie zarobić kilku krotność średniej krajowej. Zazwyczaj nie jest aż tak różowo, ale, tak czy inaczej, na pieniądze w tym zawodzie nie można narzekać. Inna sprawa, że nie ma, kiedy ich wydawać, ale jak już się jest te kilka dni w domu, to zawsze dużo schodzi. Trzeba korzystać, póki można.

Jeździsz na trasach międzynarodowych. Pewnie dużą zaletą jest możliwość zwiedzenia świata.
Nic podobnego. Jedyne widoki to lasy i pola wzdłuż autostrad. Nawet jak zajeżdżam na miejsce, to nic nie zobaczę, bo magazyny są zawsze umiejscowione w małych, industrialnych miasteczkach, więc tylko robię sobie szybką drzemkę na czas załadunku i wracam na autostradę. Wiele osób mówi, że mi zazdrości, bo przecież „tyle widziałem". Gówno prawda, zjeździłem całą Europę – Skandynawię, Francję, Niemcy, Hiszpanię, Anglię. Parkingi przy autostradach są wszędzie takie same.

Mówiłeś, że ciężarówka staje się poniekąd twoim domem. Czy faktycznie można ją sobie „urządzić" po swojemu, czy to ściema z amerykańskich filmów drogi?
To zależy, w jakiej firmie jeździsz. Maszynę masz zawsze firmową – to jasne, koszt takiej to kilkadziesiąt albo nawet kilkaset tysięcy złotych. Niektóre firmy dają ci więc pojazd, którym jeździsz aż do końca, wtedy raczej nie ma żadnego problemu, żeby coś sobie zmienić, udogodnić albo odpicować. Chociaż coraz częściej musimy systematycznie wymieniać się pojazdami z innymi kierowcami. Z bardzo prostego powodu: jak dłużej jeździsz na jednym ciągniku, to już wiesz, kiedy ile pali, jak można zmniejszyć spalanie i tym podobne niuanse. Wielu kierowców wykorzystywało to, żeby spuścić sobie trochę paliwa dla siebie. Jak nie masz tak dużo czasu na wyczucie maszyny, to ciężej coś takiego zrobić. Miałem jednak znajomego, który przez kilka lat woził cysterny z benzyną. Bardzo długo nikt się nie zorientował, że spuszczał z nich w chuj paliwa – ciężko stwierdzić brak kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu litrów w tak dużym zbiorniku.

***

W tym momencie zjechaliśmy do jednego z wielu mijanych po drodze przydrożnych barów. Wiatraki za nami poruszają się powoli, generując pokłady prądu dla Saksonii. Siedzimy na ławce, pijemy tanią kawę z plastikowych kubków, które parzą w ręce i palimy papierosy w akompaniamencie szumu autostrady. ***

To jak długo zamierzasz jeszcze tak pracować?
Wiesz, kiedy ci mówiłem, że uwielbiam takie życie, to mówiłem zupełnie poważnie. Poza tym na niczym innym się nie znam – droga to całe moje życie. Chyba dopóki będę miał na to siłę.