Bólgazm: Grymasy twarzy podczas sesji tatuażu

FYI.

This story is over 5 years old.

Foto

Bólgazm: Grymasy twarzy podczas sesji tatuażu

Po wszystkich krzykach, wyzwiskach, płaczu i zgrzytaniu zębów, na koniec po każdej twarzy rozlewa się uśmiech ulgi. A potem wszystko zaczyna się od nowa

Artykuł pierwotnie ukazał się na VICE Greece.

„Gdy robisz sobie tatuaż, pewne są dwie rzeczy: będziesz musiał się wygolić i będzie bolało". Te słowa usłyszałem z ust Sotirisa z No Toxic Studio, gdy pięć lat temu zdecydowałem się na nową dziarę.

Kilka lat później postanowiłem sprawdzić, czy miał rację. I nie – nie chodzi mi o golenie. Chciałem sprawdzić, czy każdy odczuwa ból, gdy igła wkłuwa mu atrament pod skórę, a także, co ważniejsze, jak cierpienie odbija się na ludzkich twarzach. Po odwiedzinach w kilku studiach tatuażu zauważyłem, że nieważne jak bardzo kogoś boli, na koniec wszyscy doświadczają pewnej przyjemności.

Reklama

Po każdej intensywnej sesji, po wszystkich krzykach, wyzwiskach, płaczu i zgrzytaniu zębów, na koniec po każdej twarzy rozlewał się uśmiech ulgi. A potem wszystko zaczynało się od nowa.

Dla mnie wyglądało to, jak zapętlony rytuał oczyszczenia.

Zapytałem o to Jenio, tatuatora z Dildo Tattoo Studio, gdy robiłem zdjęcia jego klientowi. „Nie wiem, czy w grę wchodzi tu tylko oczyszczenie. Każdy doświadcza czegoś innego. Myślę, że ból sprawia, że wychodzi z ciebie cała negatywna energia. Każdego boli – niektórzy sporo warczą, inni wcale. W końcu jednak każdy szczerze dziękuje i wychodzi z uśmiechem na ustach. To coś znaczy".

A zatem wygląda na to, że każdy z nas na swój sposób reaguje na ból, który towarzyszy wykonywaniu tatuażu. Może to i dobrze – w końcu o czym byśmy rozmawiali, gdyby wszyscy byli tacy sami?

Dziękujemy greckim studiom tatuażu Dildo Tattoo, No Toxic oraz Black Rose za zgodę na fotografowanie na terenie lokalu.