FYI.

This story is over 5 years old.

Varials

Czy cudowne gumy Billa Gatesa zniechęcą ludzkość do seksu?

Seks z Billem Gatesem. To naprawdę miało miejsce. Melindzie Gates przydarzyło się przynajmniej trzy razy, patrząc po ilości ich dzieci.

Seks z Billem Gatesem. To naprawdę miało miejsce. Melindzie Gates przydarzyło się przynajmniej trzy razy, patrząc po ilości ich dzieci. Ciekawe jakie to było uczucie, mieć w sobie penisa najbogatszego człowieka na ziemi, kiedy tak się przewalali po tym swoim luksusowym łóżku. Czy fakt, że w tamtej chwili ów penis miał przypisane do siebie więcej waluty niż jakikolwiek inny na całym świecie, poprawiał w jakiś sposób odczucia? Czy też może ciężar moralny, sama waga globalnej doniosłości spoczywającej w naszprycowanym kasą bolcu Billa raczej odciągała ją od przeżywanych doznań? No i w końcu, czy byłoby lepiej gdyby założył wtedy coś co nazywa "prezerwatywą dającą doznania lepsze niż seks bez zabezpieczeń"?

Reklama

Ostatni zwrot w życiu software'owego giganta jest conajmniej ciekawy. Stwierdził, że prezerwatywy nie były w żaden sposób ulepszane od 50. lat. Dał wprost do zrozumienia, że powinna być jakaś lepsza metoda antykoncepcji, tym bardziej jeśli poważnie myślimy o walce z AIDS, to lepiej żeby faktycznie była. W związku z powyższym, postanowił za pośrednictwem Fundacji Billa i Melindy Gatesów, podarować 100,000$ osobie, która wymyśli kondoma na miarę XXI wieku.

Tak. Sto tysięcy dolarów. Światowy rynek prezerwatyw wycenia się na jakieś sześć miliardów dolarów. Sam Bill jest wart jakieś 67 miliardów. Wygląda na to, że Bill nie słyszał o Durex'ie, firmie która już angażuje całkiem dużo kasy, czasu i personelu by powstała nowa generacja gumek. Jak on to sobie wyobraża? Że wspaniałomyślny wynalazca, zamiast polecieć do Durexa i opchnąć seksualny odpowiednik rozszczepienia atomu, z uśmiechem da się pogłaskać po główce, weźmie swoją gażę i pójdzie kupić sobie jakieś 60% domu na przedmieściach Chorley?

Bill twierdzi, że nowy rodzaj prezerwatywy ulepszy świat na jakim przyszło nam żyć. W jakimś stopniu jest to prawda, jednak biorąc pod uwagę jego afrykańskie aspiracje, trochę zdążył zboczyć z drogi. Problem polega na tym, że nie wyplenił jeszcze swojego cwanego MS'owskiego punktu widzenia  inżyniera oprogramowania. Wewnątrz umysłu cały czas widzi jakiś proces i jego efekty. W żadnym momencie tego rozumowania, nie spogląda na kulturalny kontekst w jakim to wszystko się tak naprawdę odbywa. Mógłby polecieć do Afryki nawet jutro, z kontenerem swoich genialnych gumek, które sprawią, że Twój fiut będzie tańczył makarenę, wywalać je całymi pudłami ze swojego prywatnego samolotu, a i tak większość ludzi pomyśli "Odpierdol się, nie jestem zainteresowany". Powody dla których gumki do nich nie przemawiają są w minimalnym stopniu oparte o niuanse związane z konstrukcją prezerwatywy, za to w ogromnej części są wynikiem głęboko zakorzenionych wzorców kulturowych. Tych konkretnie, które głoszą, że gumki są dla jełopów, tchórzy, pogan i imperialistycznych sługusów.

Reklama

Bill powinien wziąć speców od marketingu, najlepiej tych którzy zachęcali Chińczyków do palenia i kazać im sprawić, aby kondomy stały się w Afryce atrybutem męskości. Nie ma potrzeby sprawiania, aby uczucie walenia w gumowy worek było fajniejsze niż dotyk szyjki macicy. Musi po prostu samą ideę zabezpieczania się uczynić bardziej atrakcyjną. Niestety, spece od marketingu koncernów tytoniowych wystawiają rachunki dużo wyższe niż 100 000$, więc powinien się przygotować na głębsze sięgnięcie do kieszeni.

Nie wziął pod uwagę innego zagrożenia jakie niesie ze sobą to nonszalanckie wyzwanie. Jak ktoś już w końcu wynajdzie cudowną prezerwatywę, skaże rzeszę młodych ludzi, którzy powinni wychodzić wieczorami, uśmiechać się i udawać zainteresowanie, na samotne pompowanie tej niesamowitej gumowej torby, w domowym zaciszu. Wtedy Gates musiałby wynaleźć pochwę, która jest fajniejsza niż ta jego ‘prezerwatywa-lepsza-niż-seks’. A to może być dużo bardziej kosztowne.

Wszystko to sprowadza nas do jednego pytania: Czy Bill Gates nie chce po prostu skłonić nas wszystkich do myślenia o jego penisie? Gdybym ja miał prywatną fortunę wartą 67 miliardów dolarów, mógłbym wymyślać takie wyzwania dosłownie co chwilę, za każdym razem wysupłując ze śpiewem na ustach 100 tysięcy na finansowanie ich. Dla niego sto tysięcy dolców to drobniaki. Oczywistym wydaje się, że skala jego majętności rodzi swego rodzaju poczucie wszechmocy. Nikt nie byłby zaskoczony, gdyby dowiedział się, że Bill spędza ostatnio czas biegając w aksamitnej pelerynce, grając w ludzki odpowiednik riki-tiki, w którym chodzi o zderzanie ze sobą wiszących na bungee, przesiąkniętych lakierem dzieci, dopóki któreś z nich się nie rozłupie. Pewnie nie raz zasiadał w swoim gadającym technokratycznym domu i z lekko opętańczym znudzeniem milionera rozkminiał swojego penisa. Długo się nad nim zastanawiał, pierwszy raz od wielu lat. I stwierdził, że chce skierować na niego uwagę połowy świata. Udało mu się. Wszyscy myślimy o penisie Billa Gatesa. Dobra robota, dopiąłeś swego.

Reklama

Niezależnie od efektów, wyzwaniem dla nas jest ucieczka od obrazu penisa Billa, który został nam wszczepiony w umysły. Penis Billa w wiadomościach, przy śniadaniu, penis Billa w automacie z wodą, penis Billa gapiący się na Ciebie z przeciwnej strony baru. No i penis Billa, kiedy zamykasz oczy kładąc sie w nocy spać.

                         ▄█▀█▀█▄
▄█▀ █ ▀█▄
▄█▀ ▀█▄
█ █
█ █
▀█▄▄ █ ▄█▀
█ ▄▀▄ █
█ ▀ ▀ █
█ █
█ █
█ █
█ █
█ █
▄█▀▀█▄█ █▄█▀█▄
▄█▀▀ ▀ ▀▀█
█▀ ▀█
█ █
█ ▄█▄ █
▀█ █▀ ▀█ █▀
▀█▄ █▀ ▀█ ▄█▀
▀█▄▄▄█▀ ▀█▄▄▄█▀

To prawdopodobnie jest skuteczne lekarstwo na popęd, prawda?

Zobacz też:

Winter Photo Dump 2013
Implanty w penisach